Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marsz śmierci: Pomogła więźniarkom uciec z rąk hitlerowców

Arkadiusz Biernat
Trasa wiodła od Oświęcimia do Wodzisławia Śl.
Trasa wiodła od Oświęcimia do Wodzisławia Śl. Grafika Marek Michalski
Wyprowadziła hitlerowców w pole i pomogła uciec czterem kobietom z tzw. marszu śmierci. Przeczytajcie dotąd niepublikowaną i fascynującą opowieść Zofii Karwot z Marklowic.

Tydzień temu na łamach Dziennika Zachodniego pisaliśmy, że coraz więcej wycieczek z Izraela odwiedza Mszanę. Dlaczego? Na cmentarzu znajduje się Grób Ofiar Marszu Śmierci, a dodatkowo wielu okolicznych mieszkańców pomagało więźniom uciec, mimo grożących represji z rąk hitlerowskich esesmanów. Jedną z osób, która pomogła więźniom, jest Zofia Karwot, mieszkanka Marklowic. Dziś przedstawimy jej historię, która dotąd nigdzie nie była publikowana.

To był mroźny styczeń, kiedy szedł marsz śmierci

W 1945 roku styczeń była bardzo mroźny i śnieżny. Pewnego dnia, jak co dzień wówczas 14- letnia Zofia wracała do domu ze szkoły. W pewnym momencie od dzisiejszej ulicy Marklowickiej w stronę dworca w Wodzisławiu szedł tłum ludzi. Był to jeden z tzw. marszów śmierci. - Wszyscy szli czwórkami. Byłam wtedy młoda i bardzo ciekawska. Wpatrując się szłam tuż obok więźniów. Nawet podałam więźniarkom kromkę chleba, która mi pozostała - wspomina dzisiaj 82-letnia kobieta.

Szybko przy niej zjawiła się dwójka esesmanów, a olbrzymi pies wskoczył jej na plecy. - Zapytali, co rzuciłam. Znałam niemiecki i potrafiłam się wytłumaczyć, że nic nie podałam więźniom. Pogrozili mi i puścili. Nie przeraziło mnie to, dalej szłam w stronę dworca - dodaje.

Gdy olbrzymia kolumna więźniów około godz. 14 dotarła pod dworzec, hitlerowcy zrobili coś, co dotąd rzadko się zdarzało. Pozwolili okolicznym mieszkańcom zaopiekować się więźniami. - Wzięłam do swojego domu czwórkę kobiet. Hitlerowcy pozwolili je nakarmić i umyć. Wszyscy mieli się ponownie stawić o godz. 18 na dworcu - mówi Zofia Karwot. Wśród tej czwórki była: młoda Jugosławianka, studentka z Krakowa, Żydówka i starsza nauczyciela z Wodzisławia. - Okropnie wyglądała Jugosławianka. Miała chyba z 16 lat. Wyła z bólu, więc poniosłam ją na plecach. Strasznie miała odmrożone nogi. Wspominała, że w obozie zginęli jej rodzice i została sama. Wszystkie były wymęczone. Odpoczywały na naszych łóżkach - opowiada dalej.

CZYTAJ DALEJ NA STR. 2

Kiedy trzeba było wracać na dworzec, mieszkanka Wodzisławia podjęła dramatyczną decyzję o ucieczce. Pozostałe kobiety zaufały jej. - Było już ciemno. Wodzisławianka poprosiła, bym poprowadziła je tak, aby nie szły główną szosą. Skierowałam je ścieżką niedaleko dzisiejszej ulicy Chrobrego w Wodzisławiu. Więźniarki i my baliśmy się represji. Więc szybko pobiegłam zobaczyć, co dzieje się na dworcu. Tam już stał pociąg z wagonami towarowymi. Chyba już były pełne. Nie było jakiegoś popłochu. Jeden żołnierz nawet spał na dworcu, był chyba pijany - wspomina.

Gdy Zofia wróciła do domu nie powiedziała mamie, że więźniarki nie wróciły na dworzec. Wszyscy bali się, że Niemcy wrócą. Schowała pozostawione przez kobiety rzeczy pod drewnem do pieca. Nazajutrz esesmani wrócili do ich domu. - Szłam do szkoły. Zapytali się, gdzie są więźniowie. To im odpowiedziałam, że odprowadziłam ich na dworzec, tam był niemiecki żołnierz i poszłam do domu. Uwierzyli mi. Nawet nie przeszukali naszego domu. Jakby to zrobili, mogliby znaleźć ich rzeczy. Nie wiem co by się wtedy stało. Na szczęście Niemcy już chyba wiedzieli, że są przegrani i odpuścili - przyznaje Zofia Karwot.

Zaraz po wojnie kobiety przybyły znów do domu Zofii Karwot. Podziękowały za pomoc i kontakt się urwał...

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto