Wojciech Kluszczyk, nowy ordynator położnictwa w wodzisławskim szpitalu, chce, żeby jego oddział był naprawdę przyjazny matce i dziecku. Niedawno z inicjatywy lekarza w Sądzie Rejonowym w Gliwicach zarejestrowano Wodzisławskie Stowarzyszenie Radosne Narodziny. Doktor zamierza z jej pomocą zbierać pieniądze i szukać firm, które wesprą go w podniesieniu komfortu rodzenia w powiatowej lecznicy.
Personel OK, reszta do bani
Na wodzisławskiej porodówce co roku na świat przychodzi ponad tysiąc dzieci. Rodzić w tym szpitalu decydują się nie tylko panie z terenu naszego powiatu, ale też wiele jastrzębianek czy rybniczanek. Mimo że w tych ostatnich dwóch miastach funkcjonują duże szpitale, kobiety wybierają "kameralne" warunki wodzisławskiej porodówki. - Pierwsze dziecko rodziłam w Jastrzębiu i nie byłam specjalnie zadowolona. Tu czuję się lepiej - mówi Małgorzata Wowra, mama maleńkiej Zuzanny, która kilka dni temu przyszła na świat w szpitalu w Wodzisławiu.
Prawie nie zdarza się, aby oddział położniczy świecił tu pustkami. Zazwyczaj leży na nim kilkanaście mam po porodzie. Kobiety są najbardziej zadowolone z pomocy personelu. - Pielęgniarki są bardzo miłe, pomogą, gdy trzeba, przez cały czas do nas zaglądają - mówi Katarzyna Mrozek z Marklowic.
Więcej prywatności
O ile do personelu nie można mieć zarzutów, to z resztą jest wręcz przeciwnie. Jest tu naprawdę dużo do zrobienia - mówi ordynator Kluszczyk. W pierwszej kolejności chce zmodernizować trakt porodowy. Obecnie znajduje się tu pięć stanowisk, nie ma jednak warunków do porodów rodzinnych, na tjakie decyduje się obecnie 90 procent rodziców. Dlatego ordynator chce przebudować oddział tak, aby były tu cztery osobne pomieszczenia, każde odgrodzone ścianką od pozostałych. Dzięki temu pary przyszłych rodziców będą miały dużo więcej prywatności.
Do wymiany jest też stare wyposażenie położnictwa. Przede wszystkim w salach brakuje łazienek. Są one na korytarzach, kobietom po porodzie trudno tam chodzić. Panie narzekają też na zbyt wysokie, na dodatek skrzypiące łóżka. - Po porodzie ledwo można się poruszyć. Zejście z łóżka powoduje duży ból. A w nocy, zamiast spać, słyszę tylko skrzypiące sprężyny - mówi nam jedna z pacjentek.
Przemalować ściany
Na oddziale, tak jak w szpitalach w całej Polsce, przydałoby się więcej nowoczesnego sprzętu. Chociażby aparatów KTG, służących do pomiaru uderzeń serca płodu. Ale potrzebne są też mniejsze inwestycje. Chociażby przemalowanie ścian. - Nie powinny być białe, ale pastelowe. Miłe otoczenie poprawia samopoczucie pacjentek - mówi Wojciech Kluszczyk. Ordynator przyznaje, że zmiany, jakie chce wprowadzić na oddziale, są bardzo kosztowne. Właśnie po to stworzył fundację.
- Nie wątpię, że w tym regionie jest dość ludzi dobrej woli. Z tego co wiem, jesteśmy pierwszym takim stowarzyszeniem w całym okręgu, działającym na rzecz jednego szpitalnego oddziału. Wierzę, że uda się zrealizować wszystkie zamierzenia - mówi lekarz, który do Wodzisławia trafił w styczniu. Wcześniej pracował w Klinice Perinatologii i Ginekologii Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?