Zobacz zdjęcia - kliknij TUTAJ!
Marcin Meller zjadł w Rydułtowach - jest zachwycony restauracją Parys!
„Łopanie! Byłem w raju i wszystkim polecam, czy los Was zaniesie do Rydułtów czy po prostu będziecie na Śląsku, bo przecież dla dobrego żarcia warto i kilkadziesiąt kilometrów zrobić. Każda jedna rzecz, którą spróbowałem była wspaniała, a pierogi z wędzoną rybą w palonym maśle z pistacjami pozbawiły mnie tchu. Małżonka mamrotała „Mmmm wodzionka! Suchy chlyb i wody szklonka”, no dla takich olśnień kulinarnych warto żyć. Łakomczuchy z Polski całej, na Rydułtowy marsz!” - napisał na swoim profilu znany dziennikarz i prezenter telewizyjny.
_„Rety! Jakie to było pyszne. Wszystko! Zjadłem całe danie, deser, wyjadłem po dziecku, nie mam miejsca na nic, umieram, biorę słoiki do domu. Muszę tu wrócić, uff_” – dodał.
Jak dowiedział się „Dziennik Zachodni”, restauracja działa już 35 lat.
- O możliwość ugoszczenia w niedzielę państwa Mellerów poprosiła mnie jedna z pracownic RCK-u. Przyszła cała jego rodzina, chyba z siedem osób: bardzo fajni, sympatyczni. Okazało się, że zona pana Mellera jest Ślązaczką - mówi Renata Niesporek, założycielka i prowadząca lokal w imieniu córki - właścicielki.
Jak dodaje, od razu znaleźli wspólny język. Kiedy pani Renata zaczęła godać po ślonsku, od razu zareagowała Anna Dziewitt-Meller. Panie znalazły wspólny język.
- Dzieci Mellerów słuchały nas i patrzyły z zainteresowaniem (śmiech). One bardzo lubią śląską gwarę – zaznacza pani Renata.
Jakie dania zamówili Mellerowie?
- To, na co mieli ochotę. Pan Meller zamówił pierogi w szpinaku z rybą i palonym masłem pistacjowym. Jego małżonce kuchnia szybko zrobiła szpajzę. Spotkanie było bardzo rodzinne. Wszyscy świetnie się bawiliśmy – wskazuje Renata Niesporek.
Restauracja jest wielopokoleniowym biznesem. Już mama pani Renaty uczyła się w szkole gastronomicznej. W lokalu jest izba pamięci ze zdjęciem Marii Mrozek, która wypiekała pyszne kołocze. Nazwa restauracji pochodzi od babci pani Renaty – Katarzyny Parys, która wyrabiała swojskie sery – gomółki. Sprzedawała je na targach, nawet w Rybniku. Dziadek Józef był śląskim powstańcem.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?