Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Idąc upamiętnią pomordowanych w marszach śmierci

Arkadiusz Biernat
Na czele pieszego rajdu stanie 74-letni Jan Stolarz
Na czele pieszego rajdu stanie 74-letni Jan Stolarz arc
Mijają 72 lata od tragicznych marszów śmierci. Jan Stolarz znów stanie na czele rajdu.

Idąc upamiętnią pomordowanych w marszach śmierci

Na cmentarzu w Mszanie spoczywa 26, na Wilchwach 5, a w Wodzisławiu Śl. pochowano ponad 80 więźniów tragicznych marszów śmierci z 1945 roku. Więźniowie padali z głodu, zimna i wycieńczenia. Najsłabsi byli rozstrzeliwani. Ilu ostatecznie zginęło na trasie? Tego już się nie do wiemy... Dziś od tamtych tragicznych wydarzeń mijają 72 lata. Na szczęście nie wszyscy o nich zapomnieli...

Dokładnie 77 kilometrów i 700 metrów przejdą uczestnicy kolejnego pieszego rajdu upamiętniającego ofiary tragicznych marszów śmierci. Na jego czele stanie pomysłodawca i główny organizator 74-letni Jan Stolarz z Radlina.

- Jesteśmy głosem tych, którzy nie mogą już nic mówić. Obowiązkiem żyjących jest przypominanie o tamtych dramatycznych chwilach, ofiarach wojny. Bo pamięć to jedno, ale jest to też przestroga dla przyszłych pokoleń, aby nigdy więcej nie dochodziło do tak straszliwych tragedii - przyznaje Jan Stolarz.

Grupa pod jego wodzą po raz kolejny wyruszy spod bramy obozu Auschwitz w Oświęcimiu i dotrze aż do wodzisławskiego dworca kolejowego, gdzie więźniowie byli ładowani do wagonów i wywożeni do niemieckich obozów. Tegoroczny pieszy rajd rozpocznie się 19 stycznia o 11 w Oświęcimiu.

- Każdy kto ma siły może wziąć udział w tej wyjątkowej wyprawie. W tym roku idziemy cztery dni, a więc są krótsze dystanse do pokonania. Po drodze zatrzymamy się przy pomnikach. Zapalimy znicze i oddamy cześć pomordowanym - zachęca Jan Stolarz, piechur związany z radlińskim Sokołem. W tym roku wybierze się z nim ok. 20 osób.

Noclegi zaplanowano w Miedźnej, Studzionce i Jastrzębiu-Zdroju. Ostatniego dnia (22 stycznia) uczestnicy dotrą do Wodzisławia Śl. Najpierw około godz. 12 pojawią się na Cyganku, a później zakończą marsz na wodzisławskim dworcu kolejowym pod tablicą upamiętniającą 30 zamordowanych osób.

- Każdego dnia pokonujemy około 20 kilometrów. Śpimy w szkołach, ale także często przyjmują nas ciepło mieszkańcy okolicznych miejscowości. Niektórzy nie wyobrażają sobie tego żebyśmy spali w remizie. Mało tego, przez większość trasy okazują nam wsparcie. Dzielą gorącą herbatą, czy pysznym jedzeniem. Za co jesteśmy ogromnie wdzięczni - przyznają uczestnicy rajdów.

Ale okoliczni mieszkańcy nie tylko częstują posiłkami uczestników rajdu. Coraz częściej wychodzą im naprzeciw, towarzysząc przez część trasy. Wśród nich nie brakuje dzieci i młodzieży ze szkół (m.in. Jastrzębie-Zdrój, Mszana, Wodzisław Śl.), a to dla nich niezwykła lekcja historii. A jak się do takiego marszu przygotować?

- Podstawą jest peleryna przeciwdeszczowa. Nie zapominamy też o kamizelkach odblaskowych, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze. Ważne są wygodne buty, które wcześniej należy rozchodzić, a przy okazji przygotować się do dłuższych marszów. Jakaś kanapka do plecaka, kawa czy herbata w termosie i można iść. Teraz już nie ma takich srogich zim. Łatwiej się idzie. Do tego wszyscy się wspieramy dając wielkie świadectwo - kończy Jan Stolarz.

GŁOSUJ! Jan Stolarz, kandydatem do tytułu Człowieka Roku 2016 w Wodzisławiu Śl. i powiecie wodzisławskim [KLIKNIJ W LINK]

Z organizatorem można się kontaktować pod numerem: 694 784 413.

Marszami śmierci określa się ewakuację więźniów z hitlerowskich obozów koncentracyjnych przed wojskami aliantów (było kilka tras, również z podobozów). Z KL Auschwitz wyprowadzono ok. 65 tys. więźniów. Kierowani byli w głąb Rzeszy, do pracy w zakładach przemysłowych. Jedna z tras biegła od obozu do Wodzisławia Śl. Tam więźniowie trafiali do wagonów kolejowych. Nie wszyscy dotarli do celu. W ewakuacji zginęło ok. 15 tys. osób.

ZOBACZ TEŻ: Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami z Wodzisławia Śl. i okolic! [KLIKNIJ W LINK]

**Obserwuj autora na Twitterze TWITTER_FOLLOW https://twitter.com/arek_biernat

**

- Esesmani i konwojenci często byli bardzo brutalni. Jeżeli ktoś nie miał sił iść, był rozstrzeliwany - podkreśla historyk Piotr Hojka, współautor publikacji „Kierunek Loslau - Marsz ewakuacyjny więźniów oświęcimskich w styczniu 1945 roku”.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto