Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Feralny pellet kupiony przez GOKSiR zniknął już z Lubomii. Odebrała go firma, która sprzedała go ośrodkowi kultury. Sprawę bada prokuratura

Piotr Chrobok
Piotr Chrobok
Strażacy w Lubomi zajmowali się zarówno usunięciem opału z piwnicy GOKSiR-u, jak i jego późniejszą neutralizacją.
Strażacy w Lubomi zajmowali się zarówno usunięciem opału z piwnicy GOKSiR-u, jak i jego późniejszą neutralizacją. OSP Lubomia
Odpadem węglowym, okazał się być rzekomy pellet, którym zimą chciał się ogrzewać Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Lubomi. W gminie nie ma już po nim jednak śladu. Firma, która go sprzedała, odebrała go zarówno od ośrodka kultury, jak i od mieszkańców. Czy to ona jest w tej sprawie winna? Na to pytanie ma odpowiedzieć śledztwo, które prowadzi Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim.

Feralny pellet kupiony przez GOKSiR zniknął już z Lubomii. Odebrała go firma, która sprzedała go ośrodkowi kultury. Sprawę bada prokuratura

Ani śladu nie ma już w Lubomi po toksycznym pellecie, kupionym przez tamtejszy Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji (GOKSiR). Trefny opał został zwrócony firmie, która sprzedała go ośrodkowi kultury.

- Dyrektor GOKSiR-u otrzymał tej firmy deklarację, że jest ona gotowa odebrać ten materiał, jako sprzedany niezgodnie z ofertą - mówi Bogdan Burek zastępca wójta gminy Lubomia.

Z deklaracji firmy w Lubomi zdecydowano się skorzystać. Zrobił to nie tylko GOKSiR, ale również mieszkańcy, zarówno Lubomi, jak i sąsiedniej gminy Gorzyce, gdzie opał też znalazł nabywców.

Wiadomo, że oprócz odbioru pelletu od GOKSiR-u, ośrodkowi kultury zostały też zwrócone pieniądze - 8 tysięcy złotych - które ten wydał na jego zakup. W gminie nie wiedzą jednak, czy firma w taki sam sposób postąpiła z mieszkańcami.

Pewne jest również, że Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Lubomi nie musi martwić się, czym ogrzeje swoje budynki w trakcie nadchodzącej zimy. - Dyrektor GOKSiR-u kupił już węgiel - zapewnia Bogdan Burek.

Na tym sprawa wcale jednak się nie kończy. W dalszym ciągu przyglądają się jej śledczy pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyły do niej zresztą same władze Lubomi, które oceniły, że mieszkańcy gminy byli narażeni na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

I właśnie między innymi pod tym kątem prowadzone jest przez wodzisławską prokuraturę postępowanie. Ta jednocześnie bada też inny wątek. - Wszczęliśmy śledztwo z art. 183 KK, w sprawie nieodpowiedniego składowania i transportowania odpadów - wskazuje Marcin Felsztyński, prokurator rejonowy z Wodzisławia Śląskiego.

Drugi wątek śledztwa jest związany z otrzymaniem przez śledczych opinii biegłego, co do pobranych próbek opału. Jak się okazuje, jest to coś, co trudno nazwać opałem. - Opinia biegłego wykazała, że mamy do czynienia z czymś, co nie jest paliwem, a mamy do czynienia z odpadem - mówi prok. Felsztyński.

Odpad najprawdopodobniej jest węglem aktywnym i pochodzi z filtrów węglowych. Wynika to również z ekspertyz jednej ze spalarni odpadów, u której władze Lubomi próbowały zneutralizować opał.

- Okazało się, że jest to węgiel aktywny, który rzeczywiście doskonale się spala, ale przy kontakcie z wodą wydobywają się z niego trujące gazy, a przy spalaniu większej ilości mogłoby dojść nawet do wybuchu - podkreśla Bogdan Burek.

Jak na razie trudno określić, kiedy prokuratura w Wodzisławiu zakończy postępowanie w sprawie odpadu, który nabył GOKSiR oraz mieszkańcy gmin Lubomia i Gorzyce. - Ze względu na dobro śledztwa, nie możemy ujawniać, na jakim etapie obecnie się znajdujemy - ucina prok. Marcin Felsztyński. Na pewno śledczy wiedzą, skąd pochodził opał, który okazał się być odpadem.

- Wiemy, że sprzedaży dokonała spółka z siedzibą we Wrocławiu. Mamy fakturę sprzedażową. Wiemy też, że przedmiot został nabyty w oparciu o ogłoszenie na platformie OLX - wylicza Marcin Felsztyński z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim, który wskazuje dodatkowo, że opał został sprzedany niezgodnie z prawem. - Ktoś, kto sprzedaje coś, co jest paliwem, jest zobowiązany do wystawienia certyfikatu dotyczącego tego paliwa. Wynika to z ustawy o monitorowaniu i kontrolowaniu jakości paliw - dodaje prokurator.

Przypomnijmy, trefny pellet trafił do Lubomi na początku września. Początkowo nie było z nim jakichkolwiek problemów. Dopiero po kilku dniach, gdy po opadach deszczu woda wdarła się do piwnicy tamtejszego GOKSiR-u, mieszkańcy zaczęli uskarżać się na wszechobecny zapach ulatniającego się gazu.

Jego źródłem okazał się być właśnie składowany w ośrodku kultury opał. Do Lubomi sprowadzono spore siły strażaków, w tym grupa chemiczna z Bielska-Białej. Już wtedy było jasne, że pellet jest toksyczny. Detektorami gazu, strażacy wykazali, że wydobywają się z niego trujące gazy: amoniak, siarkowodór i tlenek węgla.

Teraz podobnymi detektorami będą dysponować strażnicy gminni z Lubomi. To na wypadek, gdyby w związku z kryzysem węglowym, w trakcie nadchodzącej zimy, podczas kontrolowania kotłowni, czyhało na nich podobne zagrożenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto