Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaki jest Twój zawód? Ja jestem teraz "top". Co sądzicie o Reality Show

Elżbieta Sobańska
W "Top Model" Joanna Krupa zasłynęła swoimi wypowiedziami
W "Top Model" Joanna Krupa zasłynęła swoimi wypowiedziami JANUSZ WÓJTOWICZ/ POLSKAPRESSE
Pracujesz? To jesteś gwiazdą własnego reality show. Na razie nieodkrytą, ale to tylko kwestia czasu. Kiedy uwagę polskich widzów zdobywa program "Top Model", inne kraje odkrywają, że "top" może być każdy: kucharz, projektant, florysta czy artysta. Ta sama formuła programu cieszy się ogromnym powodzeniem - pisze Elżbieta Sobańska.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: RELACJA I ZDJĘCIA Z CASTINGU TOP MODEL W KATOWICACH

Siedzisz przed ekranem telewizora i powtarzasz: "Chyba to już gdzieś widziałem". I właściwie to się nie powinno udać, ale za każdym razem jest to strzał w dziesiątkę. Wystarczyło opracować formułę programu, która okazała się sukcesem. Teraz można ją powielać niemal jak przez kalkę. W Polsce właśnie trwają przymiarki do drugiej edycji programu "Top Model".

Zaczęły się castingi. Zgłaszają się na nie setki dziewczyn marzących o międzynarodowej karierze modelki. 2 lipca jeden z takich castingów odbędzie się w Katowicach. Wystarczy jednak przełączyć kilka kanałów dalej i okazuje się, że długonogie modelki zastąpili zabiegani kucharze, a na kolejnym kanale - floryści. I wszyscy walczą o tytuł "top".

Nie pszechosisz… dżast kiding

Na ten program czekało wiele osób. Wszyscy chcieli przekonać się, jak wygląda polski odpowiednik słynnego show "America's Next Top Model", wyprodukowany i prowadzony przez światowej sławy modelkę - Tyrę Banks. W ubiegłym roku wszystko stało się jasne: stacja TVN zaprezentowała krajową wersję reality show. Byli srodzy jurorzy ze świata mody oraz słynna modelka jako gospodyni programu. W tę rolę wcieliła się Joanna Krupa, która zasłynęła niepowtarzalnymi wypowiedziami (Tfoje oszy som hipnotajzin, Szoł mi, co potrafisz. Szoł mi, ju łona bi tap madl! Szoł mi, że chciesz stej in program). Nie mogło też zabraknąć uczestniczek, które oprócz odpowiedniego wyglądu, miały też odpowiednio różnorodne osobowości. Była wśród nich m.in. buntowniczka, sportsmenka, coraz mniej pruderyjna katoliczka i "cicha myszka", która ostatecznie została zwyciężczynią programu, czyli Paulina Papierska.

Przy takich charakterach nie obyło się bez konfliktów. Dziewczyny spierały się przed kamerami i poza nimi. Zwłaszcza że część z nich miała już za sobą doświadczenia w modelingu. Jednak najważniejsze były zadania, które miały pokazać, że uczestniczki show mogą stać się prawdziwymi modelkami. Pozowały ze zwierzętami, walczyły o stroje, makijaż niemal zmieniał ich płeć. To miał być test nie tylko dla ich wytrzymałości fizycznej, ale też psychicznej.

W wielkim finale programu uczestniczki miały ostatnią okazję przekonać jury, że to one powinny zostać "Top Model". Nie było łatwo: - Prawdę mówiąc, nie kupiłabym tego produktu. Ale możesz zostać top model - tak supermodelka Anja Rubik określiła Paulinę Papierską, teraz już koleżankę po fachu. Program nie obył się też bez kontrowersji. Spekulowano o ponownym udziale modelki Agnieszki Mielcarz oraz samej Joanny Krupy, która - ponoć - zaciekle negocjowała swoją gażę. Najmniej udanie wyszedł na tym dziennikarz Bartosz Węglarczyk, który prowadził finał - przestał być "top", czyli szefem działu zagranicznego w "Gazecie Wyborczej".

Na pocieszenie można dodać, że wpadki zdarzają się w każdej wersji. W amerykańskim pierwowzorze modelki przewracały się na wybiegu. Z kolei w finale "Australia's Next Top Model" prowadząca Sarah Murdoch ogłosiła zwyciężczynią 19-letnią Kelsey Martinovich: Jak się czujesz? - dopytywała się jej Sarah. Kiedy dziewczyna dziękowała wszystkim, Sarah Murdoch wpadła w popłoch - ogłosiła Top Model nie tę dziewczynę: O mój Boże! To telewizja na żywo, rozumiecie. To jest zwariowane. To Amanda powinna wygrać. Przepraszam… - plątała się Sarah.

I Ty możesz być "top"

Zanim jednak "America's Next Top Model" oraz jego międzynarodowe odmiany stały się telewizyjnym hitem, na samym początku był program: Project Runway (Misja Moda). Opierał się na zasadzie, że grupa kilkunastu projektantów z różnym doświadczeniem zawodowym rywalizowała o tytuł najlepszego projektanta, możliwość zaprezentowania swojej kolekcji na światowych pokazach mody i 100 tysięcy dolarów. Program prowadziła modelka Heidi Klum. Uczestnicy mieli w każdym odcinku wykonać przy określonym budżecie (kilkaset dolarów) różnego rodzaju kreacje. Oceniało ich jury składające się ze specjalistów z branży mody.

- Tego typu programy szukają sukcesu w ekscentryczności. Znajdują to poprzez rywalizację każdego z każdym. Już Big Brother wpisywał się w tę konwencję, gdzie poszczególni ludzi postawieni byli w sytuacji "każdy przeciw każdemu". Tylko w polskiej edycji tego programu dopuszczono drużyny. Pojedynczy człowiek przykuwa za mało uwagi, więc trzeba tworzyć zespoły - uważa prof. Wiesław Godzic, medioznawca. - Najlepiej grupy "normaliów". Trzeba znaleźć ludzi, pochodzących z każdej grupy społecznej, potem postawić ich w trudnej sytuacji i nagrywać. To jest kres aktorów, a początek rywalizacji poszczególnych grup zawodowych, księży czy naukowców. Zawody mogą być rozmaite, jest niezwykle szerokie pole do popisu.

To, ile racji jest w tym stwierdzeniu, najlepiej pokazuje przykład programu "Project Runway". Jego producenci postanowili powtórzyć sukces i wypuścili na rynek program "Top Chef". Tym razem w szranki stanęli kucharze. Byli wśród nich tacy, którzy prowadzili cieszące się popularnością restauracje, ale byli też i tacy, którzy dopiero zaczęli przygodę z gotowaniem. Oceniali ich mistrzowie sztuki kulinarnej, w tym Tom Colicchio. Szczególnie ciekawa była "restauracyjna wojna", czyli konkurencja, gdzie zawodnicy (podzieleni na drużyny) musieli udowodnić jurorom, że potrafią prowadzić restaurację: od gotowania po dekorację sali. W nagrodę zwycięzca programu otrzymywał 100 tysięcy dolarów oraz dodatkowe nagrody.

Program cieszył się tak dużą popularnością, że powstało kilka jego serii (można je też oglądać w Polsce), a także wariacji na temat programu: "Top Chef Masters" - tu walczyli uznani szefowie kuchni, "Top Chef: Just Desserts" - dla cukierników, czy "Top Chef Junior" - w którym startowali nastolatkowie.

- Te programy uczą, ale nie nauczą, jak być wspaniałym kucharzem, dają podstawy umiejętności w każdym z tych zawodów - uważa Godzic. - Bo to jest przede wszystkim rozrywka. Były już takie programy, gdzie w ciągu kilku tygodni starano się z amatora zrobić fachowca w danej dziedzinie zawodowej. Znawcy mieli odgadnąć, czy ta osoba była uczona zawodu. To był swego rodzaju policzek, bo obalał ideę dochodzenia do perfekcji przez dłuższe nauczanie.

A tu farba schnie

Takich programów jest coraz więcej, przybywa też widowni. Można jednak powiedzieć, że kiedy w Polsce większą sympatią darzymy amatorów, za granicą wolą oglądać w takich reality show fachowców. Dlaczego?

- Nawet w takich programach jak "X-Factor", osoby, które znały się na śpiewaniu, były krytykowane, nie wzbudzały sympatii - mówi medioznawca. - To oznacza koniec podziwu dla zdobywanego latami profesjonalizmu, a wstęp do rozrywki, której dostarcza świeżo zdobyta umiejętność.

Ale jeśli komuś jest mało modelek, projektantów czy kucharzy, to zmierzyć się umiejętnościami mogą także… floryści. Mało kto mógłby przypuszczać, że w układaniu kwiatów może być element napięcia. Jednak niezmienna we wszystkich programach formuła sprawdziła się i w "Zaaranżowanych" (The Arrangement). Uczestnicy walczyli o samochód i 25 tysięcy dolarów. W zamian mieli wykazać się umiejętnościami florystycznymi. O tym, że kwiaty mogą się przydać absolutnie wszędzie, przekonać miały konkurencje: zawodnicy m.in. wykonywali bukiet dla zmarłej gwiazdy lub kwiatową kompozycję z sushi na… nagiej modelce.

Można powiedzieć: zabawa. Jednak ten rynek wart jest wiele miliardów dolarów. Poza tym wszystko jest już dobrze znane: są dwa zadania, są jurorzy i prowadzący. Są uczestnicy, którzy muszą się wykazać pod presją czasu.

Czy taki program może być ekscytujący? Najwyraźniej tak. Z pewnością zrobił to, co "Top Chef" - pokazał, że dana dziedzina zawodowa może być prawdziwą sztuką. Ale czy sztuka nadaje się na program? Pomysłodawcy "Misji Mody" postanowili jeszcze raz się o tym przekonać i tym razem, przy producenckiej pomocy aktorki Sarah Jessiki Parker, zrobili program "Work of Art." (Dzieło). Reguły? Niezmiennie te same. Kilkunastu zawodników walczy na dzieła o możliwość zaprezentowania ich w Brooklyn Museum oraz o pieniądze. W każdym odcinku muszą wykonać obraz, rzeźbę, zdjęcia lub kolaż. Każde zadanie jest inne. Tylko czy tempo i rozrywkowy charakter programu sprzyja tworzeniu prawdziwej sztuki, kiedy w budżecie ma się kilkaset dolarów i dwa dni na wykonanie dzieła? Ten, kto nie sprosta regułom programu, usłyszy: Twoje dzieło na nas nie zadziałało (Your work of art didn't work for us). Nadal jest to reality show, ale brzmi jak w życiu.

Ale to z pewnością nie koniec możliwości. Zawodów jest dużo więcej. Zdaniem ekspertów, tego rodzaju programów będzie przybywać. - Z badań wynika, że ludzie coraz częściej przywiązują się do programu. Dobrze skonstruowany daje dużo rozrywki, dużo obietnic, pokazuje ludzi jako wszechstronnych, np. gotowanie (przecież coraz więcej jeździmy po świecie i dowiadujemy się o tych zwyczajach). Ludzie potrzebują poradników, czyli właśnie takich programów. Telewizja najłatwiej to zrobi - uważa prof. Wiesław Godzic. - Wyobrażam sobie, że takich programów będzie coraz więcej i będą one coraz bardzie tematycznie zawężone. To także świetna grupa dla reklamodawców, bo target jest bardzo jasno określony. I wcale nie chodzi o wielomilionową widownię. Ta formuła sprawdzi się świetnie na kanałach niszowych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jaki jest Twój zawód? Ja jestem teraz "top". Co sądzicie o Reality Show - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto