Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skandal w Wodzisławiu! Odebrali konie i krowy w tragicznym stanie

Redakcja
Pogotowie dla Zwierząt zabrało na leczenie 4 konie i dwie krowy
Pogotowie dla Zwierząt zabrało na leczenie 4 konie i dwie krowy Pogotowie dla Zwierząt
Pogotowie dla zwierząt interweniowało w gospodarstwie w Wodzisławiu Śl. Chore krowy i konie trzymano w skandalicznych warunkach. Sprawę wyjaśnia policja i prokuratura. Właściciel odpiera zarzuty.

W czwartek wolontariusze Pogotowia dla Zwierząt z policją przeprowadzili interwencję na terenie jednego z gospodarstw przy ulicy Rogowskiej w Wodzisławiu Śl.

- Od kilku dni tj. od 2 marca wraz z Fundacją "Pańska Łaska", związaną z dobrostanem koni, zajmujemy się zgłoszeniem niewłaściwych warunków bytowania zwierząt w gospodarstwie przy jednej z rzeźni. Tam, z obawy przed kontrolami weterynaryjnymi, mają trafiać zwierzęta w złym stanie, a następnie mogą być przekazywane na ubój. Informacje te potwierdziliśmy za pomocą fotografii i filmów. Są też krowy w liczbie ok. 30 sztuk. Niektóre nie wstają. Powinny zostać uśpione w sposób humanitarny, a jednak czekają. Prawdopodobnie na ubój. Zwierzęta te na stan sprzed kilku dni - nie są zabezpieczone weterynaryjnie. Dopiero po kontroli pojawia się lekarz - czytamy na stronie Pogotowia dla Zwierząt.

Konie i krowy stojące w odchodach

Z opisu wolontariuszy wynika, że warunki w jakich trzymano zwierzęta, były katastrofalne.

- Zastaliśmy 24 konie w skandalicznych warunkach. W odchodach, bez ściółki, ogier przy ogierze. Typowo zwierzęta rzeźne. Nikt nie zabrania utrzymywania takich zwierząt, ale muszą być normalne warunki. Konie sfrustrowane, agresywne, poranione, z zaburzeniami psychicznymi. Jeden z koni był w stanie zagrożenia życia. Nie był leczony od bardzo długiego czasu. Rokowania jego są bardzo kiepskie - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.

Do zabrania wytypowano w sumie cztery konie i dwie krowy. Zdaniem wolontariuszy, były zagrożone utratą zdrowia. Jedna z krów była w ropniach, a druga mocno wychudzona. Wolontariusze dodają, że ponad 40 krów stało w odchodach sięgających kilkudziesięciu centymetrów. - Bez wody i ściółki. W złych warunkach. Dramat, że coś takiego miało miejsce - słyszymy.

Zabrane zwierzęta trafiły pod opiekę innych gospodarzy.

"Wszystko jest w porządku"

Gospodarstwo, o którym mowa, funkcjonuje od 2011 roku. Z opisu w Panoramie Firm możemy dowiedzieć się, że "posiada bogate doświadczenie w uboju żywca, zajmuje się również sprzedażą oraz skupem".

- Skupujemy byki, jałówki i krowy oraz konie. Specjalizujemy się w produkcji mięsa wołowego oraz końskiego.
Nasze towary kierujemy zarówno do dużych zakładów przetwórczych jak i również średnich i małych przedsiębiorstw oraz firm handlowych. Posiadamy unijne pozwolenia na handel z krajami Unii Europejskiej dla mięsa wołowego oraz koniny - czytamy w opisie firmy.

Jak właściciele reagują na zarzuty Pogotowia dla Zwierząt? W rozmowie telefonicznej usłyszeliśmy, że policja i powiatowy lekarz weterynarii mają dowody na to, że sztuki były stojące, a nie leżące.

- Były chore. Ale tak były kupione i leczone, bo nie można zbijać chorych zwierząt. Były pod opieką weterynarza - odpowiada Dawid Kacprzyk, syn właściciela gospodarstwa.

Tłumaczy, że na opublikowanych w internecie filmikach sztuki nie leżą, nie są też wychudzone. Niektóre miały ropień, ale są leczone. Jego zdaniem akcja była tylko po to, aby przekazać zwierzęta do kliniki. Podkreśla, że w gospodarstwie i tak byłyby leczone. Zaprzecza też temu, że zwierzęta stały w odchodach, zdziczałe, bez słomy i nie pojone wodą.

- Jak inni gospodarze dają owies i siano, tak my jeszcze dajemy marchewkę, buraki, kiszonkę. Nie mamy interesu w tym, żeby te konie wychudzić i nie dać im wody. Robimy to po to, aby były jak najcięższe. Nie dochodziło do żadnych nieprawidłowości - podkreśla Dawid Kacprzyk.

Zapewnia, że nigdy w gospodarstwie nie było leżącej zwierzyny, a do ubojni trafiają tylko normalne i zdrowe sztuki. Według właścicieli, gospodarstwo skupuje tylko takie chore zwierzęta, która można wyleczyć - których z powodu problemów pozbywają się gospodarze (co ma mieć potwierdzenie w opiniach lekarza weterynarii).

Właściciele nie obawiają się trwającego śledztwa.

Trwa śledztwo w sprawie koni i krów

Sprawę wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury. Jest prowadzona pod kątem naruszenia art 35. ust. 1 Ustawy o ochronie zwierząt. Zagrożone jest to karą więzienia, grzywny, a także zakazem prowadzenia tego typu działalności.

Trwa zbiórka pieniędzy na leczenie zwierząt [KLIKNIJ]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto