Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sam sobie wymierzył sprawiedliwość

Łukasz Chomicki, Maria Krzos
Radosław K., który w ubiegły piątek po pijanemu wjechał w grupę dzieci wracających z kościoła, popełnił samobójstwo. Mężczyzna powiesił się we wtorkową noc w celi aresztu w Krasnymstawie. Sprawę badają prokuratura i komisja powołana wczoraj przez ministra sprawiedliwości.

- Sam siebie osądził - uważa Tadeusz August, którego córka i 9-letnia wnuczka ucierpiały w wypadku spowodowanym przez Radosława K.

- Kiedy wytrzeźwiał i dotarło do niego to, co zrobił, nie wytrzymał psychicznie - dodaje Anna Sadlak, matka 15-letniej Ewy, innej ofiary wypadku.

Radosław K. od niedzieli przebywał w areszcie. Trafił tam z zarzutem spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

- Nie wiem, czy jest sens w ogóle żyć - mówił Radosław K. przed kamerami telewizyjnymi tuż po zatrzymaniu.

Czy myślał o samobójstwie? - W tej sprawie nie udzielamy informacji. Okoliczności zdarzenia wyjaśni komisja powołana przez ministra sprawiedliwości - mówił wczoraj kpt. Paweł Pietszczyk z Aresztu Śledczego w Krasnymstawie.

36-latek targnął się na życie we wtorkową noc. Pętlę zrobił ze sznurówek i ściągacza bluzy. Wiszącego na rurce kaloryfera aresztanta kilka minut przed godz. 23 znalazł oddziałowy. Próbowano go reanimować. Po godz. 23 lekarze stwierdzili zgon Radosława K.

Prokuratura wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, dlaczego mężczyzna popełnił samobójstwo i czy nadzorujący go funkcjonariusze dopełnili wszystkich obowiązków.

- Zleciliśmy sekcję zwłok. Prokurator był też na miejscu zdarzenia. Wyjaśniamy wszystkie jego okoliczności - informuje Romuald Sitarz z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

***

Radosław K. powiesił się w celi. Pętlę zrobił m.in. z kawałków bluzy.

- Wywinął się sprawiedliwości - mówi Anna Sadlak, mama 15-letniej Ewy, która ucierpiała w wypadku. - Kiedy wytrzeźwiał i dotarło do niego to, co zrobił , nie wytrzymał psychicznie - dodaje.

Rodziny ofiar wypadku nie chcą oceniać decyzji Radosława K. O sprawie mówią spokojnie. Bez śladu współczucia w głosie, ale i bez gniewu.

- Dla nas najważniejsze jest teraz zdrowie naszych bliskich - tłumaczy Tadeusz August. - Córka dochodzi do siebie w szpitalu w Krasnymstawie, wnuczka w Lublinie. Żona jest przy córce, ja siedzę przy Oli. Mamy w Lublinie rodzinę, u nich nocuję.

Radosław K. mieszkał na tym samym osiedlu przy cukrowni, co rodzina pana Tadeusza. Jego wnuczka zna córkę Radosława K. - Ten człowiek zostawił żonę i dwoje dzieci. Są w trudnej sytuacji, a oni przecież nie zawinili - zastanawia się mężczyzna.

Jak komentuje sprawę psycholog? - Samobójstwo było prawdopodobnie dla niego sposobem na rozwiązanie całej tej sytuacji - uważa dr Jolanta Wolińska, psycholog z UMCS. - Przypuszczalnie nie wytrzymał stresu, być może nie wyobrażał sobie dalszego życia wśród ludzi, których skrzywdził. Poszkodowani i ich rodziny mogą to odczytywać jako formę zadośćuczynienia z jego strony.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sam sobie wymierzył sprawiedliwość - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto