Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Prokop syn więźnia obozu w Oświęcimie przyszedł na proces oskarżonych o zorganizowanie urodzin Hitlera

Redakcja
Dziś 2 lipca o godz. 9 w Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu Śląskim miała się odbyć druga rozprawa w procesie oskarżonych o publiczne propagowanie faszyzmu, podczas zorganizowania 128 rocznicy urodzin Adolfa Hitlera w lesie 13 maja 2017 roku. Została przesunięta na późniejszą godzinę ze względu na brak prądu. Do sądu przyszedł Andrzej Prokop, syn Wilhelma, więźnia Oświęcimia, by jak mówi - dać świadectwo.

Dziś 2 lipca o godz. 9 w Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu Śląskim miała się odbyć druga rozprawa w procesie oskarżonych o publiczne propagowanie faszyzmu, podczas zorganizowania 128 rocznicy urodzin Adolfa Hitlera w lesie 13 maja 2017 roku. Została przesunięta na późniejszą godzinę ze względu na brak prądu. Do sądu przyszedł Andrzej Prokop, syn Wilhelma, więźnia Oświęcimia, by jak mówi dziennikarzom - dać świadectwo.

- Jestem Andrzej Prokop, syn numeru P127846, który przez 5 lat i 8 miesięcy był w obozach, więzieniach, łącznie z Oświęcimiem, z którego ma ten oryginalny mundurek - zaczął rozmowę z dziennikarzami Andrzej Prokop.

Ja przyszedłem uświadomić tym panom, którzy robili tutaj wielkie uroczystości, o których nikt nic nie wiedział i byłby na pewno przeciwny takiej imprezie, że byli tutaj tacy, którzy walczyli o Polskę. A ja jestem z rodu, który czterech szwagrów było m.in. w Oświęcimiu - mówi Andrzej Prokop.

Na pytanie o to, czy sprawa zorganizowania urodzin Hitlera w Wodzisławiu go bulwersuje, mówił, że to skandal.

Automatycznie chciałem dać świadectwo przeciwko tym imprezom i nastawieniu Niemiec do Polski, do walki o wolność 39 roku - mówi Prokop.

Sam do dziś pamięta traumę z dzieciństwa.

Jestem z Wodzisławia. Do dzisiaj czuję baty hitlerowskiego , niemieckiego dyrektora szkoły, do której musiałem chodzić jako dzieciak. Jak powiedziałem coś po polsku na terenie szkoły - byłem za to bity, tak samo jak mój starszy brat, który też chodził tutaj i niejeden raz przychodził pobity za polskie słowo na terenie Wodzisławia - mówi Andrzej Prokop.

Ojciec przeżył obóz, dzięki Bogu. Dziś powiedziałby, że trzeba się nauczyć historii i zobaczyć to, co się działo - mówił.

Mam artykuł, tu jest budynek, który w 39 roku należał do mojego ojca. Ten i następny. Zostało to zabrane. Oczywiście wtedy już siedział ojciec. Dosłownie pierwsze armaty ucichły w Polsce, a już na miejscu polskiej flagi, która była na budynku, wisiała już niemiecka. Aż 3 od strony rynku. Właściciel do Oświęcimia, a majątek cały zabierali Niemcy. I teraz ani on ani moja rodzina nie dostała najmniejszego odszkodowania - mówi Prokop.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto