MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mocny w słowach list prezesa Odry do kibiców

AREK
Grzegorz Gostyński, prezes Startu Odry Bogdanowice napisał list otwarty do kibiców. Jest w nim mowa o sytuacji sportowej i finansowej klubu. Ponadto nie szczędzi słów krytyki pod adresem PZPN-u oraz wodzisławskiego MOSiR-u. Poniżej przedstawiamy fragmentu listu. Co o nim sądzicie?

Wodzisław Śląski 07.05.2012r.

LIST OTWARTY DO KIBICÓW ODRY WODZISŁAW ŚLĄSKI

Drodzy Przyjaciele !

Postanowiłem zwrócić się do Was w ten sposób, aby przedstawić naszą aktualną sytuację sportową i organizacyjną. Informacja taka należy się Wam bezdyskusyjnie, ponieważ dla mnie jesteście najważniejszą częścią tego klubu – sam zresztą jestem przecież jednym z Was. Nigdy nie chciałem być działaczem i nadal nie chcę nim być - o powodach takiego podejścia będzie w dalszej części listu. Ponadto nasz klub miał być transparentny – a ja zawsze staram się dotrzymać słowa – stąd taka forma informacji dla Was.

Będę się starał przekazać tę informację w sposób uporządkowany – dlatego podzieliłem ją na dwa bloki tematyczne: sytuacja sportowa i sytuacja organizacyjna – choć oczywiście tematy te mocno i często nakładają się na siebie, więc siła rzeczy podział ten jest bardzo umowny. A więc do rzeczy:

SPORTOWO
Jak wiecie, zimą operacja przejmowania trzecioligowego klubu trwała „na kilku frontach” równolegle. Przygotowania do sezonu przeprowadziliśmy tak jak się dało i dla nikogo nie jest tajemnicą, że były one dalekie od ideału. Mieliśmy w związku z tym pełną świadomość, iż fragment sezonu, w którym przez miesiąc będziemy zmuszeni grać dwa razy w tygodniu może być dla nas bardzo ciężki. Ta teza niestety znalazła pełne potwierdzenie w sobotnim meczu ze Skrą – gdzie około 60 minuty meczu chłopakom „wyłączyli prąd”... Nie jest to jednak ich wina – braku przygotowania fizycznego i wytrzymałościowego podczas takiego maratonu nie da się ukryć. Na dodatek dopadła nas plaga kontuzji.

Zawodnicy, którzy są z nami walczą z całych sił i za to należy im się nasz szacunek i wsparcie. W sobotnim meczu w zasadzie nie powinni grać ze względu na urazy Kang Hojung i Jacek Bańczyk. Inni zresztą też byli mocno poobijani po wizycie we wsi Piotrówka, gdzie nie dość że pan sędzia doskonale wiedział na długo przed meczem kto ma wygrać – to na dodatek pozwalał kilku rzeźnikom z przeciwnej drużyny mieniącym się piłkarzami na wejścia typu nieudolne karate.

Mamy teraz nareszcie pełny tydzień na wyleczenie urazów i odpoczynek. Na mecz z BKS Bielsko raczej nie będą w stanie wyjść Zbigniew Grasman i Dominik Płaza. Pozostali będą do dyspozycji trenerów i wszyscy – tak na boisku jak i na trybunach zróbmy wszystko co się da żeby 3 punkty zostały w Wodzisławiu.

ORGANIZACYJNIE

Zarząd klubu nieustannie prowadzi działania zmierzające do stworzenia w Wodzisławiu Śląskim profesjonalnie zarządzanego i stabilnego finansowo klubu. Mamy świadomość że to co udało się zrobić dotychczas i daj Boże zakończona sukcesem walka o utrzymanie trzeciej ligi w tym sezonie nie będzie żadnym osiągnięciem celu – a jedynie pierwszym krokiem do niego.

Nie jest już chyba dla nikogo żadną tajemnicą, że jest sponsor realnie zainteresowany znacznie większym niż dotychczas zaangażowaniem w nasz klub – uzależnia to jednak od woli do współpracy Miasta Wodzisław Śląski. Trzeba tu zaznaczyć, że przedstawiony Miastu pomysł nie polega na wykładaniu pieniędzy na klub – a wręcz przeciwnie – ma przynieść budżetowi Miasta realne oszczędności. Rozmowy trwają i aktualnie czekamy na sprecyzowanie oferty Miasta w ramach przedstawionej przez nas propozycji. Mam nadzieję że strony dojdą do porozumienia i wtedy zarządzanie klubem zostanie powierzone profesjonalistom – a ja z czystym sumieniem będę mógł wrócić na trybuny – bo nawiązując tu do przywołanej na wstępie mojej niechęci do bycia działaczem – przyznam bez ogródek że zajęcie to jest dla mnie delikatnie mówiąc przykre.

Widzę od środka jak to wszystko funkcjonuje i odechciewa mi się kompletnie. Jest np. PZPN na rzecz którego w III lidze (tj. czwartej klasie rozgrywkowej w tym kraju) płaci się horrendalne pieniądze – że przytoczę przykłady: zgłoszenie wolnego zawodnika do gry w 3 lidze 1 500 zł (policzcie sobie ile nas to kosztowało skoro mamy prawie całkiem nową drużynę), sędziowie we wczorajszym meczu prawie 1 200 zł (czasami zmieścimy się w tysiącu), opłata za członkostwo 1 000 zł/rocznie, opłata za udział w rozgrywkach 2 000 zł/sezon, do tego dochodzą opłaty rejestracyjne, za żółte kartki i jakie tam jeszcze... Oczywiście ktoś całkiem słusznie może mi powiedzieć: „skoro wam drogo to nie trzeba się tam było pchać”. I pełna zgoda – ale są tylko dwa problemy: po pierwsze PZPN jest monopolistą jeśli chodzi o piłkarskie rozgrywki i bezwzględnie to wykorzystuje. Po drugie: pojawia się pytanie co dostajemy w zamian za taką kupę pieniędzy przelanych do organizatora rozgrywek? Myślicie, że jakieś wsparcie organizacyjne, szkoleniowe czy choćby moralne ;)? Nic z tych rzeczy! Otóż w zamian np. przyjeżdża na Bogumińską delegat, który wytyka nam przeróżne niedociągnięcia w organizacji meczu. Cóż, trzeba to przyjąć z pokorą i eliminować niedociągnięcia. Wszystko to właściwie byłoby jasne, gdyby było stosowane w taki sam sposób w stosunku do wszystkich uczestników rozgrywek. Tymczasem np. w nasze Narodowe Święto 3 Maja było nam dane odwiedzić wieś Piotrówkę w celu rozegrania meczu 23 kolejki III ligi Śląsko-Opolskiej (nie wiem tylko w jakiej dyscyplinie sportowej był ten mecz – bo piłka nożna to nie była na pewno). Po przyjeździe na miejsce moim oczom ukazał się widok prowizorycznie ogrodzonej łąki, z wielką stertą ziemi i gruzu za jedną z bramek i natychmiast w mojej głowie pojawiło się pytanie: czy my gramy w tej samej lidze i na podstawie tych samych przepisów?!

Zrozumcie mnie dobrze – nie mam nic przeciwko temu żeby w trzeciej lidze grały wsie skoro sportowo wywalczyły taki awans – ale jeśli to „boisko” spełniało wymogi licencyjne do 3 ligi, to uwagi delegatów pod naszym adresem na Bogumińskiej są chyba szczytem bezczelności – albo też dla nas są jakieś odrębne przepisy. Na dodatek każdy kto był na tym meczu widział co robili sędziowie – śmiejąc mi się przy tym ironicznie w twarz. Po czymś takim miałem wielką ochotę w ramach osobistego protestu rzucić to wszystko w diabły – bo jak widać ok. 450 oskarżonych w aferze korupcyjnej niewiele zmieniło na dole.

Na deser mamy jeszcze „gotowy do wszelkiej pomocy” MOSiR w Wodzisławiu Śląskim – gdzie nie możemy się doprosić dostępu do głównej szatni żeby w dzień po meczu pucharowym w Głubczycach chłopcy mogli przejść odnowę biologiczną, albo np. w sobotę podczas meczu nie ma możliwości uruchomienia zegara! A przecież terminowo opłacamy przed każdym meczem fakturę za wynajem stadionu. O tym, że zegar od dawna nie działa na meczach C klasy, a wczoraj musiałem pożyczyć od sąsiedniego klubu chorągiewki dla sędziów – bo w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji ich nie ma – albo też są dobrze schowane – to już nawet nie warto wspominać.

Teraz już rozumiecie dlaczego nie chcę brać udziału w czymś takim. Postanowiłem jednak doprowadzić do końca to co zaczęliśmy – zbudować normalny, profesjonalny klub – w którym jednak swój głos i funkcję kontrolną zachowają kibice. Taki jest mój cel.

Na koniec chciałem korzystając z okazji podziękować wszystkim pomagającym w funkcjonowaniu naszego klubu i organizowaniu meczy na Bogumińskiej. Nie będę wymieniał nikogo, bo mógłbym kogoś pominąć – zresztą wiem że nie robicie tego dla tanich pochlebstw – tylko z miłości do tego klubu. Tym bardziej serdeczne dzięki dla Was!!!

Grzegorz Gostyński, p

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto