Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Makabryczne odkrycie. Grozi epidemia? [FOTO]

Arek Biernat
Mijają kolejne dni od ujawnienia w ziemi odpadów zwierzęcych we wsi Grabówka. Władze i mieszkańcy obawiają się, że mogą być zatrute wody gruntowe.

Nadal nikt nie przyznaje się do zakopania odpadów zwierzęcych we wsi Grabówka (Lubomia). O sprawie pisaliśmy w przedwczorajszym wydaniu Dziennika Zachodniego.

We wtorek na dawnym terenie Państwowego Gospodarstwa Rolnego (dziś to już jest prywatna działka lokalnego rzeźnika) odbyła się wizja lokalna z udziałem służb weterynaryjnych, sanepidu, ochrony środowiska, władz gminy i policji. Odkryto m.in. kości, części czaszek zwierzęcych. Wcześniej to miejsce składowania odpadów zwierzęcych wskazywał prywatny detektyw, wynajęty przez byłych wspólników Tadeusza Kaczyny. To właśnie on, według nich miał tu składować nielegalnie odpady zwierzęce. On sam był na wizji lokalnej.

- Nic tutaj nie zakopywałem. Tylko w 2006 roku wywoziłem legalnie na moje pola w Grabówce, Syryni i Rogowie treść żołądkową i zawartość jelit. Służyły jako nawóz - wyjaśniał Tadeusz Kaczyna. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. Jednak na jego efekty będziemy musieli jeszcze poczekać.
Samych mieszkańców bulwersuje fakt, że od kilku lat ktoś po kryjomu wywoził tu zwierzęce odpady. - Boimy się wszyscy, czy przypadkiem ziemia i woda nie są zatrute. To może być bomba ekologiczna - grzmią mieszkańcy Lubomi. Na szczęście służby uspokajają.

- Nie ma żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia człowieka. Szczątki są zmineralizowane, ale to nie oznacza, że nie trzeba ich usuwać. Należy to zrobić jak najszybciej - informuje Barbara Orzechowska, dyrektorka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wodzisławiu Śl. Dodatkowo w sanepidzie podkreślają, że żadna epidemia nam nie grozi. - Gmina jest zwodociągowana. To oznacza, że żaden mieszkaniec nie pobiera wody ze studni. Jeśli tak robi, to na własną odpowiedzialność. Zresztą do tej pory nikt do nas się nie zgłosił o badanie próbek wody ze studni - dodaje Orzechowska. Swoich obaw nie kryje również Maria Fibic, zastępczyni wójta Lubomi.

- Niedaleko znajduje się Park Krajobrazowy Wielikąt (kompleks stawów - red.) i boimy się jakichkolwiek zanieczyszczeń. Chcemy to jak najszybciej usunąć. Do tego pierwszym krokiem była wizja lokalna - tłumaczy Fibic. Powiatowy Lekarz Weterynarii, który był na miejscu, nie potrafi wyjaśnić ile kości tam się znajdowało. - Było ich dużo. Wszystkie były wymieszane z ziemią i trudno byłoby je zliczyć - przyznaje Wojciech Białoń, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Wodzisławiu Śl. Z kolei badania próbek Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska nie wykazały przekroczenia stężenia żadnego z badanych metali ciężkich. Wiadomo jednak, że kontrole potwierdziły, że w tym miejscu zakopywano substancje o charakterze organicznym. Maria Fibic dodatkowo zgłosiła kilka dni temu prośbę o opinię w tej sprawie do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach. Odpowiedź jeszcze nie przyszła.

Mieszkańcy Lubomi domagają się szybkiego znalezienia sprawcy i posprzątania terenu. O ile policja prowadzi już śledztwo, to jednak uprzątnięcie pewnie nie nadejdzie szybko. Jeśli nie uda się znaleźć sprawcy, posprzątać będzie musiał obecny właściciel . Jednak on będzie jeszcze mógł się odwołać od tej decyzji, co znacznie przeciągnie postępowanie.

O sprawie będziemy informować na bieżąco.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto