Dlaczego Perła zabił Harnasia?

Wczoraj w zamiejscowym ośrodku Sądu Okręgowego w Gliwicach odbyła się druga rozprawa Ryszarda P. zwanego Perłą, któremu prokuratura zarzuca zabicie ze szczególnym okrucieństwem kolegi Jana B. ksywa Harnaś.

Sędzia Mirosław Płysa, który przewodniczy składowi orzekającemu, był pewien, że zapadnie już wyrok. Tak się jednak nie stało, ponieważ z pięciu wezwanych świadków stawiło się tylko dwóch. Sędziowie wysłuchali też biegłych z Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku, którzy orzekli, że sprawca w chwili popełniania czynu dobrze wiedział, co robi.

Do zdarzenia doszło 20 stycznia tego roku w mieszkaniu przy ul. Barbary w Rybniku-Niedobczycach. Zajmował je właśnie Perła, który kilka miesięcy wcześniej przygarnął Harnasia, ponieważ ten został bez dachu nad głową. Feralnego dnia pili alkohol, wieczorem doszło między nimi do bójki. Oskarżony twierdzi, że wszczął ją jego lokator, który nagle uderzył go w głowę toporkiem do mięsa. Ostatecznie gospodarz powalił go na podłogę i dotkliwie poturbował, potem umył się i wybiegł zadzwonić po pogotowie. Gdy na miejscu zjawili się lekarze i policjanci, okazało się, że Harnaś nie żyje.

Ryszard P. ma nieco ponad 40 lat, ma troje nieletnich jeszcze dzieci, które wychowuje tylko matka, ponieważ małżeństwo rozstało się jakiś czas temu. Perła został zatrzymany tuż po tragedii. Wczoraj (podobnie, jak za pierwszym razem) zjawił się w sądzie w eleganckim jasnym garniturze. Nie przyznaje się do winy, choć sędzia Płysa poinformował go, że jest to okoliczność łagodząca. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 15 listopada. Ryszardowi P. grozi kara dożywotniego więzienia.