Piątek rano, dworzec kolejowy w Przemyślu. Uchodźcy znajdują się w wielu punktach. To przeważnie osoby, które przyjechały porannym pociągiem. Kobiet z dziećmi w różnym wieku, także tymi najmłodszymi. Z rzadka starsi mężczyźni.
W jeden z sal rozstawione są polowe łóżka. Kilka osób odpoczywa. Inni rozmieszczeni po innych salach.
- Oj, kotka nie możemy pokazać, bo ucieknie i go nie znajdziemy - mówi kilkunastoletnia Sława ze Lwowa.
Kotki Isi pilnuje jej młodsza siostra Dana. Ma może z pięć, sześć lat. Od żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej kredki i blok. Rysuje. Na szczęście to postać uśmiechniętej dziewczynki. Przyjechały w mamą.
- Udało się nam uciec. Jedziemy do rodziny do Niemiec. Czekamy, bo mają po nas przyjechać - wyjaśnia Sława.
Mężczyźni Ukraińcy, w wieku 18 do 60 nie mogą wyjechać z tego kraju. Często są z granicy z Polską zawracani przez ukraińskie służby graniczne.
- W porannym pociągu jechało do nas 300 osób, granicę przekroczyło niecało 70. Wysiedli głównie mężczyźni, ale również rodziny, które nie chciały jechać dalej bez mężów i ojców - mówi jedna z osób na dworcu kolejowym. Jednak nie wiadomo, czy informacja jest sprawdzona
Kilkuletnia dziewczynka śmiało podeszła do punktu żywnościowego na dworcu w Przemyślu. Wzruszenie żołnierzy
W głównym holu czeka kobieta z kilkuletnią dziewczynką i dziadkiem. Dziecko ok. 6-letnie, się nudzi, jest tutaj już kilka godzin. Interesuje się stojącym obok punktem żywnościowym. Szarpie mamę za rękę, ale kobieta rozmawia z kimś przez telefon. Wreszcie dziewczynka zdobywa się na odwagę i pochodzi do zorganizowanego naprędce miejsca wydawania posiłków. Od razu zauważają ją żołnierze.
- Może kanapeczkę. Proszę poczęstuj się - proponuje żołnierz.
Schyla się do dziecka i podaje pudełko pełne gotowych kanapek.
Dziecko nie za bardzo daję radę wyciągnąć bułkę.
- Aj, weź sam i podaj. Czekaj, masz tutaj. Zapakuj w torebkę - żołnierza instruuje kobieta, również w mundurze.
Mama dziewczynki cały czas bacznie obserwuje swoje dziecko. Gdy dziewczynka podbiega do niej i zajada bułkę, mama coś jej szepcze do ucha. Dziewczynka najpierw ma opory, ale po chwili podbiega znowu do żołnierzy.
- Diakuju - rzuca szybko i odbiega. Obserwuje ją kilku żołnierzy, wilgotnieją im oczy. Mężczyzna, który przed chwilą podał jej kanapkę, odwraca się i ukradkiem ociera powiekę.
Dla małych dzieci, oprócz jedzenia, żołnierze mają również kredki i bloki do rysowania. Punkt prowadzony jest wspólnie z ratownikami medycznymi.
Mieszkańcy Przemyśla ruszyli ze spontaniczną pomocą
- Przyda się? Można to tutaj zostawić? - pyta Ewa Sawicka, radna miejska z Przemyśla. Z mężem przynieśli dużą torbę i kosz wyładowane jedzeniem.
Żołnierze odbierają podarunki, przepakowują.
- To tak na początek, później jeszcze doniesiemy - mówi pani Ewa.
Takich osób jest więcej. Przynoszą pieczywo, konserwy, słodycze, wodę.
Pomimo wojny wracają na Ukrainę. Tam zostawili dzieci
Czekamy na pociąg z Odessy. Miał być 20 minut po dziewiątej, jest już godz. 12 a jeszcze go nie ma. Na peronie, oprócz podróżnych czeka kilkanaścioro podróżnych.
- My jedziemy w drugą stronę - mówi ok. 40-letni mężczyzna. - Do Winnicy.
- Pchacie się na wojnę?
- A co mamy zrobić? Tam są nasze dzieci, nasza rodzina. Musimy być z nimi. Wracamy ze Szczecina, od czterech lat tam pracujemy - mówi mężczyzna. Jego żona płacze, nie może wydusić słowa. Mają sporo bagaży. Ponad dziesięć torb.
- Zabieramy z Polski wszystko, co mamy - mówi kobieta.
Pociąg z Odessy przyjeżdża z ponad trzygodzinnym opóźnieniem
Przed godz. 13, z ponad trzygodzinnym opóźnieniem dociera pociąg z Odessy na Ukrainie. Nam Morzem Czarnym, niedaleko Krymu.
- Bardzo dziękuję, że jestem już w Polsce. Naprawdę. Bardzo się cieszę. To moja córka i mój wnuk. Cudem udało się nam zdobyć bilety. Jest o nie bardzo trudno, dochodzi nawet do bójek - opowiada pani z Kijowa. Wyjaśnia, że za jakiś czas przyjedzie po nich ktoś z rodziny i zabierze w głąb Polski.
Córka czyta w Internecie co się teraz dzieje na Ukrainie. To jest straszne - komentuje.
Opiekę nad wysiadającymi podróżnymi, po odprawie granicznej, przejmują strażacy. Jeżeli ktoś sobie życzy, to prowadzą go do punktu organizacyjnego na dworcu kolejowym. Tutaj uchodźcy mogą odpocząć w poczekalni, przespać się, zjeść. Otwarte są wszystkie kasy biletowe, a po holu dodatkowo krążą mobilni kasjerzy.
Potężne ulewy i gradobicia. Strażacy walczyli żywiołem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?