Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awantura o Ukraińców w Wodzisławiu. Prezydent bije na alarm, że rada miasta zabrała kasę na uchodźców. Szef rady miasta mówi, że to bzdury

Ireneusz Stajer
Ireneusz Stajer
Prezydent Mieczysław Kieca mówi, że pieniędzy na pobyt Ukraińców w bursie starczy tylko do 13 stycznia
Prezydent Mieczysław Kieca mówi, że pieniędzy na pobyt Ukraińców w bursie starczy tylko do 13 stycznia Ireneusz Stajer
Na zwołanej przez prezydenta Wodzisławia Mieczysława Kiecę konferencji prasowej, usłyszeliśmy, że radni koalicyjnej większości przesunęli pieniądze z dotacji wojewody na utrzymanie Ukraińców na inny cel. Będzie musiał więc wyrzucić przebywających w bursie uchodźców na bruk. Przewodniczący rady miasta Dezyderiusz Szwagrzak mówi, że to wierutna bzdura, a prawda jest inna.

- To jest temat bardzo bulwersujący i dotyczy naszych gości z Ukrainy, którym zapewniamy w mieście opiekę – zaczął prezydent.

- Mieszkańcy bardzo mocno odpowiedzieli na apel zaraz po wybuchu wojny, za co serdecznie dziękuję wszystkim zaangażowanym w pomoc. Wielkość oferowanej dobroci uchodźcom z Ukrainy przerosła najśmielsze oczekiwania. Potrafiliśmy się zmobilizować. Miasto aktywnie włączyło się w system wsparcia stacjonarnego, co realizowaliśmy między innymi w bursie – zaznaczył.

Przebywa w niej 48 osób, najczęściej matki z dziećmi.

- Tymczasem Rada Miasta Wodzisławia, 25 grudnia wprowadziła jeszcze jedną zmianę do uchwały budżetowej, która skutkowałaby tym, że 1 stycznia musielibyśmy wyrzucić tych ludzi na bruk. Rada miasta zabrała pieniądze i to nie miejskie, ale te, które przekazał wojewoda na uchodźców i przeznaczyła na remont bursy – mówił Mieczysław Kieca.

Jak dodał, koalicyjna większość odebrała również prezydentowi upoważnienie do przenoszenia środków z innych działów na zabezpieczenie dla nich wsparcia.

- Nie jest to pierwszy atak koalicji większościowej na te pieniądze; część pieniędzy z dotacji wojewody, które chcieliśmy przeznaczyć na pomoc Ukraińcom zakwaterowanym w bursie, zostały przesunięte na inny cel. Teraz je wyzerowano – wskazał Kieca.

Prezydent powiedział, że w okresie międzyświątecznym otrzymał z rady miasta informację, jak i gdzie zapisano te środki w uchwale budżetowej. Zobowiązał więc skarbnika magistratu, by wystąpił do organu nadzoru, czy można to zaskarżyć, aby zabezpieczyć opiekę Ukraińcom. Okazuje się, że rajcy mają takie kompetencje i mogą podejmować rzeczone decyzje.

- Ich ocena to już inna sprawa – zaznaczył prezydent.

2 stycznia okazało się, że na wynagrodzenia pracowników opiekujących się rodzinami z Ukrainy w Bursie, są pieniądze tylko do 13 stycznia. Ale nie ma środków na pochodne od nich, m.in. składki zusowskie. Brak też pieniędzy na samo funkcjonowanie bursy zgodnie z uchwałą rady miasta.

- Oznacza to, że za chwilę powinienem pojechać do uchodźców i na dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia w Kościele prawosławnym (6 grudnia), powiedzieć im, że mogą świętować przez weekend, a zaraz potem spakować się i wyjść. Bo tym skutkuje poprawka rady miasta do budżetu – podkreślił prezydent.

Dzisiaj Mieczysław Kieca skierował pismo do przewodniczącego wodzisławskiego samorządu o zwołanie w przyszłym tygodniu sesji nadzwyczajnej. Jak dodał, chce dać rajcom koalicji większościowej czas na refleksję – zwłaszcza w okresie prawosławnego Bożego Narodzenia.

Przekazywane przez wojewodę środki rządowe w zupełności wystarczają na prowadzenie bursy dla uchodźców. Pozwalają opłacić: energię elektryczną, ciepło, wodę, sprzątanie ogólne, częściowe wyżywienie, nocleg oraz pensje pracowników. Prezydent liczy, że rajcy zwrócą zabrane pieniądze na utrzymanie pomocy dla rodzin, które uciekły przed agresją Putina. Zgodnie z ustaleniami urzędu miasta z wojewodą, wsparcie dla Ukraińców z bursy ma potrwać do końca marca.

- Dajmy ten czas rodzinom, które są jeszcze w stanie się usamodzielnić na znalezienie nowego dachu nad głową – mówił prezydent.

Wodzisław nie przeznaczył ani jednego mieszkania komunalnego na usamodzielnienie się dla uchodźców. Ukraińcy muszą szukać dachu nad głową na rynku komercyjnym. Znaczna część lokatorów bursy pracuje zawodowo, ale otrzymywane wynagrodzenia nie wystarczają na wynajem swojego „M”. Niektóre osoby chciałyby w Wodzisławiu przetrzymać tylko zimę, a na wiosnę wrócić na Ukrainę.

Sytuacja jest o tyle trudna, że bursa nie może być pozostawiona bez nadzoru. Miasto musi tam zatrudniać pracowników. Opieki nie da się zapewnić siłami wolontariuszy czy przekazać stowarzyszeniu albo innej samorządowej instytucji. Pieniądze na ten cel i tak musi wyłożyć miasto, a niezbędne środki przekazał wojewoda śląski.

Co na to koalicja większościowa?

- Przesunęliśmy jedynie 60 tysięcy złotych z wynagrodzeń pracowników bursy na odmalowanie budynku. Jeśli pan prezydent mówi, że zabraliśmy pieniądze na prąd, ciepło, wodę, inne media czy wyżywienie, to są to brednie. Z 300 tysięcy złotych, które dał wojewoda, wzięliśmy tylko te 60 tys zł; na wynagrodzenia dla pracowników zostawiliśmy 16 tys zł po to, by prezydent mógł spokojnie zakończyć pobyt uchodźców w bursie – mówi Dezyderiusz Szwagrzak, przewodniczący rady miasta.

- Z całej kwoty pozostało na media wyżywienie 224 tys zł – zarzeka się przewodniczący.

Dodaje, że Ukraińcy mieszkają w bursie już od roku. Jego zdaniem, to pora na usamodzielnienie się uchodźców.

- Biorąc pod uwagę obecną sytuację finansową miasta. To, że pan prezydent mówi, że w mieście nie ma na nic pieniędzy, że dla pracowników urzędu zabezpieczył środki tylko na dziewięć miesięcy. Pytamy się go, po co 50 osób z Ukrainy ma pilnować ośmiu pracowników? - dopytuje Szwagrzak i zaznacza, że takie jest właśnie stanowisko koalicji większościowej.

Mówi, że Ukraińców mieszkających w innych miejscach nikt nie pilnuje. A wielu przebywa np. w parafiach, u księży.

- Rozumiem, że mogło tak być w pierwszych trzech miesiącach pobytu uchodźców bursie. Żeby te osoby wiedziały, co mają robić, gdzie pójść itp. Chcemy usamodzielniać tych ludzi, aby umiały funkcjonować w naszym środowisku. Jaki jest sens, że w jedynym mieście (z czego się orientuję) w naszym powiecie blisko 50 osób z Ukrainy pilnowało ośmiu pracowników? - dziwi się szef rady.

- Pan prezydent często wyolbrzymia. Do rozpatrzenia tej sprawy jest kompetentna rada miasta. Jesteśmy do dyspozycji pana prezydenta, jeśli temat, o którym mowa, zostanie nam szczegółowo wyjaśniony. Nie było jeszcze sytuacje, że gdy były pilne sprawy do omówienia, nie zostałyby zrobione. Jeśli był wniosek o sesję nadzwyczajną, to była zwoływana – mówi Adam Króliczek, wiceszef wodzisławskich samorządowców.

Jak dodaje, w ferworze podejmowania uchwały budżetowej, nie do końca bywają wyjaśnione różne sprawy.

- Ze strony naszej, ale i prezydenta – wskazuje wiceprzewodniczący.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto