Posiedzenie rady nadzorczej SM Orłowiec miało miejsce w czwartek. To wtedy mieszkańcy zasobów spółdzielni weszli do siedziby i głośnymi okrzykami „won z prezesem” jasno dali do zrozumienia zarządowi czego chcą. Ich pikietę zarejestrował m.in. dziennikarz portalu nowiny.pl. W piątek rano mieszkańcy przyszli pod siedzibę spółdzielni jeszcze raz. Chcieli sprawdzić, czy odwołanie Ganity stało się faktem. Wyszedł do nich Antoni Seidel, który potwierdził, iż dzień wcześniej w głosowaniu tajnym i większością głosów (wymagane 3/4 głosów) Mariusz Ganita został odwołany, on sam w kolejnym głosowaniu został wskazany jako osoba pełniąca obecnie obowiązki prezesa.
Z przekazanych mieszkańcom spółdzielni informacji wynika, że trwają teraz ustalenia dotyczące rozwiązania umowy o pracę z byłym już prezesem. W tej kwestii wypowiedzieć muszą się prawnicy. Przy okazji mieszkańcy powtórzyli swoje żądania o jak najszybsze zwołanie walnego zgromadzenia spółdzielców i odwołania całej rady nadzorczej.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy bunt lokatorów w Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec. W 2008 roku lokatorzy zbuntowali się przeciwko ówczesnej władzy spółdzielni z powodu kłopotów z wykupem mieszkań za przysłowiową „złotówkę” co było wówczas możliwe na mocy nowej ustawy. Z grona mieszkańców wywodził się wówczas Mariusz Ganita, który jako prawnik współpracował z lokatorami. Po tym jak rada nadzorcza i ówcześni prezesi zostali odwołani on sam zasiadł na stanowisku sternika spółdzielni. I stanowisko to od ponad dekady sprawował nieprzerwanie.
Teraz mieszkańcy złożyli na ręce tymczasowego prezesa listę „grzechów” jego poprzednika. A ta jest naprawdę długa, bo sięga nawet 2010 roku. Mowa jest między innymi o niesłusznym zwalnianiu pracowników, zakończonej podpisaniem ugody bójce. Co więcej, prezes latem tego roku został także skazany przez sąd pierwszej instancji (wyrok był nieprawomocny) za wyrządzenie znacznej szkody majątkowej. Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło do prokuratury w 2016 roku, a dotyczyło ulokowania pieniędzy spółdzielni w upadającym banku, na czym spółdzielcy stracili ponad 2,6 mln zł. Pieniądze miały iść na termomodernizację budynków, bo pozyskane zostały z WFOŚiGW w Katowicach. W SM Orłowiec nikt nie sprawdził opinii o mało znanym banku z Wołomina, oferującym nierealnie wysokie procenty od lokat. Bank splajtował, a spółdzielnia zamiast 3 milionów złotych odzyskała więc jedynie 423 tys. zł. Prezes latem tego roku zapowiadał apelację od wyroku. Nie wiemy, czy ją złożył.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?