Michał Pierończyk chce wygrać II turę wyborów. Planuje spotkania w plenerze?

- Staram całą swoją energię skupić na tym, żeby zachęcić mieszkańców do tego, żeby zagłosowali. Pierwsza tura to był konkretny wynik. Już wiemy, że to było ponad 19 tysięcy głosów na mnie. Przewaga jest, ale trzeba w drugiej turze znowu powalczyć, nie odpuszczać, nie spoczywać na laurach – twierdzi Michał Pierończyk – kandydat w II turze wyborów prezydenckich w Rudzie Śląskiej.

W pierwszej turze dotychczasowy prezydent Michał Pierończyk zdobył 46,92 proc. Kolejny z kontrkandydatów – Marek Wesoły miał aż o 20 punktów procentowych mniejsze poparcie (26,18 proc.) i to z nim Pierończyk zmierzy się w drugiej turze wyborów.

- Te 47 proc. to jest najlepszy wynik w pierwszej turze na urzędującego prezydenta w Rudzie Śląskiej od 2010 roku. Tylko raz – w 2006 roku wynik był wyższy i na pierwszej turze się skończyło – mówi Michał Pierończyk.

Na konferencji prasowej 9 kwietnia Michał Pierończyk wskazał także, że o ok. 11 punktów procentowych pobił swój wynik z I tury wyborów uzupełniających po śmierci Grażyny Dziedzic. Różnica między Pierończykiem a Wesołym jest spora i może być trudna do odrobienia dla Wesołego – zwłaszcza, że kolejny z kandydatów – Zdzisław Pilarz startował z komitetu Koalicji Obywatelskiej i otrzymał niemal 19 proc. Ostatni w stawce Adam Grzywaczewski uzyskał wynik na poziomie niespełna 8 proc.

- Różnica była w pierwszej turze, a to jest druga tura i jaki będzie wynik okaże się za dwa tygodnie. Po to są drugie tury, żeby walczyć. Jeśli prześledzi się historię różnego rodzaju drugich tur wyborów, to w większości wypadków zdarzało się tak, że urzędujący prezydent, który w pierwszej turze nie wygrywał i miał przewagę 45 proc. do 25 proc., to przegrywał. To zupełnie nowe otwarcie - powiedział zapytany przez nas Marek Wesoły.

Oczywiście oprócz kwestii zebrania głosów od przegranych w I turze kandydatów, istotne może być zmobilizowanie tych, którzy nie poszli dotychczas na wybory. Tych w Rudzie Śląskiej jest całkiem sporo – frekwencja wyniosła zaledwie 41,79 proc. Niższa (w województwie śląskim) była jedynie w Zabrzu i Bytomiu. Według Michała Pierończyka niska frekwencja to tendencja ogólnopolska, związana m.in. z przeniesieniem terminu wyborów na wiosnę oraz ciepłą, wręcz letnią pogodą, a więc i wyjazdami. Kampania była też spokojniejsza, ponieważ kandydaci mieli „przeszkodę” w postaci Świąt Wielkanocnych, kiedy ludzie oczekiwali raczej spokoju niż politycznej walki.

- Po świętach pogoda nam dopisała, od wtorku do piątku jeździliśmy autobusem oklejonym z moim wizerunkiem po dzielnicach naszego miasta. Na każdy dzień jeden okręg. Tam były spotkania z mieszkańcami, wychodziliśmy do nich, rozmawialiśmy i myślę, że to było coś takiego istotnego, ważnego. To był taki mocny element tej kampanii. Teraz będziemy chcieli znowu z nimi rozmawiać, tylko w trochę innej odsłonie. Chciałbym pokazać nasze miasto jako miejsce, gdzie można uprawiać aktywność fizyczną , gdzie można wyjść i spacerować – dodaje Michał Pierończyk.

Jego kontrkandydat także zamierza walczyć o fotel prezydenta. W planie ma spotkania z mieszkańcami, ewentualne debaty i promowanie swojego pomysłu na Rudę Śląską poprzez social media.