59 zakażeń koronawirusem w szpitalu w Wodzisławiu Śl.
37 pracowników personelu i 22 pacjentów szpitala w Wodzisławiu Śl. jest zakażonych koronawirusem. We wtorek o 15 szpital potwierdził 9 kolejnych potwierdzonych przypadków wśród personelu. 47 kolejnych wyników było negatywnych.
Chorzy zostali przetransportowani do lecznic z oddziałami zakaźnymi. Personel, który mógł, wrócił do domu na leczenie i kwarantannę. Część osób, która nie chciała narażać bliskich na zakażenie zamieszkała tymczasowo odizolowana na terenie szpitala w Rydułtowach. Wodzisławska lecznica jest zamknięta i trwa tam postępowanie epidemiologiczne. Do naszej redakcji docierają sygnały rozgoryczonych rodzin pacjentów, którzy ze względu na sytuację zostali „uwięzieni”.
- Pacjenci szpitala w Wodzisławiu Śląskim są uwięzieni i oszukiwani bez podania konkretnej przyczyny. Żona z synem przebywają na oddziale położniczym już od blisko tygodnia, są tam dosłownie uwięzieni. Pacjentki - z małymi dziećmi z którymi powinny być już dawno w domach. Zostają - zamknięte nie wiadomo na jak długo. Żadna nie ma objawów, wszystkie czują się fizycznie dobrze...psychicznie nie jest już niestety tak kolorowo! - napisał na Facebooku pan Marcin.
Zwraca za to uwagę, że personel medyczny się zmienia. Dyrekcja tłumaczy, że w poniedziałek (7.04) podjęto decyzję o wymianie zespołów lekarskich i pielęgniarskich na większości oddziałów szpitalnych w Wodzisławiu Śl. Zwolniony z izolacji został zobowiązany do przestrzegania reżimu epidemiologicznego (m.in. kwarantanna w domu). Również pacjenci wypisywani ze szpitala są informowani o zasadach postępowania i konieczności zgłaszania do najbliższej stacji sanitarno-epidemiologicznej, działu epidemiologii lecznicy lub skorzystania z teleporady u swojego lekarza POZ w przypadku wystąpienia jakichkolwiek objawów koronawirusa.
Koronawirus w oddziale ginekologiczno-położniczym
A co z pacjentkami oddziału ginekologiczno-położniczego? Musiały czekać na wynik pobranych próbek od części personelu. Nie miał on objawów koronawirusa, ale zdecydowano się o badaniu. We wtorek (7.04) potwierdził on zakażenie koronawirusem jednej z pracownic porodówki.
Po pobraniu wymazów od pacjentek i noworodków postanowiono o ich wypisaniu do domu oraz pouczeniu o zagrożeniu związanym z możliwością zakażenia. Decyzja o nałożeniu kwarantanny na pacjentki będzie podejmowana przez Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Wodzisławiu Śl. Od pacjentek oddziału kolejny raz pobrano wymaz. Taką czynność wykonano już w piątek (3.04), ale wówczas nie wysłano próbek do badań, bo na oddziale nie było potwierdzonego przypadku zakażenia, a według procedur tylko bezpośredni kontakt z zakażonym pozwala na wykonanie badań.
Co dalej?
- Z Oddziału Neurologicznego z Pododdziałem Udarowym przygotowywane są pierwsze wypisy pacjentów, którzy zgodnie z zaleceniami lekarza prowadzącego nie wymagają dalszej hospitalizacji. Wypisy pacjentów z pozostałych oddziałów będą dokonywane niezwłocznie po uzyskaniu wyników badań umożliwiających zakończenie postępowania epidemiologicznego w poszczególnych częściach - wyjaśnia Krzysztof Kowalik, dyrektor szpitala w Wodzisławiu Śl.
Pacjenci i personel medyczny zgłaszają, że jest problem z dostępem do testów. - Do badań kierowane są w pierwszej kolejności osoby, które miały styczność z zakażonymi. Kolejne próbki wysyłane są na podstawie postępowania epidemiologicznego. Niestety, to nie zależy od nas, że przepustowość laboratoriów jest taka, a nie inna. Wyniki z badań spływają bardzo powoli i nieregularnie. Czasem po 3, a czasem nawet po czterech dniach. Idealną sytuacją byłoby zamknięcie szpitala, pobranie próbek od wszystkich pacjentów i całego personelu, uzyskanie wyników i dalsze postępowanie. To nie jest możliwe i to nie jest zależne od nas. Jako szpital robimy wszystko, aby przyspieszyć ten proces - tłumaczy Krzysztof Kowalik.
W szpitalu w Wodzisławiu Śl. pobrano 281 wymazów. Tymczasem laboratoria w województwie śląskim dziennie wykonują tylko 500-600 badań.
Testy idą powoli
- Chaos. System nie daje rady. Personel musi ubiegać się o testy. W tej chwili nie ma żadnej szybszej ścieżki uzyskania wyniku dla medyków. To grozi paraliżem ochrony zdrowia. Jak najszybciej należy badać lekarzy, pielęgniarki i ratowników, aby nie czekali bezczynnie w kwarantannie. Musimy odblokowywać kadry, ale i szpitalne oddziały. Zwłaszcza, że lekarze i pielęgniarki pracują w kilku placówkach jednocześnie i zaraz może być więcej ognisk. Wkrótce może okazać się, że nie umrzemy na koronawirusa, a na inne choroby, które w normalnych warunkach nie stanowią problemu przy odpowiedniej i szybkiej diagnozie oraz leczeniu - mówi nam proszący o anonimowość pracownik ochrony zdrowia z Wodzisławia Śl.
Zamknięty jest szpital w Wodzisławiu Śl. Nieczynny jest też Zespół Poradni Specjalistycznych w Wodzisławiu Śl. Choć obiekt jest otwarty, bo wewnątrz znajdują się prywatne obiekty. Obiekt nie został zdezynfekowany przez profesjonalną firmę jak w przypadku oddziału chirurgii szpitala, gdzie stwierdzono ognisko zakażenia. PPZOZ we własnym zakresie za pomocą środków odkażających dezynfekuje newralgiczne miejsca (np. klamki, poręcze).
- Nie było profesjonalnej dezynfekcji w budynku? W takim razie nie przewoziłbym tam pacjentów na badania czy konsultacje. Nie ma pewności, że budynek jest pełni odkażony i bezpieczny - mówi nam jeden z ratowników medycznych.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?