Orco domaga się 600 mln od Polski

Przyczyną cofnięcia pozwolenia na budowę, która wystartowała z wielką pompą w maju 2008 r., by rok później zostać wstrzymana, była skarga siedmiu mieszkańców sąsiedniego bloku, którzy żądają odszkodowania za swoje mieszkania. Wolanie stwierdzili, że 192-metrowy szklany "Żagiel", zaprojektowany przez światowej sławy architekta Daniela Libeskinda, zasłoni im dostęp do słońca.

Najpierw od decyzji o pozwoleniu na budowę odwołali się do wojewody mazowieckiego. Kiedy ten nie przyznał im racji, zwrócili się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który przyznał im rację i cofnął Orco pozwolenie na trwającą budowę. Inwestor zaskarżył wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który nakazał z kolei, by wojewoda mazowiecki jeszcze raz rozpatrzył odwołanie mieszkańców.

Dwa tygodnie temu mieszkańcy pobliskiego bloku postanowili odpuścić inwestorowi, pod warunkiem, że ten wykupi ich mieszkania w cenie 20 tys. za metr kw. Uznali, że firmę, która wznosi budynek mający być najbardziej luksusowym w Warszawie, z basenem, sauną i SPA dla mieszkańców kilkupoziomowych apartamentów, stać na takie odszkodowanie.

Firma Orco uznała to jednak za szantaż i wniosła przeciwko protestującym sprawę do sądu. Teraz ma zamiar wszcząć postępowanie arbitrażowe przeciwko państwu polskiemu. Prezes Jean-Francois Ott uzasadnia zamiar tym, że polskie przepisy pozwalają obalić w sądzie administracyjnym każde pozwolenie na budowę pod - jak stwierdził - "najbardziej kuriozalnym pretekstem". Za absurdalne uważa również to, że sądy, pozbawione reżimów czasowych, rozpatrują sprawy miesiącami, a nawet latami. Tymczasem inwestorowi pozostaje tylko czekać i liczyć straty, bo władze państwowe nie robią nic, by to zmienić.

Dotychczasowe straty spółka Orco wyceniła na 600 mln zł. Zamierza je odzyskać. Dlatego właśnie złożyła w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zawiadomienie o wszczęciu sporu.