Dodaj zdjęcie profilowe

avatarMarcin Podlesny

Wodzisław Śląski

Wodzisławianin podbija muzyczną Polskę - wywiad z Łukaszem Janem Dziedzicem (Lucca Jan D.)

2013-09-08 14:20:22

Działający od ponad półtorej dekady artysta z naszego rodzimego Wodzisławia śl. Łukasz Jan Dziedzic (fot. wyk. za zgodą artysty) występujący pod szyldem "Lucca Jan D." podbija wreszcie muzyczne sceny i estrady w całej Polsce. Jak podały rybnickie nowiny, jeszcze we wrześniu ukazać ma się jego album zawierający 6 płyt CD z okresu lat 1997 -2013. W najbliższą sobotę 14 września 2013 będziemy mieli okazję posłuchać go blisko, bo w sąsiednim Rybniku podczas koncertu klubowego Poza tym na początku maja tego roku rozpoczął on swoją trasę koncertową, którą objął już cały Śląsk, zarówno dolny jak i ten nasz, górny oraz ostatnim czasem Trójmiasto .W końcu sierpnia odbył on w Gdańsku, Gdyni i Sopocie niezwykle udaną trylogię koncertową.Dziś natrafiłem na wywiad z artsytą podczas trójmiejskich koncertów. Za zgodą autorki wywiadu jaki został z Łukaszemprzeprowadzony po gdyńskim koncercie -Magdaleny Sucharek-( za co serdecznie Magdzie dziękuję) , publikuję w/w tekst.:

„ Jeśli zostawić coś po sobie, to tylko coś co nie przemija zbyt łatwo” - Lucca Jan D.


Po trzecim koncercie trasy koncertowej Łukasza Jana Dziedzica z jego nowym projektem "Lucca Jan D." zatytułowanej "Pain and Angel Tour" w Gdyni miałam przyjemność przeprowadzenia umówionego wywiadu z nim. O niebawem mających być wydanych płytach, o wrażeniach z trasy i jej dalszych planach oraz tematyce jego twórczości rozmawialiśmy w zgiełku wciąż rozwrzeszczanego tłumu.Widać było , że trzy koncerty odbywające się dzień po dniu mocno dały się mu we znaki, jednak nie można mu zarzucić jakiejkolwiek niedyspozycji czy też lekceważącego podejścia do ostatniego, niedzielnego koncertu.Facet szalał po scenie jak opętany i najwyraźniej zależało mu na tym aby dać z siebie wszystko. Bałam się nieco, iż zbędzie mnie w kilku słowach i usprawiedliwiając się wyczerpaniem pomknie do hotelu, jednakże ku mojemu ździwieniu poświęcił na naszą rozmowę wiele czasu.

-Magda Sucharek: Witaj Lucca, jak wrażenia po gdyńskim koncercie? Pewnie najchętniej zaszyłbyś się już w jakimś cichym kącie i nieco odpoczął?
-Lucca Jan D.: Cześć, dobry wieczór, powiem Ci szczerze, że przy takiej publiczności nie odczuwa się zmęczenia, można by grać, grać i grać bez końca. Tutaj w Gdyni, jak z resztą w całym Trójmieście zawsze klimat jest niesamowity. Ludzie reagują spontanicznie, wspierają artystę ze wszech możliwych stron. Musiałbym skłamać, że mam dość.
-Magda Sucharek: Wspomniałeś o spontaniczności, spodziewałeś się ataku artyleryjskiego pluszakami i kwiatami?
-Lucca Jan D.: Absolutnie, totalnie zadziwiło mnie tak ciepłe przyjęcie, a jeszcze bardziej to, że część sektorów wykrzykiwała fragmenty moich utworów oraz domagała się niektórych kawałków. Podobnie przyjęty zostałem w piątek w Gdańsku oraz wczoraj w Sopocie, choć nie celowano we mnie nijakimi przedmiotami (śmiech). Trochę żal stąd odjeżdżać, ale wszystko co dobre kończy się kiedyś, poza tym jesienią wrócę tu na koncerty klubowe.
-Magda Sucharek: Zaskoczył mnie nieco repertuar, brakowało mi trochę mroku i tematyki śmierci, tak bardzo obecnej w twoich utworach.Co jest tego powodem?
-Lucca Jan D.: Chyba trochę przysnęłaś na bisach (śmiech), zanudziłem cię. A tak poważnie materiał był zróżnicowany, dla każdego coś. Poza tym to utwory alegoryczne, nie wszystko musi być dosłowne i podane na talerzu. Od czystej gloryfikacji bólu, cierpienia i śmierci raczej stronię, od tego można zwariować . W ogóle śmierci nie zamierzałem nigdy gloryfikować, to wszystko przenośnie odnoszące się do spraw duchowych, śmierci ludzkiej osobowości powodowanej przez życiowe tragedie. Repertuar na wszystkie trzy koncerty pomagała mi wybrać bardzo bliska mi osoba, ona ma chyba lepsze wyczucie co się sprawdzi w danych rejonach.Poza tym interaktywna publiczność nie narzekała na skład utworów, mimo, iż zapłaciła za wstęp w niektórych sektorach i to tych najbardziej aktywnych. Starałem się przeplatać kawałki, łączyć je, “jammować” przechodząc np. z "Niezdecydowania" do utworów, których tytuły były wykrzykiwane i wywoływane przez publikę. Poza tym wskaż mi choćby jeden z moich utworów, który pod płaszczem pozornej rozpamiętywanej radości nie był w gruncie rzeczy pod spodem głęboko egzystencjalny.
-Magda Sucharek: Czy płyty "Depress" i "Borderline" są dla ciebie rodzajem pamiętnika i autoterapii?
-Lucca Jan D.: Wiesz, nie nazywaj tego płytami, to były takie swoiste brudnopisy internetowe, album wielopłytowy wyjdzie niebawem i stanowił będzie najprawdopodobniej mieszankę wszystkich tych sesji , z których dwie nazwy wymieniłaś. A czy to pamiętniki? Autoterapia? Byłbym hipokrytą, gdybym zaprzeczył i powiedział teraz, że miałem lekkie życie i całą tą tematykę wyssałem z palca. Jednakże zrozumieć powinno się, że utwory to pogranicze jawy i snu, rzeczywistości i nie wiadomo skąd przychodzącego natchnienia.
-Magda Sucharek: A więc nie najciekawiej z Twoim stanem ducha i zdrowia? Trochę powęszyłam, jednak śmierć kliniczna pozostawiła swoje piętno? i dlaczego w Twoich utworach ludzie tak tu przychodzący cenią sobie bezkompromisowe propagowanie depresji i odmiennych stanów świadomości mówiąc delikatnie?
-Lucca Jan D.: Faktycznie jak już mówiłem nie raz, życie mnie nie oszczędzało. Trochę było tych szpitali i krojeń w moim życiu. Myślę jednak, że odbiorcy mojej muzyki to ludzie świadomi i inteligentni, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że życie to nie sielanka a co dzienne zmagania, walka i cierpienie. Nie propaguję depresji, otwarcie tylko o niej piszę, śpiewam, opowiadam i oni chcą tego słuchać, bo przeżywają podobne stany i to przynosi im ulgę. Nawet religia nurza się i krąży wokół epicentrum cierpienia smutku, skrajnego załamania ale podszytego nadzieją, że po ciemnych chmurach nadejdzie czyste słoneczne lub gwiaździste niebo. Gdyby w moich alegorycznych utworach nie było prawdziwej wiary i nadziej w to, że szczęście i spokój wewnętrzny w końcu nadejdzie, że ból się skończy- nie pisałbym ich, nie nagrywał ani nie wykonywał tylko dawno zrobił bym coś innego ...A odmienne stany świadomości, o których z tak kwaśną mina wspominasz, to opis , przenośnia, alegoria cierpienia zadanego przez ludzi, to rozumieją ludzie interesujący się moja muzyką. Zwróć uwagę na personifikację w tych tekstach, śpiewam o osobie żywej, “posiadającej jedwabną skórę, potrafiąca kojąco przytulić” a nie o sprzęcie , który każdy “junkie” nosi przy sobie.Kontynuując temat, ja jestem artystą, muszę przyjmować w twórczości piękne maski odpowiadające stanom ducha odbiorców, słuchaczy. Ja w ten sposób leczę a raczej rehabilituję skołatane serca ludzi napełnionych pustką lub bólem samotności, albo przepełnionych strachem o utratę najbliższej osoby. Co sesja nagraniowa - staram się przyjąć nową kreację, pomysł na poruszenie nowego problemu, aby dostrzec do jak największej ilości cierpiących ludzi, których sam doskonale rozumiem, bo sam wiele wycierpiałem i powiedz sama, jak można by przeżyć tak skrajnie ciężkie etapy w życiu, z punktu widzenia cierpiącego fana, żyjącego muzyką, gdyby nie np. kreujący się co chwilę w kogoś nowego David Bowie. Swego czasu artysta ten planował nawet wydać od 1995 roku cykl płyt, w którego każdej części wcielał by się w różne postacie...
-Magda Sucharek: Tak, to piękny cykl, doskonały!
-Lucca Jan D.: No, ale cykl ten nie powstał, skończyło się na rewelacyjnej z resztą pycie "1.Outside" i nie wiadomo dlaczego pomysł został pozostawiony po pierwszym woluminie.
-Magda Sucharek: No a jego kreacja Ziggy Sturdust?
-Lucca Jan D.: To były dawne lata moja droga 70/80 bodajże, i nie poruszał w nich problemów egzystencji bieżących a po prostu wcielił się w kosmitę-gwiazdę rocka przybywającego na Ziemię, ale nie będę tu wykładał dyskografii Bowiego.Zmierzałem tylko do wyjaśnienia Twojego punktu widzenia , z całym szacunkiem, błędnego z resztą, bo czy w "Cierpieniach młodego Wertera", "Lalce" czy zbiorze poezji Bodleair'a - „Kwiaty zła” i innych literackich dziełach było kolorowo? Na marginesie przepraszam, że przyszła mi w tej chwili do głowy tylko paleta elementarnej wiedzy literackiej,ale to pewnie dlatego, że wpajała mi ją genialna pani profesor w latach dekadenckiego buntu...
-Magda Sucharek: Cóż za perfekcyjne wazeliniarstwo! (śmiech)
-Lucca Jan D.: Oj ! przeterminowana i bezużyteczna byłaby ta wazelina. Po prostu zwykła wdzięczność i szacunek, za użeranie się ze mną i wiedzę wpojoną, którą zrozumiałem i doceniłem po latach.Ale wracajmy do tematu! Życie jest jakie jest , czasem szczęśliwe ale i straszliwie okrutne, tak jak i sami ludzie z resztą, a sztuka jest po to by to rozważać, wyciągać wnioski i nie wcielać tego w faktyczne życie. To taki próbny hologram, symulacja rzeczywistości, by uniknąć tragicznych, nieodwracalnych błędów.
- Magda Sucharek: No a jak Twój stan zdrowia? Nie wyraziłeś się jasno.
- Lucca Jan D.:Coraz lepiej, widziałaś moja kondycję dzisiaj i to po dwóch wyczerpujących dniach. Mam kogoś, kto o mnie dba!
-Magda Sucharek:Czy to tej osobie dedykowałeś anonimowo utwory w Gdańsku, Sopocie i dzisiaj?
-Lucca Jan D.: Tak, zgadza się. Czynię to na każdym koncercie, recitalu i gdziekolwiek jest sposobność.
-Magda Sucharek: Faktów szczegółowych i tak pewnie nie zdradzisz, a więc kontynuuję, widziałam wszystkie trzy koncerty, faktycznie formę masz kapitalną ale to dopiero początek trasy.
-Lucca Jan D.: Fakt, początek trasy oficjalnej, mojej firmowanej tylko i wyłącznie (nie licząc zespołów rozgrzewających, które wciąż się zmieniają lokalnie), promującej mające się ukazać wydawnictwa. Serio jednak mówiąc gram dość regularnie , dobra z pewną przerwą, ale wystartowałem już od maja tego roku, przełomu kwietnia i maja.
-Magda Sucharek: Och, gafa, przepraszam (śmiech), a co dalej, jaka częstotliwość trasy, gdzie i kiedy? Kiedy i w jakiej formie wydawnictwo płytowe i promocja?
-Lucca Jan D: Wiem,że gram na dolnym w najbliższy piątek, cały cykl koncertów zakończy się dopiero późną wiosna lub nawet latem 2015 z tego co w planach. Posiadam juz pełny plan, i zostanie on opublikowany na stronie internetowej, która wyjdzie na sklepy około 5 września, może z poślizgiem plus minus pięć dni, mogę zdradzić, że będzie to box wielopłytowy, ale sprzedawany także w oddzielnych krążkach, płyty CD i nie tylko, dobra, nie kończę, bo zdradzę tajemnicę. Materiał jest gotowy, pozostają tylko okładki, i cała możliwa promocja. Nie chcę się spieszyć na siłę, termin i tak juz bliski. Blog i strona ukarzą się najpóźniej sfinalizowane w zapowiedzianym przed chwilą terminie.
-Magda Sucharek: Kiedy uderzasz w radio i telewizję?
-Lucca Jan D: Najpierw płyta w ręku, single do radia. Poza tym to nie taka prosta sprawa dostać się tam z muzyką tego typu, ale i tam są ludzie ceniący niezależnych, niekomercyjnych artystów. Na szczęście jest jeszcze prasa i internet poza tym sądzę, że przy dobrej organizacji porządna muzyka sama się obroni.
-Magda Sucharek: No właśnie, masz potencjał-multiinstrumentalista, wokalista, tekściarz i kompozytor, dlaczego nie wydasz czegoś komercyjnego, prostego co rozeszło by się jak świeże bułki?
-Luca Jan D.: Nigdy nie kręciły mnie hity jednego sezonu, poza tym szanuję ludzi, którzy zauważyli mnie jeszcze za czasów tras koncertowych z przełomu stulecia gdy grało się jako rozgrzewacz przed " Hey'em", " Clostercelle'"rem, "Piersiami i Kukizem", "Lady" czy "O.N.A", "Maanamem" lub "Meleńczukiem", Perfectem itd, itd, od tamtego czasu piszą, słuchają, są a koncertach.Jednak zaznaczam, że nie mam nic do muzyków komercyjnych, z resztą sam nie gram za darmo, jedynie po prostu tworzę to co mi w duszy siedzi.Kwestia też wychowania muzycznego, osłuchania od dziecka.Poza tym jeśli zostawić coś po sobie, to tylko coś co nie przemija zbyt łatwo i jest wartościowe ponad epokami, które w dobie naszych czasów zmieniają się stukrotnie szybciej niż kiedyś.
-Magda Sucharek: Parę technicznych pytań, jakiego sprzętu używasz na scenie, w studio?
-Lucca Jan D.: No, gitar, bębnów, klawiszy, mikrofonów... (śmiech)
-Magda Sucharek: Chodzi mi o marki, dobrze wiesz! (śmiech)
- Lucca Jan D. : Dość szeroki rozstrzał, ale marek nie zdradzam z wiadomych przyczyn.
- Magda Sucharek: Kończąc pomalutku, bo pewnie zmora głodowa i brak snu dają się we znaki, trochę nie przyjemne pytanie, czy w twoim składzie koncertowym narastają konflikty, czy będą zmiany personalne?
- Lucca Jan D.: Konflikty są zawsze jak to w starym małżeństwie, znam tych współtowarzyszy od ponad piętnastu lat. Ale dajemy radę, musimy się jakoś wzajemnie tolerować, zdradzę tylko,że wkrótce skład znacznie się poszerzy, spodobało mi się to podczas nagrania live na Śląsku.
-Magda Sucharek: Będzie też płyta live?
- Lucca Jan D.: Za jakiś czas na pewno, jak zmiksuję materiał, powydajemy też inne niespodzianki.
-Magda Sucharek: Pewnie na dzień dzisiejszy nie zdradzisz nic, prawda?
-Lucca Jan D.: To nie o to chodzi, że nie chcę, ale wole podawać tylko pewne, sprawdzone informacje, gdy wiem, że wszystko wypali.
-Magda Sucharek: A więc życzę miłego hotelowego wieczoru, dziękuję za zgodę na rozmowę i ostatnie pytanie, jak się czujesz, kiedy wreszcie ludzie schodzą się wokół ciebie z prośbą o autograf?
-Lucca Jan D.: Nie jadę do hotelu, pryskam do autokaru by jak najszybciej znaleźć się w domu. Co do autografów, to skłamałbym , gdybym zaprzeczał, że to nie przyjemne. Lubię to , bo to oznaka szacunku dla mnie a ja szanuję każdego, kto o coś takiego poprosi.Ale nie przesadzajmy, kilkanaście podpisów na kartce to jeszcze nic takiego-będzie album wydany - to będzie frajda zostawić coś po sobie ludziskom na pamiątkę.Poza tym ja mam zaszczyt z powodu tego, że ktoś jest zainteresowany tym co robię.
-Magda Sucharek: Całkiem spore to zainteresowanie sądząc po frekwencjach tej trylogii koncertowej.A skoro nasz czas rozmowy nieubłaganie się kończy, mam nadzieję, że mnie jako zainteresowanej, nie odmówisz takiego na luzie, obszerniejszego wywiadu, jak ty już będziesz wszystko wiedział co i jak a w ręku będziesz trzymał wymarzony album z zawartością x ilości płyt, które w sprzedaży bezpośredniej jeszcze nie będą.To jak Łukaszu?
-Lucca Jan D.: Jak przyślecie mi gazetę, w której ukazane zostaną te moje błędy stylistyczne, to nie ma problemu.Miło się gawędziło, dziękuję bardzo.Pozdrawiam wszystkich przy okazji, przyjaciół i wrogów, a raczej ludzi, którzy nie życzą mi dobrze (wrogów jako takich nie posiadam) też, szczególnie ciepło ich, bo to dzięki temu, że podkładali mi nogi i łamali ten fragment mózgu, gdzie znajdują się uczucia, mogłem się powoli na wrodzony przekór podnieść i pokazać, że zabić mnie ciężko.Sam bym nie dał rady , (wskazanie palcem na połodnie): dziękuję Ci ...napiszcie to wielkimi literami : TY WIESZ, ŻE TO DZIĘKI TOBIE!!!
-Magda Sucharek: Gazetę przyślę na pewno, nie jedną z resztą bo próbuję sił tu i tam. Linki też podeślę. Więc do zobaczyska, trzymam za słowo, pogadamy mam nadzieje więcej i o wszystkim.Do zobaczenia.
-Lucca Jan D.: No to umowa stoi! Cześć. Tylko nie przestawiajcie znaków przestankowych. (śmiech)

Z Łukaszem Janem Dziedzicem (Lucca Jan D.) rozmawiała Magdalena "Sucharka" Sucharek - Gdynia 2013.

Jesteś na profilu Marcin Podlesny - stronie mieszkańca miasta Wodzisław Śląski. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj