Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Enso - Schabowa Kaligrafia

Tadeusz Płatek
W jednym z modnych klubów przy dźwiękach muzyki Dubstep doszły mnie słuchy, że przy ulicy Karmelickiej otwarto bardzo "cool" restaurację. Po pierwsze nazywa się Enso, co po japońsku znaczy "okrąg" i jest symbolem ...

W jednym z modnych klubów przy dźwiękach muzyki Dubstep doszły mnie słuchy, że przy ulicy Karmelickiej otwarto bardzo "cool" restaurację. Po pierwsze nazywa się Enso, co po japońsku znaczy "okrąg" i jest symbolem buddyjskiego zen. Już robi się trendy, trendy! Soczysty design - jak mnie poinformowano - wyszedł zapewne spod deski architekta wnętrz, czy nawet dekoratora.

Wiadomość wydała mi się na tyle intrygująca, że nazajutrz czem prędzej tam pobiegłem w porze wczesnego obiadu. Nie tylko ze względów plastycznych. Chciałem się również przekonać, czy nowa wyspa na mapie Krakowskiej oceanii kulinarnej jest również siedzibą architektów smaku. Czy spotkam tam zupę na miarę opery w Sydney i danie główne jak muzeum Guggenheima w Bilbao.

Wnętrze rzeczywiście robi wrażenie, ze ścian zwisają kawałki płótna, stołki barowe przypominają żelazka albo kule co curlingu, fontanna chlupocze w ścianie, a w toalecie nie ma włącznika światła. Ono samo się stopniowo rozjaśnia, gdy tylko wejdziemy do środka, odkrywając przed nami kwadratową toaletę.

Równie zaskakujące jest menu: Pierś z kurczaka, deska serów, sałatka caprese (coś takiego), grecka (niemożliwe), panga w sosie chrzanowym (spodziewałby się kto!), pstrąg w migdałach z cytryną (pstrąg, w Polsce?!). Przemiła kelnerka poszła nawet dalej i odważnie zaproponowała nam - jak przystało na designerski lokal - danie egzotyczne. Uwaga, uwaga: zupę pomidorową i kotlet schabowy z talarkami z ziemniaków. Nie do wiary!
Przed oczami jako żywo stanął mi Japończyk kaligrafujący kółka swoim czarnym pędzelkiem, co chwila pogryzający panierowanego schaboszczaka i popijający pomidorówkę.

Zupka - co ciekawe - została podana z rozmokniętym chlebem, i to uczyniło ją substancją zawiesisto-brejowatą. Zamówiłem ponadto sałatkę z kurczaka i kurczaka w marynacie miodowej. Te dwa dania nie różniły się absolutnie niczym, poza tym, że kurczak w daniu numer 2 został na chwilkę zamoczony w miodzie. Nie na długo jednak, biorąc pod uwagę że był raczej suchy i raczej twardy.

Ciekawe było natomiast podanie ryżu (łuskanego i niełuskanego) w formie ślicznych piramidek. Kucharz nie omieszkał niestety obsypać talerza suchą papryką, co można by porównać do założenia białych (w tym wypadku czerwonych) skarpetek do czarnego garnituru, w całkiem zwyczajnej jadłodajni.

Wróćmy jednak do schabowego. Był gruby, nie za bardzo rozbity, soczysty, pyszny po prostu. Oczyma duszy widziałem go na drewnianym półmisku obok garści kiszonej kapusty, widziałem, jak ubrana wyłącznie w kierpce góralka podnosi się z siana i podaje mi gliniany kubek zimnego kompotu z malinami. Wtedy otworzyłem oczy, zobaczyłem designerskie ENSO, przypomniał mi się japoński kaligraf i ugotowałem się na miękko.

Jadłem
Pierś z kurczaka w marynacie miodowej - 12 zł
Pierś z kurczaka w sosie pleśniowym - 20 zł
Zupa pomidorowa, kotlet schabowy z talarkami - 17 zł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nakarm psiaka, zgarnij kwiatka: Rozmowa Adrianem Meyerem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto