Mało chętnych do nauki w łódzkich zawodówkach

Uczniowie wybierają głównie ogólniaki, dlatego działające w szkolnictwie związki zawodowe już biją na alarm. O pierwszoklasistów nie muszą się bać tylko zasadnicze szkoły zawodowe kształcące kucharzy, fryzjerów czy gazowników.

"Część techników zrobi nabór ledwie, ledwie, a klas zawodowych powstanie może pięć i to w całym mieście" - ostrzega oświatowa komisja Solidarności, zrzeszająca pracowników z Widzewa i Górnej. Związkowcy zapowiadają też, że nie zgodzą się na żadne zwolnienia wśród obsługi szkół, nawet jeśli te nie otworzą klas pierwszych.

Przykładem kiepskiej sytuacji zawodówek może być Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 8. Oferuje 150 miejsc dla przyszłych krawców, tapicerów, kaletników czy rękodzielników wyrobów włókienniczych. Od początku kwietnia do ósemki zgłosił się w internetowym naborze tylko jeden kandydat, dla którego pierwszym wyborem jest tamtejsza zawodówka (podczas rekrutacji można wskazać trzy szkoły, ale najważniejsza jest ta wskazana jako pierwsza).

Lepiej niż do zawodówek wygląda nabór do techników. ZSP nr 4 przygotował 96 miejsc dla kucharzy. Chętnych jest o 10 więcej. Do klas fryzjerskich w technikum w ZSP nr 21 o 48 miejsc ubiega się 56 kandydatów. ZSP nr 9 bez problemu wabi przyszłych mechatroników, ZSP nr 3 - gazowników.

Urząd Miasta szacuje, że do szkół ponadgimnazjalnych powinno zgłosić się do końca kwietnia ok. 6600 kandydatów. Na razie zrobiło to prawie 4300 uczniów. Zawodówki wybrało 260 obecnych gimnazjalistów, technika - ponad 1200, zaś reszta ogólniaki.

Właśnie wśród liceów toczy się walka o tytuł najpopularniejszej szkoły. Do III LO i XXI LO, dotychczas, zgłosiło się z pierwszego wyboru po 210 kandydatów. Podstawowy atut trójki to klasy o profilu biologiczno-chemicznym, zaś XXI LO szczególnie skutecznie przyciąga uczniów klasą dziennikarską.