Wodzisławska Prokuratura Rejonowa i policja wciąż ustalają okoliczności tragedii, do której doszło minionego czwartku przy ul. Chlebowej w Połomi (gmina Mszana). Ekipa jastrzębskiego Przedsiębiorstwa Rekultywacji i Gospodarki Wodnej usuwała tu awarię rurociągu, którym zasolone wody kopalniane płyną do kolektora Olza. Roboty polegały na zespawaniu jednego ze znajdujących na przewodzie tzw. kompensatorów, który rozszczelnił się, w efekcie doszło do wycieku solanki. Robotnik, który prowadził prace, został przysypany ziemią, która nagle obsunęła się ze ściany wykopu. Mężczyzna zginął na miejscu.
Rura na szkodach
Na miejscu zdarzenia i w całej okolicy występują poważne szkody górnicze. Spawacz zszedł do wykopu, który miał ok. trzech metrów głębokości, obok skarpy znajdowało się kilku innych pracowników firmy, stały też koparka i tzw. samochód techniczny. Robotnicy próbowali pomóc koledze, ale był zasypany ziemią od pasa w dół. Natychmiast wezwali więc pomoc. Jako pierwsze na zjawiły się wozy bojowe straży pożarnej. Ogniomistrzowie wydobyli poszkodowanego na powierzchnię, niestety nie dawał już żadnych oznak życia. Przybyły lekarz pogotowia stwierdził zgon.
— Tymczasem na miejsce przyjechał prokurator wraz z policją — opowiadał nam w piątek aspirant sztabowy Grzegorz Gruszka, zastępca dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej Komendy Powiatowej PSP w Wodzisławiu. Prokurator zarządził sekcję zwłok, wyjaśnieniem okoliczności dramatu zajęły się policja i Państwowa Inspekcja Pracy. Nie wiadomo, jakie będą ustalenia postępowania, stróże prawa nie mają jednak wątpliwości, że doszło tu do zaniedbania. — Ściany wykopu nie były bowiem zabezpieczone żadną obudową, a powinny. Gdyby tego dopilnowano, nie doszłoby do nieszczęścia — stwierdził w piątek podinspektor Ernestyn Bazgier, rzecznik wodzisławskiej policji.
Śmiertelne uderzenie
Strażacy też mówią, że ściany każdego wykopu najpierw trzeba oszalować deskami, dopiero potem przystępować do pracy na dole. Ofiara miała 33 lata, była mieszkańcem Żor. Obsunięcie się ziemi spowodowało, że robotnik uderzył głową o rurę. Najprawdopodobniej to uderzenie było bezpośrednią przyczyną śmierci, szczegóły będą jednak znane dopiero po przeprowadzeniu autopsji. W akcji ratowniczej, która niestety nie mogła uratować życia młodemu człowiekowi, uczestniczyły dwa wozy bojowe straży ogniowej (po jednym z Jastrzębia i Wodzisławia, gdyż tragedia wydarzyła się na pograniczu zasięgu działania obu jednostek). Na miejscu zdarzenia było w sumie osiemnastu strażaków oraz dwie karetki pogotowia. Jedna przyjechała z Jastrzębia, druga z Wodzisławia.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?