Rudy Raciborskie na wielkim ekranie w Cannes! Tak, to nie żart. Paweł Pawlikowski za reżyserię „Zimnej wojny”, ze zdjęciami kręconymi na terenie ośrodka Buk, otrzymał Złotą Palmę na 71. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Dotychczas tę prestiżową nagrodę zdobyli Andrzej Wajda za „Człowieka z żelaza” w 1981 r. i Roman Polański za „Pianistę” w 2002 r.
Najnowsze dzieło reżysera m.in. oscarowej „Idy” chwali cały filmowy świat. „Zimną wojnę” wiele łączy z naszym regionem. Na terenie dawnego ośrodka wypoczynkowego Buk, gdzie lata temu słoneczne dni spędzały tysiące rodzin z całej okolicy, kręcono ważne zdjęcia. Do tego celu wykorzystano muszlę koncertową oraz przylegające do niej pomieszczenia dawnej restauracji.
Mało kto wie, ale niewiele brakowało, a Rudy nie miałyby swojego wkładu w sukces.
- Kiedy Paweł Pawlikowski szukał miejsca do zdjęć, to Rudy były ostatnim punktem z dziesięciu do odwiedzin. Słychać było, że niemal pewniakiem jest amfiteatr w Zgorzelcu. Mówiono, że Rudy nie mają szans. Reżyser przyjechał i przez kilka minut chodził, oglądał i myślał. A za nim jak gęsiątka cała ekipa w absolutnej ciszy. Był zachwycony. Mówił „magiczne miejsce”. Pewnie oczami wyobraźni widział te wszystkie kadry. To wyróżnienie. Bo te słowa powiedział człowiek, który ma wysublimowane spojrzenie - mówi Dariusz Jezierski, prezes stowarzyszenia, które dzierżawi i zarządza terenami dawnego ośrodka wypoczynkowego.
Jeszcze zanim przystąpiono do zdjęć w Rudach, amfiteatr i jego okolice odwiedziła ekipa techniczna. Przez dwa tygodnie przygotowywano scenografię. Zdjęcia kręcono przez dwie noce w lipcu. Do Rud przyjechał reżyser Paweł Pawlikowski, ale także aktorzy: Joanna Kulig, Tomasz Kot i Borys Szyc.
- Biegałam po okolicznych lasach. Muszę przyznać, że jest tutaj pięknie - przyznała wówczas Joanna Kulig.
- Pięknie i zielono - wtórowali jej Borys Szyc i Tomasz Kot. Przez dwa dni Buk w Rudach zmienił się w znakomicie zorganizowane miasteczko filmowe.
Przez plan filmowy przewinęło się 500-600 osób, w tym dziesiątki statystów z całego Śląska. Wśród nich była aktorka teatralna Anna Maksym.
- Miałam zabawną sytuację. Na widowni w amfiteatrze miałam zająć miejsce w ostatnim rzędzie. Tak trochę głośno zaśmiałam się, że jedyny raz w filmie i jeszcze nikt mnie nie zauważy. Okazało się, że za moimi plecami był reżyser Pawlikowski. Chyba to słyszał i po chwili zwrócił się do ekipy żebym to właśnie ja w czasie sceny przechodziła pomiędzy rzędami - opowiada Anna Maksym.
Wydaje się, że bycie statystą to czysta przyjemność. Kontakt z aktorami, plan filmowy... A to ciężka praca. - Aktorzy i statyści na życzenie reżysera i ekipy powtarzali ujęcia po 20, a nawet 30 razy. Akurat ja musiałam powtarzać przechodzenie, ale część statystów z rekwizytów miała papierosy. Za każdym razem musieli je odpalać - dodaje Anna Maksym.
Po jednym z ujęć jeden ze statystów rzucił: czemu to tak długo trwa? Pół żartem, a pół serio odpowiedź członka ekipy filmowej rozbawiła wszystkich. - No z czegoś się biorą Oscary... - usłyszeli wszyscy.
Tej dokładnej i żmudnej pracy z zaciekawieniem przyglądali się wszyscy w Rudach. - Paweł Pawlikowski pochylony nad tą kamerą, ciągle wpatrywał się w ten ekranik. Prawdziwy tytan pracy. W drugi dzień zdjęć wyglądał już jak zombie. Oczy mocno czerwone. Widać było jaki to wysiłek. A z tych zdjęć tak naprawdę kilka minut może się znaleźć w filmie. Mimo tego wszystko musiało być perfekcyjne - tłumaczy Dariusz Jezierski.
Choć na dwa dni Rudy zamieniły się w świetnie funkcjonujące miasteczko filmowe, to nie obyło się bez wpadek ekipy. Na szczęście na wysokości zadania stanęli miejscowi.
- W filmie gra 45 sztuk moich galaret mięsnych. Ratowałem scenografów, bo kompletnie zapomnieli o tym. A w Rudach nie tak łatwo o taki specjał i w takich ilościach. Szybki jestem w te klocki. Trzy paczki żelatyny, dwa filety i półtorej godziny pracy wieczorem. Sprawdziły się na planie. Po zdjęciach zostały wystawione na zewnątrz restauracji. Gdy nikogo już nie było, okazję wyczuły lisy i wszystkie zjadły - kończy z uśmiechem Dariusz Jezierski.
„Zimna wojna”
Czarno-biały film Pawła Pawlikowskiego, polskiego reżysera mieszkającego w Wielkiej Brytanii. dzieje się w latach 50. i 60. XX wieku. Jego bohaterowie to kobieta i mężczyzna (Joanna Kulig i Tomasz Kot) pochodzący z różnych środowisk, którzy wikłają się w wielką, lecz trudną miłość, na której piętno odznacza również polityczna rzeczywistość.
Ważną rolę w filmie, w którym pojawiają się również Agata Kulesza (aktorka „Idy”) i Borys Szyc, gra też zespół Mazowsze i polska muzyka ludowa. To właśnie muzykę, połączenie folku i jazzu, chwalą zresztą również międzynarodowi krytycy. Scenariusz filmu Pawlikowski napisał wraz z nieżyjącym już Januszem Głowackim oraz Piotrem Borkowskim, a za zdjęcia odpowiada nominowany do Oscara za „Idę” Łukasz Żal. Na ekranie możemy zobaczyć Tomasza Kota, Joannę Kulig, Borysa Szyca oraz Agatę Kuleszę.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?