Pani Bernadeta Tomkowiak to w Międzychodzie bez wątpienia legenda. Znają ją dosłownie wszyscy. Od ponad 46 lat Pani Benia sprzedaje gazety w kiosku Ruchu. Zawsze od godzin 6 do 18. Niektórzy mówią, że jest też lokalnym centrum informacji. W kiosku u Pani Beni spotykają się bowiem wszyscy. Mówiąc po międzychodzku – „na klakry”.
Od kilku dni, odkąd tylko w mieście rozeszła się informacja o planach zamknięcia kiosku Ruchu przy ulicy Daszyńskiego, u Pani Beni gwar jak w ulu. Mieszkańcy przychodzą z kwiatami, cukierkami, bombonierkami… każdy chce wyrazić swoją wdzięczność. Nie inaczej było we wtorek 30 stycznia. Pani Bernadeta co rusz odbiera podziękowania za lata swojej pracy dla mieszkańców. Z małym rozkładanym krzesełkiem wszedł do kiosku pan Jan Szymczak z Międzychodu.
- No szkoda, że kiosku już nie będzie. Zawsze tu człowiek po gazety przychodził, a do tego dowiedział się co się w mieście dzieje. No szkoda naprawdę, ale co zrobić – przyznaje nie bez żalu w głosie.
Pani Benia przeciera łzy w oczach, bo choć plany na życie na emeryturze ma, to jednak z kioskiem związana jest bardzo!
- Wiadomo, że trochę żal jest. Jeszcze bym może popracowała. Człowiek się przez tyle lat przyzwyczaił. No i warunki teraz są lepsze, bo kiedyś to siedziało się w mrozie, pod kocami i okienko otwierało. A jak temperatury spadały, to trzeba było wodę kolońską do domu zabierać, by nie zamarzła. No ale ludzie już gazet nie czytają, wolą w domu w internecie siedzieć, więc co zrobić? Taka kolej rzeczy. W Międzychodzie tylko jeden kiosk Ruchu zostanie, przy kościele na Lipowcu – mówi pani Bernadeta Tomkowiak.
Sprzedawanie gazet to w rodzinie pani Bernadety już tradycja. Pierwszy kiosk przy ulicy Mostowej przed laty prowadzili rodzice Pani Beni – Janina i Karol Tomkowiakowie. Zaczęli 28 grudnia 1961 roku. W 1981 roku Pani Janina przeszła na emeryturę, a od lutego 1987 roku kiosk przy Mostowej został zlikwidowany. W jego miejscu wybudowano szereg lokali handlowo – usługowych. Wówczas kiosk Bernadety Tomkowiak został przeniesiony na ulicę 17 Stycznia. Około dekadę temu znów zmieniła się jego lokalizacja – na ulicę Daszyńskiego.
- Kiedy byłam w 7-8 klasie, to już pomagałam rodzicom w pracy w kiosku. A było co robić… każdego dnia trzeba było uszykować ponad 300 teczek dla stałych klientów. Robiłam to przed lekcjami w szkole, a po lekcjach także pomagałam. Wieczorem nauka do szkoły i tak cały czas. Najgorzej było w niedziele, bo wtedy też gazety wychodziły w niedziele. Wtedy po mszy w kościele przed kioskiem ustawiały się kolejki ludzi i ze wszystkim trzeba było zdążyć – wspomina Pani Bernadeta.
- Ja oficjalnie swoją pracę zawodową zaczęłam 1 sierpnia 1977 roku. Byłam wtedy po maturze. Lekko licząc, 1 lutego 2024 roku będzie 46,5 roku pracy w Ruchu – wylicza Pani Benia.
Pani Benia była też jednym z największych sprzedawców „Tygodnia Międzychodzko – Sierakowskiego”.
- No tak już jest. Ludzie czytają coraz mniej gazet, jak mówiłam. Ale do dziś się zdarza, że o „Tydzień” pytają – zaznacza.
Od początku lutego Pani Benia będzie na zasłużonej emeryturze. O kiosku nie zapomni na pewno, o mieszkańcach Międzychodu też nie. Zresztą oni sami nie wyobrażają sobie Międzychodu bez Pani Beni. Ale plany na życie na emeryturze Pani Benia ma…
- Trochę na działce jest do zrobienia. No i w naszej Lutni śpiewam. W chórze kościelnym byłam od 1977 roku. Teraz w Lutni. Mamy trochę wyjazdów z chórem i występów, więc nudzić się nie będę na pewno – zaznacza kioskarka.
We wtorkowe popołudnie 30 stycznia układała jeszcze segregator z wycinkami z różnych gazet. Wszystkie o międzychodzkim aktorze – Włodzimierzu Matuszaku.
- Zawsze tak robię. A kiedy znów przyjedzie do Międzychodu, to mu odkładam i przekazuje – podkreśla z uśmiechem.
Wszystkiego dobrego Pani Beniu!
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?