Trudne śledztwo
- Postępowanie było dość trudne, ale w naszym przekonaniu zarzuty zostały przedstawione zasadnie - komentuje Agnieszka Michulec, prokurator rejonowy w Żywcu. Wyjaśnia, że postępowanie nie było łatwe, bo opierało się głównie na opinii biegłych, zwłaszcza w zakresie dotyczącym stanu technicznego gokartów. - Oceny materiałów dowodowych, czy są wystarczające do skazania, dokona sąd, ale gdybyśmy jakiekolwiek wątpliwości czy nasze zarzuty są zasadne, to nie zostałby skierowany do sądu akt oskarżenia, lecz postępowanie zostałoby umorzone - podkreśla prokurator Michulec.
Żywiecka prokuratura prawdopodobnie jako pierwsza w Polsce zdecydowała się postawić zarzuty nie tylko za to, że nie zostały spełnione warunki korzystania z gokartów i 21-latka została dopuszczona do jazdy gokartem bez przeszkolenia i z rozpuszczonym szalikiem, ale także śledczy postawili zarzuty właścicielom, iż nie zadbali o odpowiedni stan techniczny pojazdów, które były źle skonstruowane i mocno wyeksploatowane. Narazili w ten sposób na utratę zdrowia lub życia inne osoby korzystające tego dnia z tych pojazdów.
Zarzuty dla trzech osób
Kacpra T. prokuratura oskarżyła o to, że "jako pracownik firmy Kartingmania odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób korzystających z toru dopuścił pokrzywdzoną do jazdy bez należycie zabezpieczonych elementów garderoby, co skutkowało wciągnięciem do mechanizmu napędowego pojazdu szala, który pokrzywdzony miała ubrany podczas jazdy, czym umyślnie naraził ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnie doprowadził do trwałego kalectwa i ciężkiej choroby realnie zagrażającej życiu".
Aleksandra T. usłyszała zarzut, że prowadząc działalność gospodarczą, działając umyślnie i z zamiarem ewentualnym, naraziła osiem osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez dopuszczenie do użytkowania pojazdów wyeksploatowanych i niesprawnych technicznie oraz toru posiadającego szereg nieprawidłowości, a także, że nie zapewniła należytych szkoleń osobom go obsługującym.
Z kolei Marcina T. prokuratura oskarżyła o to, że jako osoba odpowiedzialna za właściwy stan techniczny gokartów i zapewnienie bezpieczeństwa ich użytkowników, dopuścił do użytkowania pojazdy wyeksploatowane i niesprawne techniczne, czym naraził osiem osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zarzucane oskarżonym czyny zagrożone są karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu.
Tragiczne ułamki sekund
Do wypadku doszło 12 listopada 2017 roku na torze kartingowym w Zwardoniu. Tuż przed godz. 15.00 jednym z gokartów jechała 21-letnia kobieta z Wodzisławia Śląskiego, która wraz ze znajomymi świętowała drugą rocznicę znajomości ze swoim chłopakiem. Nagle jej szalik został wciągnięty przez ośkę tylnego napędu pojazdu, doszło do złamania kręgów szyjnych młodej kobiety.
Szybko udało się zatrzymać minibolid, ale wodzisławianka i tak doznała poważnych obrażeń ciała skutkujących trwałym kalectwem. Początkowe rokowania lekarzy były bardzo złe. Uszkodzony rdzeń kręgowy, porażenie czterokończynowe, brak samodzielnego oddechu... Po długim leczeniu i rehabilitacji pojawiła się iskierka nadziei, ale stan zdrowia kobiety nadal jest poważny.
WIĘCEJ O WYPADKU NA TORZE PISALIŚMY TUTAJ:
MIESZKANKA WODZISŁAWIA ŚLĄSKIEGO WALCZY O POWRÓT DO ZDROWIA. CZYTAJ WIĘCEJ
Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?