Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kalwaria Zebrzydowska. Słynne dyktando napisał najlepiej

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Fragment Dyktanda 2018
Fragment Dyktanda 2018 Facebook
Najtrudniejsze dyktando w Polsce napisał najlepiej z blisko tysiąca osób, ale zamiast odebrać na scenie w blasku fleszy dyplom i czek na 30 tys. zł, wolał wrócić do domu w Kalwarii Zebrzydowskiej. Pracuje w autobusach, opiekuje sie niepełnosprawnymi, po godzinach czyta słowniki i pasjonuje się koleją, wystąpił nawet w "1 z 10" i "W11- Wydział śledczy" a nadal jest nieśmiałym, skromnym facetem. Poznajcie Krzysztofa Zubrzyckiego, niezwykłego człowieka, który dorobił się na ortografii.

Tegoroczne Ogólnopolskie Dyktando odbyło się 14 października w Katowice Miasto Ogrodów – Instytucji Kultury im. Krystyny Bochenek.

Wzięło w nim udział około 840 osób. Tytuł Mistrza zdobył Krzysztof Zubrzycki, skromny i nieśmiały mieszkaniec Kalwarii Zebrzydowskiej.

Krzyszot Zburzycki pochodzi z Krakowa ale od lat mieszka w Kalwarii Zebrzydowskiej. - Opiekuję się tu osobą niepełnospawną, pracuję też w komunikacji miejskiej - mówi, choć z trudem mu to przychodzi, bo, mimo, że wcześniej już wygrał m.in jeden z odcinków programu TVP "Jeden z dziesięciu", to jest skromnym i cichym człowiekiem.

- Trochę to wszystko mnie przytłacza, ale wiem, że te pięć minut sławy minie i ludzie zapomną o mnie, bo moja pasja jest przecież taka nieefektowna - mówi Zubrzyck, który w wolnych chwilach studiuje słownik PWN i robi wszystko, by stać się ortograficznym omnibusem.

Ogólnopolskie dyktando jest największą i najstarszą cykliczną imprezą upowszechniającą kulturę języka polskiego.

Słynną już „narodową klasówkę” napisało do tej pory w Katowicach ponad 53 tys. osób. Pierwsze dyktanda odbywały się w studiu koncertowym Polskiego Radia Katowice, potem w Górnośląskim Centrum Kultury, a następnie w katowickim Spodku, gromadząc po kilka tysięcy osób. Od poprzedniej edycj minęły dwa lata. W ubiegłą niedzielę, wśród nich był też mieszkaniec Kalwarii Zebrzydowskiej.

35 - letni Krzysztof Zubrzycki okazał się w tych zmaganiach najlepszy, choć popełnił cztery błędy w piekielnie trudnym dyktandzie.

- Autorem tekstu był językoznawca, przewodniczący Rady Języka Polskiego, profesor Andrzej Markowski. Pamiętam, że już tytuł brzmiał jak wyzwanie - opowiada.

Ten tytuł, zgodnie z prawidłami języka polskiego, powinno się napisać tak:

„Na obrzeżach stulecia odzyskania sami-wiecie-czego”.

Dalej były np. takie słowa i fragmenty tekstu: „glajchszaltować”, „sczytywanie Konstytucji 3 maja na ulicy 3 Maja” czy „o Gdyni-Chyloni i tużprzedwojennej Stalowej Woli”.

Wielu uczestników już na tym etapie poległo, popełniając mnóstwo błędów.

- Najczęściej szwankowała interpunkcja - przyznaje Krzysztof.

Po dyktandzie, gdy oczekiwano na jego wyniki, trwały nerwowe konsultacje. Jedni popisywali się swoją wiedzą i na przykład podawali po dwa warianty poprawnej pisowni niektórych zwrotów, ale byli też i tacy, którzy mają jeszcze sporo do nadrobienia.

Ktoś nawet napisał „rzeczywistość” przez „ż”. Najwięcej problemów sprawiała jednak pisownia wielką lub małą literą oraz z łącznikiem lub bez, a niektóre słowa były po prostu nieznane uczstnikom konkursu.

Nikt nie napisał dyktanda bezbłędnie. Okazało się, że najmniej błędów miał właśnie Krzysztof.

- Tylko cztery, wydaje mi się, że nie dało się ich uniknąć - przyznaje z uśmiechem.

Taki wynik oznaczał zwycięstwo, jednak sam zainteresowany dowiedział się o tym kilka godzin później. Pisanie tej „klasówki” trwało ponad 40 minut, dwukrotne sprawdzanie przez 60 osób , jeszcze dłużej, bo trzy i pół godziny. Dopiero po południu planowano ogłosić wyniki i wręczyć nagrody najlepszym, w postaci olbrzymich, symbolicznych czeków.

Taki długi okres wyczekiwania miał, jak się potem okazało, wpływ na decyzję Krzysztofa, by nie zostawać w Katowicach do końca konkursu. Organizatorzy byli niepocieszeni, że zwycięzca, który miał być główną gwiazdą tego wieczoru (imprezę transmitowały m.in. lokalna telewizja i TVP), czyli właśnie Krzysztof Zubrzycki, był nieobecny.

- Musiałem wcześniej wracać do Kalwarii z powodu ważnych spraw rodzinnych, poza tym nie przypuszczałem, że aż tak dobrze mi poszło, chociaż miałem jakieś takie ogólne poczucie, że za dużo błędów nie zrobiłem, bo kłopotliwe słówka sobie potem sprawdziłem na szybko i było dobrze - wyznaje.

Gdy ogłaszano na scenie w Katowicach wyniki, zwycięzca właśnie dojeżdżał do Kalwarii Zebrzydowskiej.

Organizatorzy skontaktowali się z nim już po gali i umówili telefonicznie w sprawie przekazania nagrody, a nie jest ona niska, chodzi o 30 tys. zł.

Pan Krzysztof od lat bierze udział w tego typu konkursach, w jednym z nich, w Wieliczce, też był wśród laureatów, ale sukces na najbardziej prestiżowym w kraju dyktandzie go jednak zaskoczył.Co ciekawe, przed laty, oprócz "1 z 10" zaliczył też występ jako postać drugoplanowa z serialu "W-11 Wydział Śledczy".

- Nie wiem jeszcze na co wydam te pieniądze. Muszę sobie to, co się wydarzyło, na spokojnie ułożyć w głowie, bo aż trudno uwierzyć, że mi się naprawdę udało - przyznaje mężczyzna.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Kalwaria Zebrzydowska. Słynne dyktando napisał najlepiej - Gazeta Krakowska

Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto