Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warszawski Festiwal Kulinarny 2018. Móżdżek w naleśnikach, miód, który smakuje jak nutella oraz jadalne kwiaty [ZDJĘCIA]

Martyna Konieczek
Jak smakowała Warszawa w okresie dwudziestolecia międzywojennego? Czy był to smak kuchni gospodarstw domowych, a może restauracji i kawiarni tętniących życiem towarzyskim? Po co i jak jeść kwiaty? Czy ich jedzenie przynosi jakieś korzyści? Odpowiedzi na te pytania można było uzyskać na Warszawskim Festiwalu Kulinarnym, który odbył się 15-16 września 2018 roku w Wilanowie. W tym roku, poza poruszanymi tradycyjnie tematami sezonowości, lokalności, odpowiedniej i odpowiedzialnej diety, podjęte zostały wątki warszawskiego kulinarnego dziedzictwa i edukacji kulinarnej. Dalsza część artykułu poniżej.

„Królewski stół” - tym hasłem organizatorzy drugiej edycji Warszawskiego Festiwalu Kulinarnego zaprosili do Wilanowa wszystkich pasjonatów kuchni i dobrego jedzenia. Na uczestników czekały warsztaty, pokazy kulinarne, wykłady i dyskusje. Kucharze z całego świata nie tylko opowiedzieli o swoich kuchniach, ale też nakarmili gości festiwalu. Wszystko to odbywało się jednocześnie w trzech lokalizacjach: na terenie Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Urzędzie Dzielnicy Wilanów oraz na Plaży Wilanów.

Kwiaty nie muszą służyć tylko do ozdoby. Można też je… jeść!

Sebastian Kulis, autor bloga i książki „Roślinne Porady”, wyjaśniał uczestnikom festiwalu m.in. czy jedzenie kwiatów przynosi korzyści, jak je jeść, jak najlepiej wykorzystywać jadalne kwiaty warzyw oraz jak suszyć, mrozić czy kandyzować kwiaty drzew i krzewów.

- Kwiaty możemy podzielić na dwie grupy. Są takie, które ładnie wyglądają, ale smakują jak sałata i przykładem są tutaj kwiaty dalii, które występują w najróżniejszych kolorach i kształtach. Możemy nimi na przykład posypać tort, bo ładnie wyglądają, ale z drugiej strony ich smak nie jest bardzo wyraźny. Z drugiej strony mamy przykładowo lawendę, która ma bardzo wyraźny smak. Możemy z niej zrobić mnóstwo przetworów - syropy, mieszkanki herbat i przypraw... Co kwiat, to inne zastosowanie - powiedział Sebastian Kulis.

Pasjonat roślin przekonuje, by nie jeść kwiatów kupionych w markecie czy sklepie ogrodniczym. Nie nadają się one do jedzenia, ponieważ są konserwowane. Jednak jeśli kupimy kwiaty doniczkowe w markecie, postawimy je przy oknie i pozwolimy rosnąć (około 2-3 tygodni), środki konserwujące po tym czasie już ulecą i można zjeść kwiaty.

Jadalne kwiaty roślin ozdobnych sprawią, że potrawa nie tylko będzie pięknie wyglądała, lecz także będzie miała oryginalny smak. Po warsztatach prowadzonych przez Kulisa naleśniki z kwiatów czarnego bzu czy desery z kwiatów bratka nie będą już dziwnymi i oryginalnymi daniami!

Kuchnia dwudziestolecia międzywojennego

W Villi Intracie uczestnicy festiwalu wyruszyli w kulinarną podróż do dwudziestolecia międzywojennego i poznali smaki ówczesnej Warszawy.

- W dwudziestoleciu międzywojennym 2/3 mieszkańców Warszawy deklarowało się, że są Polakami, około 3 milionów to była społeczność żydowska, 5 milionów ukraińska i białoruska. Dlatego właśnie mieliśmy do czynienia z bardzo różnorodną kuchnią - wyjaśnia Damian Urbańczyk, prowadzący wykład pt. ''Smaki Warszawy''.

W tamtych czasach mięso pojawiało się na stołach bardzo rzadko. Jeżeli już jadano mięso, korzystano ze wszystkiego - móżdżek, podroby, raciczki... wszystko to, co dało się przetworzyć.

- W dwudziestoleciu międzywojennym sprawdzało się powiedzenie ''Warszawiak nie ma pieniędzy, ale do godziny dwudziestej'', dlatego, że własnie od godziny dwudziestej rozpoczynało się życie restauracyjno-kawiarniane i wtedy kwitło beztrosko - powiedział Damian Urbańczyk.

Należy jednak podkreślić, że naciskano na jadanie w domu, ponieważ technika na to pozwalała. Pojawiały się lodówki, gotowanie na gazie, specjalne szkolenia dla pań domu. A jakie jedzenie było najpopularniejsze w tamtych czasach? Móżdżek w naleśnikach, raki, które obecnie kojarzone są z potrawą dla ludzi majętnych, wówczas były ogólnodostępne, kasze oraz ziemniaki.

Miód nie musi być nudny!

Na jednym ze stoisk uczestnicy Festiwalu Kulinarnego mogli kupić miody. Ale nie takie zwykłe! Małżeństwo prowadzące sklep z miodami Pasieki Rodziny Sadowskich oferują miód z kakao, który smakuje jak krem typu nutella, z cynamonem, który przynosi na myśl rodzinne święta, a także z dodatkiem imbiru i czosnku lub miód z liofilizowaną maliną, które pomagają przy przeziębieniach i grypach.

- Chcieliśmy odczarować miód. Co to oznacza? Zazwyczaj miód kojarzy się z chorobą, przeziębieniem, czymś niedobrym, zwłaszcza w dzieciństwie. A miód z kakao czy cynamonem to jest jednak coś innego, coś, co smakuje nawet osobom, które nie lubią miodu. Można go jeść nawet jako przekąskę, nie tylko dodawać do herbaty, zastąpić nutellę czy dżem - powiedziała Iwona Sadowska, właścicielka sklepu z miodami Pasieki Rodziny Sadowskich.

Na festiwalu znaleźli coś dla siebie także miłośnicy roślin. Na kilku stoiskach można było kupić kwiaty i rośliny do domu i ogrodu. Działało też schronisko dla roślin, a specjaliści odpowiadali na pytania dotyczące ich pielęgnacji.


od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto