Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żołnierz z Głogowa, który bronił City Hall w irackiej Karbali, odchodzi do Warszawy

Grażyna Szyszka
Kapitan Marek Bocian
Kapitan Marek Bocian Grażyna Szyszka
Kapitan Marek Bocian to głogowski żołnierz, który bronił City Hall w irackiej Karbali. Za odwagę za otrzymał Krzyż Wojskowy. W czwartek żegna się z głogowskim garnizonem, otrzyma awans na stopień majora, a potem obejmie stanowisko w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych w Warszawie.

Kapitan Marek Bocian był jednym z żołnierzy, którzy w 2004 roku obronił przez rebeliantami City Hall - ratusz, w którym znajdowała się siedziba władz irackiej prowincji Karbala. Razem z bułgarskimi żołnierzami i ze swoim plutonem z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza, przez kilka dni skutecznie odpierali ataki irackich bojowników. Obrońców City Hall było niespełna 50. Nikt nie zginął, tymczasem po stronie rebeliantów straty były znaczne.
Po latach służby w 4. Batalionie Inżynieryjnym w Głogowie, Marek Bocian opuści nasze miasto i w stopniu majora podejmie pracę w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.

Wspomnienia głogowskiego żołnierza

Niezwykła historia obrony Karbali stała się kanwą polskiego filmu fabularnego, który w 2015 roku przyciągnął do kina wielu widzów.
- Nie oglądałem go i nie zamierzam - przyznaje głogowianin. - Wiem, że film w dużej części to kinowa fikcja.
27-letni wówczas porucznik Marek Bocian stacjonował w Camp „Lima” na obrzeżach miasta. Był w Iraku od grudnia 2003 roku, a w lipcu 2014 roku jego zmiana dobiegała końca. Pełnił funkcję dowódcy plutonu rozpoznawczego. Do jego obowiązków należało patrolowanie okolicy w promieniu 30 km, rozpoznawanie obiektów i między innymi eskortowanie grup współpracujących z ludnością cywilną. Polscy żołnierze poruszali się po Iraku honkerami, które często sami wzmacniali dodatkowymi blachami.
- Było niebezpiecznie, ale człowiek z czasem przyzwyczaja się do tego, że trzeba mieć oczy dookoła głowy - przyznaje głogowianin. - Bywało i tak, że w pobliżu naszego samochodu eksplodowały miny.
W kwietniu 2004 roku, za sprawą rebelii pod dowództwem szyickiego duchownego Muktada as-Sadra, w Iraku robiło się coraz bardziej niespokojnie. Tuż przed atakiem na City Hall porucznik Marek Bocian czuł, że coś się święci. W budynku zostali tylko polscy i bułgarscy żołnierze, którzy nie mieli wsparcia w irackich siłach sprzymierzonych. Ci, w większości, albo uciekli, albo zabierając broń i kuloodporne kamizelki, przyłączyli się do rebeliantów.

Kiedy wróg się zbliżał, ujadały psy.

-Do wymiany ognia dochodziło najczęściej w nocy - wspomina kapitan Marek Bocian. - Kiedy się zbliżali, ostrzegało nas ujadanie psów. Irakijczycy uważają te zwierzęta za nieczyste i obrzucają je kamieniami, dlatego na nich szczekają. Rebelianci napierali na ratusz, a potem się wycofywali zostawiając za sobą dziesiątki ciał. W nocy strzelali do nas z karabinków, karabinów maszynowych, z AK 47 i granatników. W dzień życie wracało do normy.

Atakowali, bo ich celem było zdobycie siedziby władz prowincji, które oznaczało przejęcie władzy w mieście. Kpt. Marek Bocian przyznaje, że najgorsze było czekanie na atak. W czasie owszem, walk czuł strach, ale taki, który mobilizował go do działania.
- W trudnych sytuacjach jestem opanowany i chłodno analizuję przebieg zdarzeń - mówi. - Decyzje muszą być szybkie, bo chwila zwątpienia może kosztować życie.
Na pytanie, czy wie, ilu rebeliantów zginęło z jego ręki, kapitan odpowiada. - Kilku, ale nie myślę o tym. Nie miałem wyboru - albo ty zabijesz, albo oni ciebie.
Głogowianin przyznaje też, że po walkach w Karbali doskonale wie, czy świszczące kule są blisko, czy na tyle daleko, że nie zagrażają życiu. Zwłaszcza po tym, gdy jedna z nich w City Hall przeleciała bardzo blisko jego głowy.

Podczas obrony okazało się jednak, że nie wszyscy mieli tak stalowe nerwy, jak głogowianin. Dowódca wspomina, że jednemu z żołnierzy trzeba było odebrać broń, bo mógł zrobić krzywdę i sobie i kolegom.
Walki o City Hall trwały ok. półtora tygodnia. Polscy i bułgarscy żołnierze obronili budynek i jak się potem okazało, był to jedyny taki przypadek w całym Iraku. Pozostałe obiekty albo zostały zdobyte przez rebeliantów, albo oddane przez wojska sprzymierzone.

On wie, co to syndrom misjonarza

Kpt. Marek Bocian jest absolwentem I Liceum Ogólnokształcącego w Głogowie. Twierdzi, że żołnierzem chciał być od zawsze. Kocha to zajęcie i nie wyobraża sobie innego. Mimo niebezpieczeństwa ciągnie go na zagraniczne misje, bo może sprawdzać w praktyce to, czego się nauczył. Oprócz Iraku był też w Afganistanie, gdzie spędził 14 miesięcy na dwóch zmianach pod rząd (październik 2012 - grudzień 2013).
- W naszym środowisku nazywamy to syndromem misjonarza - wyjaśnia kapitan Marek Bocian. -Na misji jest adrenalina, której po powrocie do domu z czasem zaczyna boleśnie brakować.
O tym, co zrobili polscy żołnierze w Karbali, przez kilka lat nikt w kraju oficjalnie nie wiedział. Sami bohaterowie z City Hall też się tym nie chwalili. Temat wracał jedynie wtedy, gdy spotykali się we własnym gronie. I tak zostało do dziś.
- Nikt, kto tego nie przeżył, nie zrozumie nas - twierdzi pan kapitan. - W miarę blisko, bo w Lesznie służy mój kierowca z Iraku Grzegorz Chorążak, z którym utrzymuję kontakt. Reszta plutonu rozjechała się po Polsce. Odwaga i zasługi kapitana Marka Bociania, który obecnie służy w 4. Głogowskim Batalionie Inżynieryjnym, zostały docenione. W 2008 roku został odznaczony Krzyżem Wojskowym. To polskie odznaczenie nadawane od 2007 roku za czyny bojowe w czasie pokoju oraz za zasługi w działaniach przeciw terroryzmowi lub podczas operacji pokojowych i stabilizacyjnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto