Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: w żłobkach wciąż brakuje miejsca dla 1500 maluchów

Katarzyna Janiszewska
Katarzyna Hazior cieszy się, że w końcu znalazło się miejsce w żłobku dla jej syna Filipka
Katarzyna Hazior cieszy się, że w końcu znalazło się miejsce w żłobku dla jej syna Filipka Anna Kaczmarz
Nie ma co ukrywać - w Krakowie żłobków jest jak na lekarstwo. W piątek otwarto co prawda nową placówkę, ale 60 dodatkowych miejsc nie zmieni złej sytuacji. Na listach rezerwowych czeka bowiem 1500 dzieci.

Pani Małgorzata, mama 15-miesięcznej Ewy, zapisała córeczkę zaraz po urodzeniu. Na miejsce w żłobku czekała ponad rok. Znalazło się dopiero w placówce na Prądniku Białym. - Córka była na listach kilku żłobków, była to na 57, to na 39 miejscu - opowiada. - Teraz już będę mogła wrócić do pracy - cieszy się.

W 22 krakowskich żłobkach samorządowych jest 2065 miejsc. Matki chętnie zapisywałyby swoje pociechy jeszcze zanim się urodzą. Ale to niemożliwe. W karcie zapisu trzeba bowiem podać numer pesel dziecka.

W żłobku nr 18 przy ul. Mazowieckiej na przyjęcie czeka ponad 200 maluchów. - Uruchomiliśmy dodatkową grupę dla 25 dzieci, bo jest tak duże zapotrzebowanie - tłumaczy dyrektorka Danuta Skotnicza. - Rodzice zapisują dzieci do kilku placówek naraz. Dlatego prosimy, by co miesiąc potwierdzali, czy nadal są zainteresowani miejscem u nas.

Michał Marszałek, dyrektor Biura ds. Ochrony Zdrowia UM mówi, że nie jest tak źle. - Tworzenie nowych miejsc to zadanie fakultatywne gminy, nie obowiązek - podkreśla. - Ale staramy się.

Dla porównania, w prywatnych placówkach trzeba zapłacić od 500 do 1 tys. zł za czesne i kilkanaście złotych dziennie za wyżywienie. Nic więc dziwnego, że to publiczne żłobki przeżywają oblężenie.

Czas oczekiwania około półtora roku. - Zapobiegliwi rodzice zapisują pociechy jednocześnie do kilku placówek. Nie ma tu ograniczeń. Dlatego żłobki żądają potwierdzenia co miesiąc, że nadal chcą być na liście - opowiada dyr. Kura. Z kolei Barbara Kwiecień, dyrektorka żłobka nr 33 przy ul. Żółkiewskiego, nie kryje, że na przyjęcie do jej placówki czeka 280 dzieci.

Co roku w Krakowie rodzi się ok. 7 tys. dzieci. Tych w wieku "żłobkowym" jest w sumie trzy razy tyle, czyli 21 tys. Z tej liczby około 2800 znajduje miejsce w żłobkach i klubach dziecięcych. Aż 7 700 maluchów zostaje z rodzicami, którzy biorą urlop wychowawczy. Z tego wynika, że ok. 10 tys. dzieci jest oddawanych pod opiekę babciom, dziadkom lub nianiom. - Gdybyśmy nagle stworzyli dodatkowe 10 tys. miejsc, wcale nie jest pewne, że rodzice posłaliby dzieci do żłobka - uważa Michał Marszałek, dyrektor magistrackiego biura ds. ochrony zdrowia.

Inne miasta też borykają się z problemem braku miejsc w żłobkach. We Wrocławiu pierwszeństwo w przyjęciu mają rodzeństwa, dzieci samotnych rodziców i maluchy z biednych rodzin, które pobierają zasiłek.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto