Wciągu najbliższych dwóch miesięcy będzie wiadomo, czy w domowym piecu Magdaleny P. z Gorzyc, spalono zwłoki dziecko.
- Do końca roku mają zostać dostarczone do nas wyniki badań zabezpieczonego popiołu sprzed domu podejrzanej. Dopiero potem będziemy mogli posunąć się dalej w naszym postępowaniu - mówi Wojciech Zieliński, z prokuratury rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Przypomnijmy, że 29 stycznia 35-letnia mieszkanka Gorzyc miała urodzić swoje dziecko w domu. Gdy zmarło, wrzuciła je do domowego pieca, spaliła, a popiół wysypała na podwórzu (o całej sprawie Ośrodek Pomocy Społecznej powiadomiła jedna z sąsiadek). W czasie śledztwa został on zabezpieczony, a w marcu ponad 30 kg materiału zostało wysłane do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Badania mają wykazać ,czy faktycznie zostało w piecu spalone dziecko.
Choć jak sami śledczy przyznają, będzie to niezwykle trudne do ustalenia. Jeśli w zabezpieczonym materiale nie uda się znaleźć resztek organicznych człowieka, to naukowcy będą mieli kłopot z odróżnieniem, czy spalone zostało dziecko czy chociażby zwierzę. Prokuratorzy nie ukrywają, że prowadzone śledztwo jest bardzo trudne. Bo namacalnych dowodów nie ma.
- Głównie bazujemy na zeznaniach Magdaleny P. - dodaje Wojciech Zieliński.
Podczas przesłuchania 35- latka przyznała się spalenia dziecka. - Urodziłam już trójkę dzieci w szpitalu, więc stwierdziłam, że z czwartym dam radę w domu - mówiła prokuratorom. Po porodzie poszła się obmyć do łazienki, trwało to około pół godziny. Gdy wróciła stwierdziła, że dziecko nie żyje. "Byłam pewna, że nie żyje, dziecko się nie ruszało, nie oddychało". Dlaczego wrzuciła go do pieca, skoro każdy w jej położeniu zadzwoniłby na pogotowie? Podejrzana tłumaczyła, że nie chciała go... wyrzucać do śmietnika.
Natomiast pewne jest, że w chwili porodu kobieta była w pełni poczytalna, potwierdziły to badania biegłych psychiatrów. Prokuratorzy postawili kobiecie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Za co grozi 5 lat więzienia. Do pierwszej rozprawy dojdzie najwcześniej w przyszłym roku. Do tego czasu kobieta będzie przebywać w swoim domu. - Uznaliśmy, że kobieta nie będzie stwarzać problemów. Do tego opiekuje się cały czas pozostałą trójką dzieci oraz teściami - kończy Zieliński.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?