Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syrnia: Procesja pacholcza

Ewelina Gaszka
W tradycyjnej procesji biorą udział tłumy młodych mieszkańców
W tradycyjnej procesji biorą udział tłumy młodych mieszkańców fot. arc
W maleńkiej Syryni, położonej na terenie gminy Lubomia, trwają przygotowania do poniedziałkowej procesji pacholczej. Już za trzy dni młodzi mieszkańcy wsi, tak jak 338 lat temu ich przodkowie, śpiewając się i modląc powędrują do przydrożnych kapliczek oraz krzyży.

Ten rodzaj ślubowanej procesji był kiedyś niezwykle popularny. Jednak Syrynia jest jedyną wsią w regionie, w której obyczaj przetrwał.

Bogumił Staniczek, tegoroczny maturzysta, bierze udział w pochodzie już od siedmiu lat. - Lubię okres Świąt Wielkanocnych właśnie ze względu na procesje. W żadnej z pobliskich miejscowości nie ma podobnego zwyczaju. Jestem dumny, że mogę uczestniczyć w podtrzymywaniu tej pięknej tradycji. Moi rodzice i dziadkowie też brali w nich udział. Procesja pacholcza jest niezapomnianym przeżyciem - mówi.

Początki syryńskiego pochodu sięgają 1672 roku. Wtedy młodzież parafii złożyła uroczyste ślubowanie, że będzie czcić Zmartwychwstałego Jezusa gromadząc się na procesjach w wielkanocny poniedziałek i siedem kolejnych niedziel, aż do Zesłania Ducha Świętego. - Wśród mieszkańców naszej parafii do dzisiaj krąży legenda o straszliwej zarazie, która nawiedziła Syrynię w XVII wieku. Wiosce groziło wyludnienie, gdyż przeżył tylko jeden młodzieniec i jedna panna. Złożyli Bogu śluby, że jeśli ich ocali, zarówno oni jak i późniejsza młodzież na znak wdzięczności będą odbywać w okresie wielkanocnym uroczyste procesje po całej parafii. Młodzi przeżyli i od tej pory wszystkie pachołki uczestniczą w ślubowanej procesji - opowiada Patrycja Bugla, katechetka tutejszego Zespołu Szkół Ogólnokształcących.

Dodaje także, że do niedawna sama uczestniczyła w pochodach. - Ten wielkanocny obyczaj jest żywy w każdym syryńskim domu. Mamy dużo wielopokoleniowych rodzin. Wielu dziadków opowiada swoim wnukom jak kiedyś sami chodzili na procesje. Młodzież słyszy o tym także na lekcjach historii i religii oraz od starszych kolegów. Cieszy mnie, że młodzi ludzie są świadomi odpowiedzialności za tradycję i złożoną 338 lat temu przysięgę. Myślę, że na razie ten obyczaj nie jest w żaden sposób zagrożony - dodaje katechetka.

Pochodom zawsze przewodniczy wójt, od roku jest nim 17-letni Daniel Szryt. - W procesjach tradycyjnie bierze udział młodzież od 14 do 18 roku życia, choć wiele jest także starszych i młodszych osób. Zawsze rozpoczynamy i kończymy w kościele. Wychodzimy o godzinie 13. Za każdym razem wędrujemy do innego krzyża lub kapliczki. Na początku korowodu idzie krzyż, następnie młodzieńcy, za nimi paschał, natomiast na końcu podążają dziewczyny. W czasie pierwszego pochodu towarzyszy nam orkiestra i sztandary. Nikt z nas nie podchodzi do tego jak do obowiązku. Cieszymy się, że możemy wspólnie się modlić i śpiewać - opowiada wójt.

Procesję zawsze rozpoczyna stara pieśń "Obróć serce Jezusowi". Nie zachował się jej zapis nutowy, dlatego melodia jest przekazywana młodzieży z pokolenia na pokolenie.

Pierwszą procesję poprzedza obchód wsi przez tzw. Kompaników. - Kompanicy to młodzieńcy, którzy w nocy z Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego na Lany Poniedziałek chodzą po domach całej Syryni i zbierają datki. Ich wymarsz oznajmiają kościelne dzwony, które biją o godzinie 22. Młodzieńcy zbierają pieniądze na potrzeby młodzieży pacholczej. Czasem zdarza się, że budzą mieszkańców, ale nikt nie ma o to pretensji, bo praktycznie w każdym domu mieszka jakiś były Kompanik - wyjaśnia Patrycja Bugla.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto