Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za bezpodstawne odwołanie dyrektor ZPSWR zapłacili podatnicy. 27 tys. zł

Arek Biernat
Ponad 27 tys. zł kosztowało podatników odwołanie Beaty Rączki z funkcji dyrektora Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych. Sąd Pracy orzekł, że taki ruch ze strony byłego Zarządu Powiatu Wodzisławskiego, na czele którego stał Ireneusz Serwotka, był bezpodstawny.

Aby zrozumieć o co chodzi, należy wrócić do 28 lipca 2016 roku (pięć miesięcy po zmianie układu sił w Radzie Powiatu, kiedy to Ireneusz Serwotka został starostą). To wówczas Beata Rączka otrzymała uchwałę odwołującą ją ze stanowiska. Straciła funkcję po 13 latach.

Powód? Planowane uruchomienie przez pana Józefa Rączkę - męża byłej dyrektor (jednocześnie nauczyciela ZPSWR), Niepublicznego Ośrodka Rewalidacyjno-Wychowawczego dla dzieci i młodzieży z autyzmem w Wodzi-sławiu Śląskim (m.in. kwestia konfliktu interesów). Ponadto na zwolnienie miały też wpływ skargi, jakie wpływały do starostwa (dotyczące rzekomego mobbingu i konfliktów pomiędzy pracownikami), a także błędne wprowadzenie przez byłą dyrektor danych do systemu informacji oświatowej, co spowodowało konieczność zwrotu przez powiat wodzisławski do budżetu państwa kwoty ok. 2 mln zł nienależnie uzyskanej oświatowej subwencji (długo była to sporna kwestia, którą rozstrzygnął dopiero wyrok WSA w Warszawie).

Beata Rączka od początku nie zgadzała się z tą argumentacją i w konsekwencji oddała sprawę do Sądu Pracy. Sąd zapoznał się z argumentami odwołanej, ale także ZPSWR - formalnie był stroną, świadków, osób skonfliktowanych z byłą dyrektor (sąd nie rozstrzygał kto miał rację w sporze, ale wskazał, że dotyczył on mniejszości grona pedagogicznego, a jedna z osób skorzystała na odwołaniu Beaty Rączki, bo po zmianie dyrekcji zawarła ugodę i wróciła do pracy). Wnikliwie też przeanalizował dotychczasową karierę Rączki. Wskazał na wiele nagród i odznaczeń przyznanych nauczycielce.

- W ocenie sądu żadna z przyczyn związanych z podjętą uchwałą odwołująca powódkę z funkcji dyrektora pozwanego zespołu nie mieści się w kategorii zdarzeń, które spełniałyby jednocześnie warunek wyjątkowości, nadzwyczajności i nagłości - napisał w uzasadnieniu sędzia Wojciech Drabina z Sądu Rejonowego w Jastrzębiu-Zdroju (ustawa pozwala na odwołanie w takim trybie tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach).

Podkreślił, że nie doszło po stronie Beaty Rączki do istotnego naruszenia prawa, jak i naruszenia prawa w ogóle. Nawet w odniesieniu do metodyki obliczeniowej w latach 2010 i 2011 (w sprawie subwencji). Sąd uznał, że to błąd, który trudno przypisać powódce jako winę w kategoriach lekkomyślności i niedbalstwa, skoro nawet w tamtym czasie organ prowadzący (powiat) nie miał zastrzeżeń.

Sąd na rzecz Beaty Rączki zarządził odszkodowanie i zwrot kosztów zastępstwa procesowego. W sumie to 24 tys. 40 zł i 29 groszy (z odsetkami przeszło 27 tys. zł).

- Argumenty za moim zwolnieniem były zwyczajnie naciągane. Typowe polityczne działanie. Cieszę się, że sprawiedliwości stało się zadość. Choć dalej nie mogę się pogodzić z decyzją o odwołaniu. W ZPSWR pracowałam od 26 lat, z czego 13 lat jako dyrektor. Ta praca była moją pasją. Bardzo dużo udało się osiągnąć. Wspólnie z nauczycielami i rodzicami budowaliśmy reputację placówki. Po 26 latach nawet nie usłyszałam słowa dziękuję… - komentuje Beata Rączka.

Dodaje, że cała sytuacja kosztowała ją wiele zdrowia. Głównie przez atmosferę wytworzoną wokół niej i jej męża. To z kolei przełożyło się na jej ostateczne pożegnanie z placówką. Podkreśla, że pieniądze z odszkodowania o wiele bardziej przydałyby się w szkole. Nowy zarząd powiatu nie odwołał się od wyroku.

Górę wzięły emocje?

Ireneusz Serwotka, który w 2016 r. pełnił funkcję starosty wodzisławskiego, przypomina, że uchwałę podjęło pięcioro członków zarządu.

- Szanuję wyrok. Jednak w dalszym ciągu odwołanie pani Rączki uważam za zasadne - mówi. Argumentuje, że część dzieci przeszła z ZPSWR do prywatnej placówki męża pani Rączki (gdzie sama teraz pracuje), co wiąże się z mniejszą subwencją dla ZPSWR.

- Przypomnę, że to są pieniądze od państwa dla danego dziecka. Decyzja należy do rodziców, gdzie ich pociecha będzie miała zapewnione najlepsze warunki do nauki i rozwoju. Nie zamierzałam wpływać na te decyzje - odpowiada Beata Rączka. Dodaje, że po jej odwołaniu rodzice przenosili dzieci też do innych placówek.

Co na to obecny starosta Leszek Bizoń, który był członkiem zarządu i podpisał się pod uchwałą? - To był błąd. Mówię to znając wyrok i mając dzisiejszą wiedzę. Nie chcę tłumaczyć teraz tej sytuacji. Dość mocno wówczas dyskutowaliśmy. Pewne okoliczności przedstawiano inaczej. Być może górę wzięły emocje, może postąpiliśmy zbyt pochopnie - mówi.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto