18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak widzi Ślązaków, a tak goroli [ZDJĘCIA]

AREK
Wystawa która poruszyła Ślązaków i goroli. Z Martą Kostrzewą, autorką wystawy "Ślązak a Gorole" i absolwentką Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, rozmawia Arek Biernat

Spore zainteresowanie w internecie wywołała wystawa "Ślązak a Gorole". Skąd pomysł na to?
Na studiach zaczęłam interesować się relacjami pomiędzy mieszkańcami poszczególnych regionów Polski. Sporo czytałam na ten temat i postanowiłam przenieść moje przemyślenia na prace malarskie. To również część mojej pracy dyplomowej.
Część osób zarzuca, że wykorzystane elementy są kontrowersyjne?
To próba graficznej formy charakteryzacji poszczególnych regionów Polski. To taka zabawa. Należy, to oczywiście traktować z przymrużeniem oka. Do tej pory ludzie pozytywnie reagowali na moje prace.

Na wystawie jest mieszkaniec Warmii, warszawiak, góral oraz Ślązak. Przeciętny człowiek nie powinien mieć problemów z ich odróżnieniem...
Bardzo łatwo jej rozróżnić. Chociażby przez zawarte w ich postaciach elementy architektury regionu. Na przykład na głowie Ślązaka jest szyb kopalniany, a na warszawiaku Pałac Kultury i Nauki. Mieszkańca Warmii odróżniają elementy natury. Dużo jest koloru zielonego oraz niebieskiego, symbolizującego liczne jeziora. Z kolei przy góralu widać góry, skrzypce oraz muszelki na oczach.

Dlaczego muszelki?
Nam generalnie muszelki kojarzą się tylko z wybrzeżem. Kiedyś wyczytałam, że górale jeździli tam na handel, właśnie muszelkami. Kto ich miał najwięcej przypiętych do kapelusza, miał być najzamożniejszy.

A pani czuje się Ślązaczką?
Urodziłam się na Śląsku, jednak nie do końca byłam wychowywana w tej tradycji i kulturze. Wszystko dlatego, że moi rodzice przeprowadzili się do Radlina z Mazur. Sama jestem troszkę rozdarta pomiędzy tymi dwoma regionami. Przez 10 miesięcy mieszkałam tutaj i chodziłam do szkoły. Natomiast w wakacje na dwa miesiące wyjeżdżałam na Mazury. Jednak większym sentymentem darzę Śląsk. Tutaj chodziłam do szkoły, wychowywałam się i mam wielu przyjaciół. Nigdy specjalnie nie uczyłam się języka śląskiego. Uważam, że to trzeba mieć we krwi. Jak ktoś na studiach we Wrocławiu prosił, abym coś powiedziała po śląsku, to generalnie odmawiałam. To nie byłoby zbyt naturalne, nie byłoby tego akcentu. Ja bardzo szanuję tradycję wszystkich regionów.

To musiał być problem w dzieciństwie, kiedy Twoi rówieśnicy rozmawiali po śląsku?
Nie do końca. Ja rozumiałam, to co mówią. Zresztą już wtedy w szkołach był duży nacisk na to, aby dzieci rozmawiały w języku polskim. Pamiętam, że tata zawsze potrafił dostosować się do sytuacji. Kiedy pracował na kopalni, nauczył się języka śląskiego. Z kolegami w pracy właśnie nim się posługiwał. Kiedy jednak przychodził do domu, mówił w języku polskim.

Doczekamy się jeszcze kontynuacji tej wystawy?
Wiele osób o mnie to pyta. W tej chwili pewnie bym zmieniła lub dodała inne elementy. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła ponownie zgłębić ten temat. Jednak teraz po zakończeniu studiów moim priorytetem jest znalezienie pracy. Mam nadzieję, że uda mi się dostać do którejś z pracowni graficznych.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto