Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sandra Pniak: "Z każdą kolejną walką oswajałam się z bólem"

Arkadiusz Biernat
Sandra Pniak dopiero teraz oswaja się z myślą, że jako pierwsza Polka zdobyła złoto w World Pro Tour w Abu Dhabi. Przeczytaj rozmowę z zawodniczką startującą w brazylijskim jiu-jitsu.

Sandra Pniak: "Z każdą kolejną walką oswajałam się z bólem"

Dotarło do Ciebie, że zostałaś mistrzynią?

Powoli się z tym oswajam. Nie jest to łatwe, ale już wiem czego dokonałam (red. uśmiech).

Droga do złota była ciężka i wyboista...

Start zaczęłam od wolnego losu. Pomyślałam, super szczęście mi sprzyja, jednak z drugiej strony nie miałam szans dobrze się wprawić w turniej. Kiedy stanęłam do pierwszej walki z Kanadyjką, moja przeciwniczka była już w gazie. Walka nie była łatwa, ale udało się wygrać 7:0 na punkty.

Czytaj więcej. Sandra Pniak zdobyła złoto w Abu Dhabi!

Po pierwszej walce było łatwiej?

Troszeczkę tak. Jednak cały czas towarzyszył mi stres. Wiedziałam, na co poszczególne zawodniczki stać. W drugiej walce walczyłam ze Szwedką. Było strasznie ciężko. Ostatecznie po wyrównanej walce wygrałam.

Potem był finał. Pamiętasz o czym przed ostatnią walką myślałaś?

Ciśnienie troszkę już zeszło ze mnie. Zdawałam sobie sprawę, że drugie miejsce i tak jest bardzo dobre. Zdawałam też sobie sprawę z tego, że byłam bardzo dobrze przygotowana, wiedziałam ile włożyłam pracy i serca w zbudowanie formy. Pomyślałam, że zrobię to co potrafię najlepiej i dam z siebie wszystko.

Twoją przeciwniczką była Marią Runquist ze Szwecji. Można powiedzieć, że dobrze się znacie?

Rzeczywiście, obie wiedziałyśmy na co nas stać. W ubiegłym roku dwukrotnie walczyłyśmy ze sobą podczas walki o bilet na World Pro Tour w Abu Dhabi. Raz przegrałam, a raz wygrałam. Tylko, że moje zwycięstwo odniosłam z przewagą jednego punkciku. To tyle co nic. Miałam respekt do rywalki. Pierwsza połowa walki była bez punktów. Później udało mi się Szwedkę rzucić i zdobyłam 2 punkty przewagi. Wtedy postanowiłam kontrolować przewagę i dowieźć ją do końca. I to się na szczęście udało.

Warto pamiętać, że nie walczyłaś tylko z rywalkami, ale także z bólem. Jak ręka?

Ręka boli. Na początku nie było łatwo. Walczyłam trochę asekuracyjnie, nie chciałam na początku wykluczyć się z powodu kontuzji. Ale z każdą kolejną walką oswajałam się z bólem. Czasem nawet o nim się nie myślało.

Sukces ogromny. Były łzy szczęścia?

Oczywiście, że płakałam ze szczęścia. Przed turniejem nawet nie pomyślałam, że tak daleko dotrę. Nie chciałam tylko odpaść w pierwszej walce. Stojąc na podium byłam w szoku, chyba nie wiedziałam co się dzieje. Potem powrót do hotelu, pierwszy telefon do mamy i zaczęło to do mnie docierać. To największy mój sukces w karierze i nie tylko. Później dopiero przeczytałam w internecie, że to pierwsze złoto. Tego już nikt wyczynu nie powtórzy, bo będą mnie wspominać.

Gratulacji było sporo?
Telefon był rozgrzany do czerwoności. Szok przeżyłam też wchodząc na facebook'a. Już przed samym turniejem było sporo słów wsparcia od znajomych. Z kolei to co się działo po turnieju przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Gratulacje przychodziły nawet od osób, których nie znałam. Było ich sporo z całej Polski od osób interesujących się dyscypliną.

Przy okazji tego wyjazdu troszeczkę zwiedziłaś...

Abu Dhabi jest piękne. Była okazja do spacerów, nie ukrywam, że to także była forma mojej walki ze stresem. Takie wypady na miasto mnie odstresowywały. Choć o turnieju do końca nie szło zapomnieć. Prawie na każdym roku było widać banery World Pro Tour. Nawet na opakowaniach popcornu czy wody zamieszczane były etykiety promujące mistrzostwa. Sami uczestnicy turnieju są tam traktowani jak gwiazdy. Widać, że tam ludzie tym żyją. U nas można to porównać do zainteresowania piłką nożną. Były transmisje telewizyjne i hale pełne kibiców. Sam organizacja zawodów była na najwyższym poziomie.

Poziom sportowy bardzo wysoki?

Czasami podglądając na trenujących pozostałych zawodników i zawodniczki myślałam: "ojeju, gdzie ja jestem i co ja tu robię?". Bardzo wysoki poziom. Ale jak widać, jakoś się do niego dopasowałam (red. uśmiech).

Teraz chyba czas na odpoczynek?

Do końca tygodnia mam lżejsze treningi. Oszczędzam trochę rękę, musi odpocząć. Ale to nie jest tak, że siedzę w domu. Korzystam dla przykładu z basenu. Potem wracam na pełne obroty i pracujemy dalej. Może i powinnam jeszcze odpocząć, ale ja nie potrafię. Chcę trenować. Sukces mobilizuje mnie do dalszej ciężkiej pracy.

Czytaj więcej. Sandra idzie na trening, a koleżanki na imprezę

ZOBACZ TEŻ: Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!
Znajdźcie nas na Twitterze: @SWD_naszemiasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto