Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Migalski ukarany za krytykę prezesa Jarosława Kaczyńskiego

Agata Pustułka
Priorytetem Migalskiego jest działalność na rzecz własnej kariery - uważają władze PiS.
Priorytetem Migalskiego jest działalność na rzecz własnej kariery - uważają władze PiS. fot. Lucyna Nenow.
Europoseł Marek Migalski zapłacił wczoraj za zbyt długi język albo jak kto woli za szczerość. List, w którym wytknął Jarosławowi Kaczyńskiemu, prezesowi PiS, błędy, stał się powodem wykluczenia go z grona członków delegacji tej partii w Parlamencie Europejskim. Zdecydował o tym wczoraj oficjalnie Komitet Polityczny PiS na wniosek prezydium delegacji tej partii w europarlamencie, a osobiście Ryszarda Legutki i Tomasza Poręby.

- Bez komentarza - SMS-a takiej treści wysłał nam po południu europoseł Migalski i nie wiemy, czy zamilkł z wrażenia, zaskoczony reakcją władz partii, czy po prostu uznał, że komentowanie wydarzenia uwłacza jego inteligencji.

Czarne chmury zbierały się nad nim od dawna. To on wraz grupą tzw. PiS-owskich liberałów (Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyliusza) forsował w kampanii wyborczej politykę miłości. Teraz fundamentaliści: Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski twierdzą, że taktyka była błędem, bo doprowadziła do klęski w starciu z Bronisławem Komorowskim.

Komentarz i to dość obszernie tłumaczący decyzję partyjnych władz kolportowały wczoraj władze PiS. W oficjalnym dokumencie możemy przeczytać, iż "zachowanie deputowanego Marka Migalskiego wskazywało wyraźnie, że jego priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery, a nie dobro Prawa i Sprawiedliwości.

Podstawowym celem działań polityków PiS nie może być własny interes i popularność, zwłaszcza kiedy odbywa się to kosztem całej formacji politycznej".

Romans Migalskiego z PiS zakończyło praktycznie jedno zdanie ze słynnego listu skierowane osobiście do prezesa: Z panem nie wygramy, bez pana nie przetrwamy. Teraz PiS chce przetrwać bez Migalskiego, który w wyborach do PE był lokomotywą wyborczą partii. Ostatecznie pod względem liczby głosów wśród europosłów PiS zajął drugie miejsce. Do Parlamentu Europejskiego poszedł z ósmym wynikiem w kraju i, co jest warte podkreślenia, ponad połowa głosów, jakie padły na PiS w województwie śląskim to głosy oddane właśnie na Migalskiego. Sam Migalski nie zapisał się do PiS.

Wykluczenie Migalskiego z grupy europosłów PiS nie zmienia nic w jego statusie: nadal jest posłem, będzie otrzymywał uposażenie. Być może odejdzie tylko z grupy europejskich konserwatystów, którym przewodzi w PE Michał Kamiński, pupil prezesa Kaczyńskiego.

Dr Marek Mazur z Uniwersytetu Śląskiego nie pozostawia złudzeń: - Decyzja w sprawie Migalskiego to śmiertelne ostrzeżenie skierowane przez prezesa Kaczyńskiego do tych wszystkich, którym bliskie były przemyślenia Migalskiego. Swoją drogą jestem bardzo ciekawy jak zareagują na ten krok ci, którzy poparli wniosek Migalskiego o rozpoczęcie wewnątrzpartyjnej dyskusji - mówi dr Mazur. Jego zdaniem wykluczenie Migalskiego z szeregów to znak, że prezes Kaczyński przechodzi do kontrofensywy.

- Daje jasno do zrozumienia, że PiS jest jednością, ucina jakiekolwiek spekulacje dotyczące usamodzielnienia się frakcji w PiS. Zresztą sam Migalski nie ma takiej mocy, by utworzyć nowe ugrupowanie, a jego opinia była opinią raczej pewnej grupy towarzyskiej skupiającej osoby podobnie myślące.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto