Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŻKK Olimpia Wodzisław: koszykarki w I lidze! WYWIAD

Jacek BOMBOR
Zbigniew Kobyliński, prezes ŻKK Olimpia Wodzisław
Zbigniew Kobyliński, prezes ŻKK Olimpia Wodzisław Jacek Bombor
ŻKK Olimpia Wodzisław: koszykarki w I lidze! WYWIAD Poznajcie legendę koszykówki w Wodzisławiu. Zbigniew Kobyliński w 1967 roku założył sekcję koszykarzy. 17 lat temu stworzył klub żeński, który dziś święci historyczny sukces - awans do I ligi!

ŻKK Olimpia Wodzisław: koszykarki w I lidze!

Jacek Bombor: Mówią, że koszykówka w Wodzisławiu to Pan…
Zbigniew Kobyliński: Nie (śmiech), nie, nie. Koszykówka w Wodzisławiu to trenerzy i zawodniczki…

Będę się upierał. No bo ile lat Pan tworzy tę dyscyplinę w Wodzisławiu?

Od 1967 roku. Przyjechałem do Wodzisławia z Gliwic, zamieszkałem z żoną i tak zostało do dziś. W ówczesnym Wodzisławiu nie było koszykówki. Była za to grupa zapaleńców w Liceum Ogólnokształcących nr 1 na ulicy Szkolnej. Ale nigdy nie grali zawodniczo w koszykówkę. Przy ówczesnym klubie GKS Wodzisław po wielu perypetiach udało mi się założyć sekcję koszykarską. Wtedy na Śląsku zespołów było co niemiara. Dziś na palcach jednej ręki można je policzyć. Zaczęliśmy rozgrywki od klasy B. Potem awansowaliśmy do klasy A, potem z klasy okręgowej do wojewódzkiej, stamtąd do międzywojewódzkiej. No i kilkakrotnie graliśmy o wejście do II ligi, ale ani mi, ani moim następcom, nigdy nie udało się do niej wejść.

Ale udało się wychować kilku dobrych graczy?
Wychowałem niezłych zawodników. Reprezentanta Polski Andrzeja Żurawskiego, moim zdaniem jednego z najlepszych rozgrywających w Polsce oraz Gabrysia Sławika, który grał w reprezentacji Polski juniorów. Ale było też wielu świetnych koszykarzy, którzy nigdy nie wyszli poza obręb Wodzisławia. Mam też satysfakcję, że moi zawodnicy z powodzeniem wykonują zawód trenerów. Myślę o Grzegorzu Korzeniu, Marku Maliku, Romanie Szamatowiczu, Danielu Szuszkowskim i Damianie Hnidzie. Oni zaczynali swoją koszykówkę od 5 klasy podstawówki. a dzisiaj ją tak naprawdę ciągną w mieście.

No dobra, ale jak to się stało, że zajął się Pan koszykówką żeńską?

W 1997 roku, po 30 latach pracy, zrezygnowałem z męskiej koszykówki w Wodzisławiu. Przeniosłem się do RMKS Rybnik, gdzie pracowałem dwa lata. Potem, po półtorej roku nic nierobienia postanowiłem założyć klub żeńskiej koszykówki w Wodzisławiu. I tak powolutku, przy ogromnym wsparciu ówczesnej dyrektorki Donaty Malińskiej z SP nr 2, na maleńkiej sali, zaczęła się nowa przygoda. W barbórkę 1998 roku przeprowadziłem pierwszy trening dziewczyn, a w marcu 1999 klub został przyjęty w poczet stowarzyszeń. I mamy dziś Żeński Klub Koszykarski Olimpia Wodzisław Śląski, którego jestem prezesem.

Jak dobrze liczę, dokładnie po 50 latach Pana pracy w ogóle w koszykówce przyszedł teraz największy sukces. Drużyna seniorek zagra jednak w pierwszej lidze, choć po sezonie zasadniczym awansu nie było. Jak do tego doszło, że jednak Wodzisław będzie miał swoją drużynę kobiet na tak wysokim szczeblu rozgrywek?

Marzyłem o tym. Bo od trzech sezonów graliśmy w II lidze i w minionym sezonie, po zajęciu pierwszego miejsca w grupie, byliśmy organizatorem turniejów półfinałowych i finałowego o wejście do 1 ligi. Liczne kontuzje i brak podstawowych zawodniczek nie pozwolił na zajęcie miejsca premiowanego awansem. Zajęliśmy w finałach trzecie miejsce. Ale po wycofaniu się jednego z zespołów pierwszej ligi, Polski Związek Koszykówki zaproponował nam start w rozgrywkach 1 ligi i 1 października rozpoczynamy rozgrywki.

Ale to sporo wydatków, zmian? Klub podoła wyzwaniu?
Taką mam nadzieję. Trochę szykuje się zmian. Trzeba kupić choćby dodatkową trybunę do Gimnazjum nr 2, gdzie odbywają się mecze. Trzeba zainstalować nową tablicę świetlną, bo ta nie spełnia wymogów. Na tym szczeblu muszą być widoczne przewinienia zawodniczek. Cały czas jesteśmy na etapie dopinania wszystkiego…

Jaki budżet trzeba mieć na pierwszą ligę?
Minimum 150 tysięcy. To wymóg Polskiego Związku Koszykówki.

Ale ile Pan ma?
150 tysięcy (śmiech). Oczywiście cały czas szukamy sponsorów. Miasto chce 1 ligę, więc będzie miało. Z obiecanej dotacji uda nam się rozegrać pierwsze 4 miesiące, w kolejnym roku liczymy na więcej.

A skład? Wzmocnienia, straty?
Zakontraktowaliśmy dwie nowe zawodniczki. Świetną rozgrywającą, Martynę Jasiulewicz, reprezentantkę Polski kadetek, tegoroczną maturzystkę. Mam nadzieję, że dobrze poprowadzi naszą grę.

Czyli ulubienica kibiców, jedna z liderek, Kinga Dzierbicka, odchodzi ze składu?
Niestety. Zaczyna studia, będzie grała w Widzewie Łódź. Było mi bardzo miło gdy zadzwoniła do mnie, dziękując za możliwość gry w ostatnim roku w naszym klubie. Mam nadzieję, że Martyna, choć to zawodniczka inna, dobrze ją zastąpi. Kolejne wzmocnienie to skrzydłowa Paulina Dąbkowska, która w zeszłym roku grała w ekstraklasie, w JAS FBG Zagłębiu Sosnowiec. Z różnych powodów zrezygnowały jeszcze dwie inne zawodniczki. Karolina Mikołajewska i Paulina Kurzawa. Pozostałe grają. Do zespołu powróciła po urodzeniu dziecka rozgrywająca, Aleksandra Lewoń-Sczansny.

A co z naszą liderką, Agatą Majką, która miała bardzo groźną kontuzję kolana? Zagra od początku sezonu?
Trudno sobie wyobrazić skład bez królowej strzelców II ligi ze średnią powyżej 26 punktów…
Agata Majka po zerwaniu więzadła krzyżowego przeszła operację w Żorach. Już dochodzi do siebie, uczestniczy w treningach, choć nie gra. Po takiej kontuzji trzeba działać bardzo ostrożnie. Trudno powiedzieć, czy od razu wystąpi w pierwszych spotkaniach, ale jestem przekonany, że nadal będzie ostoją składu i trener Grzegorz Korzeń będzie miał z niej pociechę na boisku.

Kibiców najbardziej ciekawi, ile pierwszoligowe zawodniczki zarabiają?
O pieniądzach się nie powinno mówić, ale mogę zdradzić, jakie propozycje miałem od zawodniczek pierwszoligowych, które szukały klubu i chciały u nas grać. Jedna z pań chciała 3 tysiące złotych na rękę. Druga pani chciała 3,5 tysiąca. Ale i tak nie doszliśmy do porozumienia. Na nasze warunki to są duże pieniądze. Dlatego większość klubów gra wychowankami. Tylko wtedy szkolenie ma sens. A u nas szkolenie jest na dobrym poziomie. Do rozgrywek zgłosiliśmy sześć zespołów, od mini-koszykówki, poprzez młodziczki, do juniorek. Ponad 100 dziewczyn trenuje.

Jakie plany na ten sezon?
W pierwszej lidze są dwie grupy, A i B. My jesteśmy w południowo-zachodniej, rywalizujemy z 11 zespołami. Oczywiście cel to utrzymanie. Na tym szczeblu są naprawdę znakomite drużyny. Z Poznania, Leszna, Krakowa, które mają aspiracje grać w ekstraklasie…

Czyli czekają nas długie wyjazdy i ciężkie baty?
Zobaczymy (śmiech), mam nadzieję, że dopasujemy się do tego poziomu. Łatwo nie będzie, ale jesteśmy dobrej myśli.

Kiedy pierwszy mecz?
Startujemy w pierwszej lidze 1 października meczem w Gorzowie Wielkopolskim. W Wodzisławiu pierwszy mecz gramy 8 października z UKS Basket Aleksandrów Łódzki.

A ludzie będą chcieli oglądać koszykówkę?
Na półfinałach i finałach była pełna hala. Więc myślę, że tak.

Rozmawiał: Jacek Bombor

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto