Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadł z okna, bo chciał zapalić papierosa. 15-latek w szpitalu

Bartosz Wojsa
Dom Dziecka w Gorzyczkach: 15-letni Mateusz wypadł z okna
Dom Dziecka w Gorzyczkach: 15-letni Mateusz wypadł z okna Sołectwo Gorzyczki
Dom Dziecka w Gorzyczkach: 15-letni Mateusz wypadł z okna. Chłopiec chciał zapalić papierosa, więc usiadł na parapecie, ale pośliznął się i spadł. Złamał ramię, trafił do szpitala.

Dom Dziecka w Gorzyczkach: 15-letni Mateusz wypadł z okna

W nocy, kilka minut po północy, z 5 na 6 listopada przez okno Powiatowego Domu Dziecka w Gorzyczkach (pow. wodzisławski) wypadł 15-letni Mateusz, który usiadł na parapecie i chciał zapalić papierosa. Chłopcem od razu zajęli się wychowawcy.

- Jeden zajął się dzieckiem, drugi też starał się udzielić pomocy. Wychowawca pojechał z dzieckiem do szpitala do Orzepowic, razem z pogotowiem ratunkowym, które wezwaliśmy - mówi Wiesława Niemcewicz-Cierpiał, dyrektorka Powiatowego Domu Dziecka w Gorzyczkach.

Jak relacjonuje dyrektorka, 15-letni Mateusz wyszedł na parapet okna w swoim pokoju, by zapalić papierosa. W Domu Dziecka nie wiedzą, jak udało mu się złamać zabezpieczenia, bo w oknie jest zamek i kłódka. - Klucze do jednego i drugiego zamka mają tylko wychowawcy. On to jakoś rozbroił, nie chce się przyznać w jaki sposób - mówi Wiesława Niemcewicz-Cierpiał.

Chłopiec nie mógł wyjść zapalić na korytarz, ponieważ placówka ma monitoring na korytarzach i na zewnątrz budynku, a także w środku. - Gdyby dziecko wyszło zapalić, wiedzielibyśmy o tym. Tak samo, gdyby zapalił w pokoju, bo wychowawcy trzy razy w ciągu nocy odwiedzają pokoje i sprawdzają, czy są w nich wychowankowie. Gdyby wyszedł do toalety, też byśmy o tym wiedzieli. Z kolei na klatce schodowej mamy czujniki dymu. Postanowił więc wyjść na parapet, zamknął za sobą okno, zasłonił rolety, ale - jak przypuszczam - pośliznął się i wypadł - relacjonuje dyrektorka placówki w Gorzyczkach.

W Powiatowym Domu Dziecka opisują, że gdy Mateusz wypadł, cały czas był przytomny, nawet na chwilę nie stracił przytomności. - Jest radosnym, pełnym życia chłopcem. Do tej pory nie było z nim żadnych problemów, jest bardzo fajny, miły, sympatyczny. My go wspieramy, piszemy dla niego liściki, dzieci wysyłają mu zdjęcia i przesyłają całusy. Wszystko po to, by było mu raźniej - mówi dyrektorka.

Teraz policja prowadzi działania w sprawie. Monitoring został już zabezpieczony, a przy nastolatku, który przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, przebywają całodobowo wychowawcy.

- Wszyscy bardzo ubolewamy nad tym, co się stało. U Mateusza był już psycholog, pozostałe dzieci też są zabezpieczone pod względem psychologiczno-pedagogicznym. Jak wyjdzie ze szpitala, udzielimy mu wsparcia i pomożemy w rekonwalescencji. Jeśli rehabilitacja będzie potrzebna, również ją zapewnimy - mówi Wiesława Niemcewicz-Cierpiał.

Stan chłopca jest stabilny. Złamał ramię, ale przeszedł już jego operację. Teraz czeka na prześwietlenie szczęki i kolan.

Tymczasem w sprawie pojawia się także wątek późnego zawiadomienia o zdarzeniu policji. Jak tłumaczą w placówce, wychowawcy nie zadzwonili po funkcjonariuszy od razu, bo myśleli, że zrobi to pogotowie ratunkowe. - To byla ciężka sytuacja i bardzo napięta, po prostu o tym nie pomyśleli. Czekaliśmy na policję, myśleliśmy, że w myśl procedur zawiadomi ją pogotowie. Nic takiego się jednak nie stało, a dopiero poranna zmiana zadzwoniła na policję, gdy zaniepokoiło ich, że funkcjonariusze nadal się nie pojawili - tłumaczy dyrektorka Domu Dziecka.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto