Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psychiatrzy zbadają Magdalenę P. z Gorzyc

Jacek Bombor
W najbliższy poniedziałek (28 maja) Magdalena P., 35-letnia kobieta z Gorzyc, podejrzana o spalenie zwłok swojej nowo narodzonej córeczki w domowym piecu, trafi do Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku – dowiedział się Dziennik Zachodni.

- Spędzi tam najbliższe sześć tygodni. Opinia psychiatrów będzie kluczowa dla toku dalszego śledztwa – potwierdza w rozmowie z nami prowadzący sprawę Prokurator Wojciech Zieliński z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.

To na wniosek tej prokuratury wodzisławski sąd przychylił się do przeprowadzenia sześciotygodniowej obserwacji 35-latki. Powód? Wstępne, już dwukrotne badania psychiatrów i psychologów nie dały odpowiedzi na pytanie, czy kobieta były poczytalna w chwili popełniania tego makabrycznego czynu.

Nie zdradzała emocji tłumacząc, że nie chciała porzucić dziecka na śmietniku, więc wrzuciła je do pieca. A skoro rodziła w domu, teoretycznie mogła przecież zaplanować zbrodnię, choć na to nie ma żadnych dowodów. Prokuratura póki co postawiła jej zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi jej do 5 lat więzienia.

Prokuratura ma nadzieję, że sześć tygodni pozwoli ustalić psychiatrom pobudki, jakimi kierowała się kobieta i ostatecznie rozwiać wątpliwości. - Jeśli okaże się, że była w chwili zdarzenia niepoczytalna, wszystko skończy się umorzeniem. W przeciwnym wypadku utrzymamy zarzuty – wyjaśnia Wojciech Zieliński.

Kto w czasie jej nieobecności zajmie się jej trójką dzieci w wieku szkolnym? Decyzją sądu, będą to jej rodzice. Wiadomo, że po całym wydarzeniu zamieszkała z nimi. Wcześniej mieszkała u teściów, ale była z nimi skonfliktowana. Dość powiedzieć że nie mieli pojęcia o tym, że była ciąży.

Przypomnijmy, kobieta miała urodzić w domu 29 stycznia dziewczynkę.

- Urodziłam już trójkę dzieci w szpitalu, więc stwierdziłam, że z czwartym dam radę w domu – mówiła śledczym. Po porodzie poszła się obmyć do łazienki, trwało to pół godziny. Gdy wróciła stwierdziła, że dziecko nie żyje. - Byłam pewna, że nie żyje, dziecko się nie ruszało , nie oddychało". Dlaczego wrzuciła go do pieca? - Bo nie chciałam go wyrzucać na śmietnisko - stwierdziła. Nie potrafiła wytłumaczyć, czemu nie zadzwoniła na pogotowie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto