Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były górnik buduje samoloty na radio

JACK
Pan Kazimierz całe życie przepracował w kopalni, gdzie był elektrykiem. Ale w każdej wolnej chwili oddawał się swojej pasji: budowaniu od podstaw latających modeli samolotów. Kazimierz Kłosok z wodzisławskiego osiedla Kopernika wspomina, że małe latające samoloty fascynowały go od dzieciństwa. Bakcyla złapał w Radlinie, w modelarni na Marcelu. Miał wówczas 12 lat.

- Był tam taki instruktor Jan Dylich, który pokazał nam, dzieciakom, jak się buduje modele od podstaw. Uczył wszystkiego krok po kroku. Zaczynaliśmy od projektu na papierze, po większe. Pierwsze samoloty nie miały silników, były to szybowce, kartonowo-drewniane, o rozpiętości skrzydeł 40 centymetrów. Ale już wtedy organizowaliśmy zawody, zrzucając je z dachów. Wygrywał ten, który dalej poleciał - pan Kazimierz uśmiecha się do swoich wspomnień. Do modelarni zaglądał nawet już po ślubie, w Wodzisławiu zbudował dom i w końcu tutaj przeniósł swój warsztat, który dzisiaj jest jego dumą. I choć całe życie pracował na dole kopalni, po robocie lubił siadać przy modelach. Z zawodu elektryk, większość silników i cały osprzęt montuje sam od podstaw. Na dzień dzisiejszy ma pięć latających maszyn. Replikę samolotu polskiego RWD-5 BIS, radzieckiego myśliwca JAKA, który funkcjonował za PRL w polskich siłach zbrojnych JAK-9, jest jeszcze IŁ-2, akrobacyjny Suchoj i samolot własnej konstrukcji.
Okazuje się, że sterowanie takimi cudeńkami to nie taka prosta sprawa. Podczas pokazów piloci muszą korzystać z różnych częstotliwości, pasm, by nie wchodzić sobie w paradę.
- Przed zawodami umawiamy się, na jakiej częstotliwości kto lata i tego się trzymamy - mówi. Czy to drogie hobby? Pan Kazimierz ze swoimi umiejętnościami elektryka może maszynę poskładać za nie więcej niż … 100 złotych. Modele gotowe zaczynają się od 300 złotych.
- Ale oczywiście są takie, które kosztują po 5 tysięcy. Gotowce to jednak żadna frajda, najwięcej satysfakcji dają takie, które wykona się samemu - zapewnia.
Modelarze z całego regionu spotykają się najczęściej na lotnisku w Gotartowicach, gdzie w weekendy organizują loty swoich maszyn.
- Oczywiście na wszystko musimy mieć zgody, by nie kolidowało to z pracą lotniska. Ale są tacy, którzy mają duże łąki przy domach, więc mogą tam sprawdzać swoje maszyny. Ale wtedy naprawdę trzeba mocno uważać na domy sąsiadów - śmieje się wodzisławski modelarz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto