- Może Bóg da i nie będzie powtórki z 1997 roku - modlili się mieszkańcy. Strażacy pompowali wodę w kilku tysiącach domostw regionu, z worków z piaskiem ustawiane są prowizoryczne wały, a służby kryzysowe pomogły rolnikom ewakuować bydło. Wieczorem wszyscy z niepokojem spoglądali w stronę Czech, gdzie zapowiadano spuszczenie wody ze zbiorników retencyjnych.
Mieszkańcy nie zamierzają opuszczać swoich domostw. - Woda jest już we wsi, powoli wlewa się do domów - mówi Helga Sekuła, sołtys Lasaków. - Wynosimy wszystko na piętro. Robimy zapasy żywności. W 1997 roku ponad tydzień byliśmy odcięci od świata - dodaje.
Mieszkańcy Lasaków obawiają się, że u nich będzie teraz gorzej niż 13 lat temu. - Wówczas Odra nie była jeszcze obwałowana i rozlała się wcześniej. Fala zalała Racibórz, teraz przyjdzie do nas, bo wał kończy się na wsi Grzegorzowice, tuż przed naszą miejscowością - mówi Helga Sekuła. Obawy mieszkańców są uzasadnione, bo dopiero wiosną tego roku ruszyła budowa ostatniego fragmentu wałów Odry w powiecie raciborskim. By zamknąć śląski odcinek obwałowania po lewej stronie rzeki, brakuje zaledwie dwóch kilometrów.
Dramatycznie jest w Raciborzu. O godzinie 19 zamknięto tam most na kanale Ulga w ciągu ulicy Gliwickiej. O godz. 18.30 Krzysztof Szydłowski, szef Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Raciborzu, poinformował, że prognozy na najbliższe godziny są nieco lepsze niż po południu. - Zamiast 10 metrów, Odra osiągnie prawdopodobnie 9. Woda powinna utrzymać się w wałach - poinformował Szydłowski. Jeszcze o 15 starostwo informowało, że w no-cy poziom wody w raciborskiej Miedoni może osiągnąć 9,5 do 10 metrów. Niewiele ponad 10 metrów rzeka osiągnęła w 1997 roku, gdy pod wodą znalazł się cały Racibórz. Część wody przejmuje polder Buków na granicy Krzyżanowic i Gorzyc.
Wieczorem prezydent Raciborza Mirosław Lenk zarządził nocną ewakuację mieszkańców dzielnic: Ostróg, Płonia i Markowice, a także centrum miasta. Wyznaczono miejsca zbiórek mieszkańców z poszczególnych dzielnic. W okolicach mostu na kanale Ulga w ciągu ulicy Gliwickiej strażacy budują tamę, która ma zabezpieczyć Ostróg.
Dramatyczna sytuacja panowała w maleńkich Gorzycach, Nieboczowach i Ligocie Tworkowskiej w powiecie wodzisławskim. Wczoraj po raz pierwszy w Gorzycach użyto supernowoczesnego systemu ostrzegania przed powodzią. We wsiach położonych wzdłuż rzeki Odry i Olzy zaledwie kilka tygodni temu zamontowano głośniki, z których urzędnicy "na żywo" przekazywali komunikaty o stanie wód. - Wezwaliśmy mieszkańców Olzy, gdzie sytuacja jest najgorsza, by poprzenosili meble na piętra i byli gotowi do ewakuacji. Kilkanaście domów w gminie jest już podtopionych, podobnie kilkadziesiąt hektarów pól - mówił wójt Gorzyc, Piotr Oślizło. O 19 woda na Odrze przy punkcie pomiarowym w Chałupkach przekroczyła 9 metrów, a w Olzy 8,5 metra. - W obydwu przypadkach do przelania wałów wystarczy jeszcze półtora metra. Gdy zostanie 80 centymetrów, ewakuujemy Olzę, to 1500 ludzi - mówił nam wójt późnym wieczorem.
- Zależy, jak Czesi będą opróżniać zbiorniki retencyjne - dodaje Józef Kopystyński, sołtys Olzy.
Pod wodą znalazła się wczoraj niemal cała Ligota Tworkowska, sąsiadująca z Nieboczowami, gdzie z kolei woda przerwała pas ochronny, wdarła się na pola i podtopiła pięć domów m.in. przy ulicy Wiejskiej
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?