Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczególnie ciężki przypadek

karina sieradzka
Kamil Staszowski ze swoją mamą Jolantą.  KARINA SIERADZKA
Kamil Staszowski ze swoją mamą Jolantą. KARINA SIERADZKA
Miłość Kamila Staszowskiego do fortepianu zaczęła się w chwili, gdy chłopiec miał sześć lat. Przedszkolaki miały zajęcia z rytmiki. Wszystkie tańczyły i skakały w rytm wygrywanej na pianinie melodii, tylko Kamil ...

Miłość Kamila Staszowskiego do fortepianu zaczęła się w chwili, gdy chłopiec miał sześć lat. Przedszkolaki miały zajęcia z rytmiki. Wszystkie tańczyły i skakały w rytm wygrywanej na pianinie melodii, tylko Kamil "wisiał" na instrumencie i obserwował, jak pani gra. - Gdy pierwszy raz usłyszałam o jego chęci gry na fortepianie, byłam temu bardzo przeciwna - wspomina Jolanta Staszowska, mama Kamila. - Wiadomo, że instrument jest drogi, nie mieliśmy pieniędzy. Ojciec Kamila zmarł, gdy syn miał 1,5 roku. Żyliśmy z renty rodzinnej. Poza tym w domu były skrzypce po mężu. Mógł więc uczyć się grać na skrzypcach. Ale on się uparł...

Cudowne dziecko

Gdy był w pierwszej klasie podstawówki, postanowił równocześnie rozpocząć naukę w wodzisławskiej szkole muzycznej. - Do dziś wspominam, jak wtedy klęczał przede mną i błagał na kolanach, żebym mu pozwoliła pójść na egzamin - opowiada ze śmiechem mama 17-letniego dziś Kamila. - Nie miałam wyjścia - dodaje. Kamil od małego miał bardzo dobry słuch, był też bardzo spostrzegawczy. - To był w ogóle szczególnie ciężki przypadek. Bardzo wcześnie i bardzo dużo mówił, wcześnie czytał. Miał podzielną uwagę. Np. zawsze znał najnowsze plotki z życia przedszkolanek, które gdzieś tam wyłowił uchem bawiąc się z innymi dziećmi. A kiedyś jak był mały i dostał w prezencie książkę, znalazł błąd ortograficzny w tytule. Czasem nie wiedziałam, jak z nim rozmawiać - wspomina Jolanta Staszowska.

W pierwszej klasie podstawówki nauczyciele proponowali przesunięcie Kamila o klasę wyżej. Jednak jego mama nie zgodziła się na to. - Myślę, że Kamil ma szczęście do ludzi. Tymczasem właśnie to jest chyba najważniejsze, nie pieniądze - uważa pani Jola. Bardzo wiele jej syn zawdzięcza zwłaszcza dyrekcji Gimnazjum nr 2 w Wodzisławiu oraz swojej wychowawczyni Mirosławie Hajzyk. To dzięki niej znalazł się na liście dzieci szczególnie uzdolnionych. Teraz Kamil zaczął chodzić do II Liceum Ogólnokształcącego i znów trafił na wspaniałą dyrektorkę i świetnych nauczycieli. - Nie wspomnę już nawet o średniej szkole muzycznej w Rybniku, która daje mu niesamowite wprost możliwości - mówi pani Jola. - Dyrektor Romana Kuczera nie bała się zaryzykować i publicznie zaprezentować kompozycje Kamila.

Grał już z filharmonią

Kamil bardzo wcześnie zaczął komponować. Sam rozpisuje swoje utwory na poszczególne instrumenty. Do tej pory dwa razy wystąpił z zabrzańską orkiestrą symfoniczną: w 1998 i w 1999 roku. I to właśnie podoba mu się najbardziej: komponowanie i gra na fortepianie z towarzyszeniem filharmonii. Jest w stałym kontakcie z Aleksandrem Lasoniem, kompozytorem i wykładowcą Akademii Muzycznej w Katowicach. Tam właśnie Kamil chciałby studiować kompozycję. Równocześnie marzy mu się dyrygentura w Warszawie.

Dobry i z literatury

Ale muzyka to nie jedyna pasja Kamila. Niedawno np. już po raz drugi został laureatem konkursu literackiego. Jest stypendystą premiera i Funduszu Stypendialnego Archidiecezji Katowickiej im. błogosławionego ks. Emila Szramka powołanego przez arcybiskupa Damian Zimonia. - Chciałbym nie tylko być muzykiem, ale również popularyzować muzykę. Chciałbym w jak najkrótszym czasie zrobić jak najwięcej - mówi Kamil. - Moim idolem jest Paderewski. To był nie tylko świetny kompozytor, ale wspaniały człowiek o wszechstronnych zainteresowaniach, doskonały polityk. Niedoceniony jest ciągle też Karol Szymanowski. Prowadzę kampanię na rzecz tych kompozytorów i w ogóle muzyki współczesnej.

Kamil ma brata starszego o 16 lat. Rafał ma już własny dom, rodzinę. Jest zupełnie inny, interesuje go np. technika. Nie to co Kamil, który nie ma pojęcia o tym, jak się przybija gwóźdź do ściany. Tapetowaniem i drobnymi naprawami w mieszkaniu w jednym z wodzisławskich osiedli zajmuje się więc pani Jolanta. - Kamil jest taki sam, jak jego tata - komentuje mama. Ale ona i młodszy syn mają też wspólną pasję: zwiedzanie. Potrafią pojechać pociągiem na dwie godziny do Krakowa albo włóczyć się we dwoje po górach. - Robimy już z mamą złotą odznakę GOT! - chwali się Kamil. - Tylko czasu mamy trochę mało na górskie wędrówki.

Śląski talent

Niedawno Kamil Staszowski został laureatem prestiżowego konkursu Śląski Talent 2004 w kategorii kultury. Nagrodę wręczał mu sam Kazimierz Kutz, który stwierdził podczas gali, że nieporozumieniem jest, gdy reżyser kręci swój pierwszy film mając na karku czterdziestkę. - I ja się z tym zgadzam. Przecież już teraz mam mnóstwo pomysłów, które chciałbym wykorzystać, nie chcę z tym czekać - mówi wodzisławianin.

- Kamil jest niecierpliwy, jak każdy młody człowiek. Zatraca się w tym, co robi, trzeba go przywoływać do porządku. Czasem sobie myślę, że lepiej mieć takie "średnie" dziecko, bo jeśli
chodzi
o Kamila, to nigdy nie wiadomo, z czym wyskoczy. Ludziom się wydaje, że on jest geniuszem i wszystko łatwo mu przychodzi. Ale tylko ja wiem, jak on ciężko pracuje, żeby dopiąć swego - podsumowuje mama chłopca.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto