Co potrzeba do tego, żeby zdobyć bramkę? Jacek Ziarkowski, czołowy snajper Odry Wodzisław, odpowiada, że nie zawsze wystarczą same sportowe umiejętności. Potrzeba też odrobiny szczęścia. Piłkarz wspomina jedną ze swoich najdziwniejszych i najśmieszniejszych bramek. - To było podczas meczu Avii Świdnik z Wawelem Kraków - opowiada. - Pięć metrów przed bramką nagle zakotłowało się. Przewróciłem się, a na mnie poupadali inni piłkarze. Kiedy tak leżałem na samym dole, tuż przy mnie, na wyciągnięcie ręki spadła piłka. W całym tym zamieszaniu wepchnąłem ją do bramki ręką - dodaje ze śmiechem.
Jacek Ziarkowski przyznaje, że lubi w życiu dominować. Może właśnie dlatego od najmłodszych lat marzył o tym, żeby być napastnikiem. - Kiedy jako mały chłopiec grałem wraz z kolegami w piłkę na podwórku przed domem, zawsze chciałem grać w ataku i strzelać bramki ? wspomina. - Naprawdę nie wiem, co bym robił na boisku, gdybym był na przykład obrońcą - dodaje żartem jeden z czołowych snajperów ekstraklasy.
Zawodnik przyszedł do Odry Wodzisław opromieniony sławą "króla strzelców" drugiej ligi. Podczas ubiegłego sezonu, wraz z drużyną Hetmana Zamość, zdobył aż 22 gole! - W piłkę grałem chyba od zawsze, trenować zacząłem jakieś dwanaście lat temu - wspomina dwudziestosiedmioletni piłkarz. Pierwsze kroki Jacek Ziarkowski stawiał w rodzinnym mieście, w klubie Sparta Rejowiec Fabryczny. - Mój ojciec też trochę kopał w piłkę i mnie zachęcił do tego samego - dodaje piłkarz.
Teraz wodzisławski napastnik ma już za sobą niemal całą rundę jesienną w pierwszoligowej Odrze Wodzisław i siedem bramek na swoim koncie. W rankigu najlepszych snajperów ekstraklasy zamuje obecnie piąte miejsce. Jest lepszy o dwie bramki (a są to właśnie gole zdobyte podczas sobotniego meczu z Polonią Warszawa) od swojego kolegi z drużyny, Michała Chałbińskiego.
Napastnik pierwszoligowej drużyny przyznaje, że lubi podbramkowe sytuacje, ale raczej tylko na boisku. Na co dzień woli spokojne życie w rodzinnym gronie. Niebawem minie pół roku, odkąd sprowadził się wraz z żoną Eweliną i dwiema córeczkami do Wodzisławia. Od rodzinnego Rejowca Fabrycznego Ziarkowkskich dzieli aż 500 kilometrów! - To bardzo daleko i raczej rzadko odwiedzamy rodzinę -ubolewają.
Teraz młodzi małżonkowie próbują zapuścić korzenie na wodzisławskim osiedlu Dąbrówki. Jacek Ziarkowski podpisał kontrakt z Odrą Wodzisław na trzy lata i wszystko wskazuje na to, że przez ten czas będzie mieszkał na Śląsku. A kto wie, czy nie osiedli się tutaj wraz z rodziną na stałe, podobnie jak pochodzący z Niemczy Paweł Sibik. - Wodzisław nam się podoba, to niewielkie i spokojne miasteczko, podobne nawet trochę do naszego Rejowca - ocenia pani Ewelina.
W swojej rodzinnej miejscowości na Lubelszczyźnie pan Jacek ma chyba najwięcej fanów. Znany z telewizjnych transmisji i prasowych artykułów sportowiec rozsławia Rejowiec Fabryczny na całą Polskę. Nic dziwnego, że o autograf snajpera Odry poprosił nawet burmistrz tego miasta. Wodzisławscy kibice również rozpoznają pana Jacka na ulicy i nieraz pytają go o przewidywany wynik zbliżającego się meczu.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.220.2/images/video_restrictions/0.webp)
STUDIO EURO PO HOLANDII
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?