MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czarna niedziela prezesa Serwotki

L.Jazwiecki
Odra - Katowice 0:3 Derbowe starcie Odry Wodzisław z GKS Katowice było jak walka bokserów wagi ciężkiej. Ostra wymiana piłkarskich ciosów pierwszą okazję do ,nokautu" dała gospodarzom.

Odra - Katowice 0:3

Derbowe starcie Odry Wodzisław z GKS Katowice było jak walka bokserów wagi ciężkiej. Ostra wymiana piłkarskich ciosów pierwszą okazję do ,nokautu" dała gospodarzom. Paweł Sibik nie wykorzystał jednak rzutu karnego, natomiast rywale okazali się zabójczo precyzyjni. Zadali trzy ciosy i niespodziewanie, ale w pełni zasłużenie zwyciężyli 3:0 (0:0). Prezes Odry Ireneusz Serwotka, który startował wczoraj w wyborach, szczególnie na tle zrelaksowanego sternika rywali Piotra Dziurowicza, wyglądał nieszczególnie. Kto wie, czy nie była to najczarniejsza niedziela w jego polityczno-sportowej karierze...
Początkowo fanom gospodarzy humor dopisywał. Wybuchy śmiechu wywołał pies biegający po murawie, arbiter Mirosław Ryszka opóźnił nawet z jego powodu rozpoczęcie spotkania. Pogodnego nastroju nie zmącił nawet fakt, że to katowiczanie od pierwszego gwizdka arbitra spisywali się lepiej, bo w miarę upływu czasu podopieczni Ryszarda Wieczorka opanowywali sytuację. Gdy w 27 minucie po zapaśniczej walce Krzysztofa Sadzawickiego z Jackiem Ziarkowskim sędzia, będący także kierownikiem polskiej reprezentacji, wskazał na wapno wydawało się, że to początek zakładanego przez Odrę scenariusza. Do piłki podszedł jednak Paweł Sibik, mający ostatnio spore problemy z trafianiem do siatki z jedenastu metrów.
- Trafi, nie trafi - przekomarzali się kibice.
Uczestnik mistrzostw świata nie trafił. Nie tylko do siatki, ale nawet w bramkę strzeżoną przez Jarosława Tkocza. I to nie zostało już mu wybaczone. Kibice niemiłosiernie, przekraczając granice dobrego smaku, upodobali sobie lidera zespołu na kozła ofiarnego. Nic nie pomogło nawet zmienienie w przerwie koszulki i butów. Coraz wyraźniej unikającego gry, załamanego piłkarza trener wreszcie ściągnął z boiska.
Katowiczanie nie przejmowali się problemami przeciwników. Wychodząc na drugą połowę zdawali sobie sprawę, że nadal będzie ich czekała twarda walka. Padający zmrożony deszcz i błotnista murawa nie wróżyły im wielkich sukcesów: Jan Żurek ma przecież ograniczone pole manewru w doborze zmienników dla opadających z sił etatowych graczy. Swoją partię szachów przygotował jednak mistrzowsko. Kolejna ciekawa akcja, podanie Stanisława Wróbla i przeciętnie dotychczas grający Adam Bała zdobywa bramkę! W szoku byli nawet pracownicy obsługujący tablicę świetlną. Jedynka pojawiła się dopiero po kilku minutach. Zespół z Bukowej nie zamierzał wypuścić swojej ofiary. Z pewną dozą szczęścia i konsekwencją w grze przetrwał chaotyczne ataki Odry pozostawiając na desancie samotnego i niemiłosiernie umorusanego błotem Krzysztofa Gajtkowskiego. To żądło jednak wystarczyło. Jedno podanie otworzyło mu drogę do samotnego - niczym przy rzucie karnym w hokeju - rajdu z własnej połowy boiska. I snajper Katowic sprawił sobie pierwszy prezent z okazji planowanego na przyszłą sobotę ślubu. Po trzecim golu Mariusza Muszalika zdenerwowany bramkarz Odry Marcin Bęben wdał się w dyskusję z kibicami. Rzuconej w stresie sugestii, co powinni o nich napisać dziennikarze, nie przytaczamy. Bo Odra zagrała rzeczywiście katastrofalnie, ale poziom wielu komentarzy ze strony jej kibiców był jeszcze bardziej żałosny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto