Kiedy inni chłopcy w jego wieku bawili się miniaturowymi, metalowymi samochodzikami na resorach, on zakładał kask i siadał za kierownicą maszyny wyciągającej 120 kilometrów na godzinę. Miał wówczas 10 lat. Teraz 15- letni Marcin Łaski z Turzy Śląskiej ściga się z seniorami na zawodach kartingowych rangi europejskiej.
- Kocham ten sport, chcę być coraz szybszy - mówi Marcin Łaski, który na poważnie myśli o zrobieniu kariery na miarę Roberta Kubicy, który zresztą zaczynał podobnie.
Przygoda Marcina rozpoczęła się w marcu 2008 roku. Miał wówczas urodziny, ale nie dostał "resoraków". Jego mama Izabela i Wiesław Sanecznik, opiekun chłopca, przygotowali prawdziwą niespodziankę. Jak się później okazało, to był strzał w dziesiątkę, który zmienił ich dotychczasowe życie.
- Do dzisiaj pamiętam, jak założono mi na głowę kask, a potem szalałem na rekreacyjnym torze w Warszowicach - wspomina swoje pierwsze próby "za kółkiem" Marcin.
Chłopak pokochał wówczas niesamowity pęd oraz swąd palonej gumy. A to był dopiero początek. Wkrótce okazało się, że emocje, jakie towarzyszą wyścigom podczas prawdziwych turniejów są nieporównywalnie większe. Adrenalina sięga zenitu, a gdy na torze idzie jeszcze coś nie tak...
Podczas ostatniego turnieju z cyklu mistrzostw Europy Centralno-Wschodniej klasy Rotax, Marcin miał pecha, bo podczas przedstartowych treningów zaliczył... kolizję. Na szczęście zawodnikowi nic się nie stało, ale pojazd nieźle ucierpiał. - Mechanik robił co mógł, by naprawić jego "bolid", ale nie było zbyt dużo czasu na treningi - mówi Wiesław Sanecznik.
We wrześniu zakończył się cykl zawodów o mistrzostwo Europy Centralno-Wschodniej, w klasyfikacji końcowej Marcin zajął 8 miejsce. To niewątpliwy sukces gimnazjalisty.
- Pewnie można by było "wykręcić" lepszy rezultat, gdyby w regionie było gdzie trenować. Na Śląsku są jedynie tory rekreacyjne w Warszowicach, czy Czyżowicach. Na profesjonalny tor trzeba jechać za granicę - mówi Marcin Łaski.
W tym roku chłopak nie miał zbyt wielu okazji, by trenować, bo zagraniczne wyjazdy sporo kosztują. - Jeździłem od razu na zawody między innymi w Austrii i na Węgrzech i startowałem bez większych przygotowań- mówi Marcin.
Marcin Łaski ma teraz nadzieję, że w przyszłym roku na torach Europy, a może i świata zwojuje jeszcze więcej. - To drogi sport, bez partnerów nie mógłbym się ścigać - przyznaje chłopak, który obecnie chodzi do trzeciej klasy gimnazjum.
I czasem, między nauką do sprawdzianu z matematyki i czytaniem lektury z polskiego, idzie do swojego garażu "podrasować" z mechanikami maszynę.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?