Spółdzielnie notują coraz większe straty

Wybite szyby w drzwiach, zniszczone zamki, oświetlenie, wyrwane kasety z przyciskami i kablami - tak wyglądały windy w wodzisławskich blokach po jednym z minionych weekendów. Około 80 proc. dźwigów nie nadawała się do użytku. Na szczęście nikt z mieszkańców nie ucierpiał. W Spółdzielni Mieszkaniowej ROW ostrzegają jednak, że mogło dojść do tragedii.

- W jednej z wind zostały skradzione kasety uruchamiające dźwig wraz z kablami. Gdyby ktoś otworzył drzwi i nie zauważył w pośpiechu, że nie ma za nimi dźwigu, wówczas mógłby wpaść do szybu. Upadek z wysokości kilkudziesięciu metrów mógłby się skończyć tragicznie - mówi Władysław Maryjka, zastępca prezesa ds. technicznych w wodzisławskiej spółdzielni.

Do najpoważniejszego uszkodzenia dźwigu doszło w bloku w osiedlu Piastów. Złodzieje opuścili kabinę poniżej drzwi, weszli na dach i manipulowali przy obwodach bezpieczeństwa. - W sumie każde z uszkodzeń spowodowanych kradzieżą może stwarzać zagrożenie dla zdrowia czy życia - mówi Dariusz Kowalski, mistrz ds. dźwigów w SM ROW.

Spółdzielni podlega łącznie czterdzieści osiem wind. W osiedlu 30-lecia dźwigi wyjeżdżają na dziewiąte piętro, a zatrzymują się na co trzecim. Najwyżej, bo do dziesiątego piętra, jeżdżą windy w osiedlu 26 Marca. Najwięcej zaś dewastacji ma miejsce w os. Piastów. Spółdzielcy wyliczyli, że w ubiegłym roku straty spowodowane kradzieżami w windach wyniosły około 4,2 tys. zł. Same zniszczenia w windach oszacowano na 8,7 tys. zł. Najwięcej spółdzielnia straciła z powodu dewastacji instalacji oświetleniowych. Jest to kwota ponad 20 tys. zł. Złodzieje najczęściej kradną metalowe urządzenia i elementy.

- Dlatego też niektóre metalowe części zamieniamy na plastikowe, żeby zapobiec kradzieżom - mówi Dariusz Kowalski. Dodaje, że straty w ubiegłym roku były wyjątkowo wysokie.

Pan Stanisław mieszka na ósmym piętrze w bloku w wodzisławskim os. 30-lecia. Zawsze korzysta z windy, na wchodzenie po schodach ma za słabe serce. - Jeśli jednak widzę, że w windzie jest coś nie tak, wtedy nie ryzykuję i wolę nie wsiadać - mówi starszy pan.

Mówi JAN GRABOWIECKI, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW:
- Jestem przerażony rozmiarem szkód, dlatego chcę doprowadzić do spotkania osób prowadzących skupy złomów i metali kolorowych w naszym mieście, funkcjonariuszy policji oraz Straży Miejskiej. W Wodzisławiu obowiązuje uchwała mówiąca o rejestrowaniu skupów metali kolorowych. Może nie wszyscy o niej wiedzą, w każdym razie jest ona mało skuteczna. Żałuję, bo jako samorządowiec byłem jej inicjatorem. Teraz może należałoby ją zmienić bądź sprecyzować. Mam nadzieję, że podczas spotkania znajdziemy jakieś rozwiązanie. Zgłaszamy policji kradzieże, ale skutek tego jest taki, że przesłuchiwani są pracownicy spółdzielni, a sprawy są umarzane. Nie możemy jednak siedzieć bezczynnie, gdyż straty są bardzo duże. Apeluję też do mieszkańców, żeby zgłaszali nam, jeśli zauważą coś podejrzanego w swoim bloku. Ubolewam nad tym, że do tej pory takiej współpracy właściwie nie ma. A przecież chodzi o wspólny majątek.

Jedne ze skradzionych drzwi znaleźliśmy porzucone na terenie osiedla. Nie wierzę, że żaden z mieszkańców nie widział, jak złodzieje je wynoszą. Nikt jednak nie zawiadomił nas o tym. Swoją drogą dziwne, że nigdzie indziej nie dochodzi do tylu kradzieży, co u nas.